Aparaty do dupy - Samsung NX

wszystko, co chcielibyście wiedzieć o technice, ale boicie się zapytać
Awatar użytkownika
Owain
Nasz Czelnik
Posty: 14716
Rejestracja: 11.2016

Re: Aparaty do dupy - Samsung NX

#11

Post autor: Owain »

Myśloł Gavin, że mo Full,
A se kupił ino pół.
Sowy nie są tym, czym się wydają...
gavin

Re: Aparaty do dupy - Samsung NX

#12

Post autor: gavin »

winkszy format dla grubasów
puch24

Re: Aparaty do dupy - Samsung NX

#13

Post autor: puch24 »

gavin pisze: 24 lut 2019, 15:56 zly system Puchu wybrałeś. Już byś był FF
Ba.

Oczywiście masz rację, ale:

1) Po pierwsze primo, wtedy nie było jeszcze A7, i nic nie wskazywało, że miał być, a i aparatów Sony APS-C nie było zbyt wiele. Fuji chyba dopiero startowało.

2) Po secundo, miało być po taniości i tylko do zabawy, a nie "NA" serio, a Samsungi NX, jako system mało popularny, można było dość tanio kupić używane, w przeciwieństwie do pozostałych.

3) Po tertio, w systemie Samsunga jest kilka zaskakująco dobrych obiektywów, a właściwie - wszystkie są co najmniej niezłe, jeśli nie dobre i bardzo dobre. Przez pewien okres można je było kupić całkiem tanio.

Więc wlazłem w to i tak już zostało. Nic nie wskazywało na to, że Samsung zarzuci system NX i w ogóle produkcję sprzętu foto. Wręcz przeciwnie, pojawiały się coraz fajniejsze aparaty i obiektywy.
puch24

Re: Aparaty do dupy - Samsung NX

#14

Post autor: puch24 »

Samsung rulez OK.
gavin

Re: Aparaty do dupy - Samsung NX

#15

Post autor: gavin »

Trup.
puch24

Re: Aparaty do dupy - Samsung NX

#16

Post autor: puch24 »

Podobnie jak Konica.

Aparaty Samsung NX były jednymi z pierwszych bezlusterkowców, i chyba pierwszymi bezlusterkowcami formatu APS-C.
Pierwszą firmą, która wypuściła bezlusterkowce z wymiennymi obiektywami był chyba Panasonic, ale były to aparaty formatu micro 4/3. Z kolei pierwsze NEXy firmy Sony były aparatami bezwizjerowymi.
Samsung NX10 był pierwszym lustrzankopodobnym bezlusterkowcem formatu APS-C z elektronicznym wizjerem.

Samsung nie był zupełnym nowicjuszem na rynku foto, bo jeszcze za czasów przed-cyfrowych wypuszczał aparaty na film, albo samodzielnie, albo we współpracy z innymi firmami.
Poza licznymi dość udanymi aparatami kompaktowymi na film, w tym niektórymi całkiem wyładowanymi rozmaitymi funkcjami, Samsung produkował też własną lustrzankę na film, model SR 4000 (Kenox GX-1 w Korei). Aparat jest prawie zupełnie nieznany. Wypuszczono go w 1997 roku.
Można o nim przeczytać tu:
https://www.cnet.com/products/samsung-s ... mera-35mm/
i tu:
http://camera-wiki.org/wiki/Samsung_SR4000
Aparat wizualnie przypominał aparat Kyocera/Yashica AF 270, tyle, że nie miał AF. Z kolei mocowanie obiektywów było bardzo zbliżone do Minolty AF i podobno jakoś tam kompatybilne.
Do aparatu oferowano jedynie trzy obiektywy – stałoogniskowy 1,4/50 i dwa zoomy, 28-70 i 70-210. O ile ta stałoogniskowa pięćdziesiątka, firmowana przez Schneidera, była podobno niezła optycznie, choć bardzo plastikowa, to te dwa zoomy to był konsumencki crap. Samsung pierwotnie zapowiadał wypuszczenie dalszych obiektywów, ale do tego nie doszło. Aparat oferowano tu i tam, w USA, w Niemczech, w krajach Ameryki Łacińskiej, ale jego żywot był raczej krótki, a system nie rozwinął się. Produkcję zakończono w 2002.

W epoce cyfrowej Samsung produkował kompakty, ale wszedł też w porozumienie z Pentaxem, i, produkując dla Pentaxa matryce, w zamian wypuszczał nieznacznie zmodyfikowane lustrzanki Pentaxa pod własną nazwą, i kilka podstawowych obiektywów Pentaxa (18-55, 55-200) pod marką Schneider.
gavin

Re: Aparaty do dupy - Samsung NX

#17

Post autor: gavin »

Pamiętam jak dziś jak byłem w Bielsku Białej i pierwsze raz wziąłem w lapska Nexa 5 i pykłem panorame i wiedzialem że to kupię 😋
puch24

Re: Aparaty do dupy - Samsung NX

#18

Post autor: puch24 »

Pod marką Samsung ukazały się najpierw sześciomegapikselowe modele Pentaxa, potem 10-megowy (K10D / GX10), a w końcu 14-megowy (K20D / GX20). Te aparaty nie były złe, były dobrze wyposażone, niewątpliwą zaletą była stabilizacja matrycy, działająca z wszystkimi obiektywami, a także możliwość pracy ze starymi obiektywami K (bez styków) z pomiarem światła co prawda przy przysłonie roboczej, ale wygodnie rozwiązanym. Natomiast jakość obrazu chyba ustępowała konkurencji, zwłaszcza w przypadku 14-megowego modelu, który rozczarowywał zdjęciami i nie zbierał zbyt pochlebnych recenzji. W teście DxO Mark 14-megowa matryca Pentaxa K20D zebrała oceny minimalnie gorsze od 10-megowej z K10D, i gorsze od nieco nowszych 12-megowych, itp. Natomiast ciekawostką było to, że podobno identyczny z K20D Samsung GX20 uzyskał w tym teście ocenę o kilka punktów wyższą, choć teoretycznie aparaty były technicznie identyczne. Ale już w różnych testach i recenzjach zwracano uwagę na to, że choć aparaty te miały być tożsame, miały inne oprogramowanie – zapewne nieco lepsze w wykonaniu Samsunga.

Potem jednak współpraca obu firm została zakończona, Pentax został przejęty przez Ricoha, a Samsung przestał wypuszczać lustrzanki pod własną marką.
Ludowa legenda – nie wiem, na ile prawdziwa – głosi, że Samsung został z zapasem 14-megowych matryc APS-C do modelu K20D / GX20 i niewykorzystaną w pełni linią do ich produkcji, no i żeby to jakoś wykorzystać, wymyślił bezlusterkowca NX10 z taką właśnie matrycą.
Absolutnie nie wiem, ile w tym jest prawdy, i czy rzeczywiście matryce z K20D / GX20 są takie same jak w pierwszych bezlusterkowcach NX. Wyniki testów DxO Mark matryc wczesnych NX-ów były odrobinę niższe, niż Pentaxa K20D, ale nie są to chyba różnice bardzo istotne.

Pierwszy NX10 był aparatem zdecydowanie nie pozbawionym rozmaitych wad. Dało się nim, oczywiście, fotografować całkiem skutecznie, ale miał też rozmaite irytujące niedostatki. Jednym z nich było to, że wyświetlacz (także ten w wizjerze) zawsze pracował w trybie symulacji ostatecznego obrazu. Wprowadzenie korekty naświetlania (EV) powodowało rozjaśnienie albo ściemnienie obrazu, i tak samo było w trybie M, na przykład przy fotografowaniu z niesystemową lampą błyskową. Ustawienie na aparacie czasu synchronizacji 1/180 s i przysłony np. 8 w ciemnym pomieszczeniu powodowało, że na ekranach nie było zupełnie nic widać.


Kolejnym problemem było to, że synchronizacja lampy błyskowej działała w zasadzie tylko z lampami systemowymi. Z jakiegoś powodu aparat chyba musiał otrzymać z lampy sygnał gotowości do błysku, żeby w ogóle uruchomić obwód synchronizacji. Albo, być może, istotne były napięcia i biegunowość? Lampy, które miały tylko styk centralny, albo styki innego systemu, zwykle w ogóle nie były wyzwalane! Pamiętam, że udało mi się zmusić do błysku chyba jakąś starszą lampę SB Nikona, i chyba jakiegoś Metza z kostką SCA do Pentaxa. Generalnie było to jednak strasznie wkurzające.

Bo oczywiście aparaty NX, w odróżnieniu od lustrzanek GX, nie wykorzystywały systemu pomiaru błysku TTL Pentaxa, więc i lampy Pentaxa i firmowane przez Samsunga do lustrzanek GX były bezużyteczne z NX-ami. W NX10 zastosowano dedykację do lampy błyskowej taką, jak w starszym aparacie „hybrydowym” Samsung Pro 815, do którego stworzono lampę SEF-42A, a później także w kompaktach EX1 i EX2.

Dodano po 1 godzinie 59 minutach 59 strzałach znikąd:
Niedługo po modelu NX10 Samsung wypuścił nieco uproszczony i tańszy model NX5. Z zewnątrz aparaty były praktycznie identyczne, zasadnicza specyfikacja i możliwości też były takie same. Wprowadzone zmiany miały na celu obniżenie ceny. NX5 pozbawiono funkcji czyszczenia matrycy za pomocą wibracji, tylny wyświetlacz OLED zastąpiono zwykłym LCD o mniejszej rozdzielczości, i, jeśli dobrze pamiętam, także wyświetlacz w wizjerze miał mniejszą rozdzielczość od tego w NX10 (która i tak nie była już oszałamiająca).

Do tych dwóch aparatów od razu zaproponowano trzy obiektywy na start: stabilizowany (OIS) zoom standardowy 3,5-5,6/18-55, także stabilizowany telezoom 4-5,6/50-200, i niestabilizowany naleśnik 2/30. Oba zoomy mają dość ciche silniczki, działające prawie jak ultradźwiękowe. Naleśnik 2/30 niestety już nie, dość głośno bzyka przy ustawianiu ostrości, i nie jest ono zbyt szybkie. Oba zoomy mają wewnętrzne ogniskowanie (IF), przednie soczewki nie obracają się przy tym, a ich jakość optyczna jest naprawdę niezła. Ostrość ręcznie ustawia się „fly by wire” – pierścienie ostrości na wszystkich obiektywach poruszają jedynie elektryczny koder. Bez zasilania lub gdy obiektyw jest odłączony można sobie nimi kręcić do upadłego.
Jeśli chodzi o ustawianie ostrości – niestety, NX10 i NX5 nie zostały wyposażone w żadne rozwiązanie ułatwiające to, poza pięcio- lub siedmiokrotnym powiększeniem środka obrazu, włączanym automatycznie po poruszeniu pierścieniem w trybie MF. Funkcję tę można wyłączyć w menu.

Ustawianie ostrości i sterowanie przysłoną odbywa się inaczej niż w bezlusterkowcach Sony. Celowanie i ustawianie ostrości odbywa się dokładnie tak samo, jak w lustrzankach – przy w pełni otwartej przysłonie. W chwili zdjęcia przysłony przymyka się, jak w lustrzankach, i otwiera po zrobieniu zdjęcia. Dla kontroli głębi ostrości aparaty wyposażone są w przycisk do jej przymykania, a elektronika próbuje utrzymać przy tym podobną jasność obrazu na ekranie czy w wizjerze. Jeśli jednak oświetlenie jest słabe, obraz zaczyna śnieżyć i zacinać się. Przysłona jest oczywiście sterowana przez aparat całkowicie elektronicznie, podobnie jak AF – komunikacja pomiędzy aparatem a obiektywem odbywa się całkowicie elektronicznie – z jednym małym wyjątkiem: w korpusie aparatu pod bagnetem umieszczono stożkowy bolec, wykrywający zamontowanie obiektywu, i uniemożliwiający wyzwolenie migawki gdy obiektyw nie jest zamontowany. Niestety, nie można tego w prosty sposób wyłączyć, nie ma takiej opcji w menu. Jest to możliwe tylko poprzez menu serwisowe i tylko w najnowszych modelach.

Instrukcja obsługi właściwie w ogóle nie omawia korzystania z aparatu z obcymi obiektywami. Co nie oznacza, że nie jest to możliwe. Samsung sam produkował pierścień adaptujący obiektywy z mocowaniem Pentax K, i to wyposażony w pierścień, pozwalający na regulację przysłony. Po założeniu adaptera oczywiście nie są możliwe żadne tryby „tematyczne”, które wymagają automatyki programowej, czyli sterowania przysłoną obiektywu przez aparat. Możliwa jest jedynie praca w trybie M albo A (automatyki czasu z priorytetem przysłony), a światło mierzone jest przy przysłonie roboczej.

Problemem, który napotykają niektórzy użytkownicy nowszych modeli NX-ów jest to, że przeniesiono w nich minimalnie ten stożkowy bolec pod bagnetem, wykrywający zamontowanie obiektywu. Rozmaite tanie chińskie adaptery, różniące się od oryginalnego bagnetu o ułamki milimetra, nie zawsze prawidłowo wciskają ten bolec, i aparat nie pozwala wyzwolić migawki. Z oryginalnymi obiektywami Samsunga nie miałem takiego problemu; nie wiem, jak jest z Samyangami z mocowaniem NX – ale nie czytałem żadnych doniesień o takich problemach, natomiast problem z adapterami pojawiał się dość często.

W przypadku pracy z obiektywami niefirmowymi, które nie komunikują się z aparatem przez styki elektryczne, pojawia się pytanie, jak powiększyć obraz na ekranie (czy w wizjerze) by łatwiej ustawić ostrość. Z obiektywami firmowymi może się to odbywać automatycznie, z chwilą poruszenia pierścieniem ostrości. W przypadku obcych obiektywów oczywiście nie ma takiej możliwości. Instrukcje obsługi milczą o tym całkowicie, ale okazuje się, że powiększenie centrum obrazu można włączyć naciskając przycisk OK w środku przycisków czterokierunkowych.
puch24

Re: Aparaty do dupy - Samsung NX

#19

Post autor: puch24 »

Pierwszą lampą błyskową do systemu NX była stara lampa SEF-42A, przeznaczona pierwotnie do aparatu Pro 815. Jak zwykle w tych lampach, liczba w nazwie to ściema, bo jest to liczba przewodnia, ale przy zoomie lampy ustawionym na maksymalną ogniskową. Przy ustawieniu na normalne ogniskowe rzędu odpowiednika 50 mm liczba przewodnia lampy to zaledwie ok. 28. Lampa ma reflektor odchylany do góry, ale niestety nie na boki. Wyposażona jest w zoom, sterowany automatycznie ogniskową obiektywu albo ręcznie. W trybie błysku ręcznego (nie-TTL) możliwa jest regulacja mocy błysku w kilku stopniach. Ciekawostką jest to, że lampa ma czerwony oświetlacz, wspomagający pracę AF, który w połączeniu z aparatami NX – nie działa. Działa on tylko ze starym aparatem Pro 815. Lampa ma z tyłu wyświetlacz LCD, podświetlany (też) na czerwono.

Wkrótce potem wypuszczono też małą lampkę SEF-20A, z liczbą przewodnią 20. Lampa ma głowicę odchylaną w górę i możliwość wprowadzenia korekty siły błysku o +/- 1 EV w krokach co 1/3 EV. Nie ma za to możliwości pracy z pełną mocą, w trybie ręcznym.
gavin

Re: Aparaty do dupy - Samsung NX

#20

Post autor: gavin »

Do dupy stako lampo
ODPOWIEDZ