Aparaten trochę do dupen - Ricoh XR-P, XR-20P (KR-30SP), XR-X (XR-M)

wszystko, co chcielibyście wiedzieć o technice, ale boicie się zapytać
ODPOWIEDZ
puch24

Aparaten trochę do dupen - Ricoh XR-P, XR-20P (KR-30SP), XR-X (XR-M)

#1

Post autor: puch24 »

Zawsze interesowały mnie też różne ciekawe konstrukcje mniejszych firm, które, nie mogąc konkurować z potencjałem technologicznym i finansowych wielkich producentów, próbowały wymyślić coś ciekawego, żeby wyróżnić się i przyciągnąć klientów niekoniecznie tylko niższą ceną.

Jedną z nich był Ricoh - przez lata nie mogący doścignąć Pentaxa, a teraz będący właścicielem tej marki. Tak to fortuna kołem się toczy i czasem przybiera dziwny obrót.

Za czasów M42 ciekawostką Ricoha był model TLS 401, wyposażony we wziernik pryzmatyczny, ale pozwalający też patrzeć na matówkę z góry, jak w aparatach z wymiennym pryzmatem. Chyba nikt inny tego nie powtórzył.

Gdy Pentax zastąpił mocowanie M42 bagnetem K, mocowanie to wprowadziły też inne małe firmy, także te od klonów: Cosina, Petri, Vivitar, Porst, Chinon, i oczywiście także Ricoh.
We wrześniu 1977 roku Ricoh wypuścił dwie całkiem udane lustrzanki "nowej mody K", XR-1 i XR-2. Zewnętrznie nie różnią się zupełnie niczym; XR-1 jest całkowicie mechaniczny i ma tylko wbudowany światłomierz, natomiast XR-2 ma migawkę sterowaną elektronicznie i ma tryb ręczny i automatykę czasu. Migawka sterowana jest elektronicznie, ale wyzwalana jednak staromodnie, mechanicznie.

Aparaty, jak na owe czasy, były naprawdę nieźle wypasione. Migawki, co prawda, miały typowy wtedy najkrótszy czas 1/1000s, ale synchronizację X przy 1/125. Migawka przebiega z dołu do góry - jak wtedy twierdzono, miało to mieć mniejszy wpływ na poruszenie zdjęcia. Lustro cofa się, podnosząc się do góry, dzięki czemu może być nieco dłuższe, niż gdyby tylko obracało się na osi. Matówka jest typowa dla Ricoha - z klinami i mikrorastrem, ale kliny nachylone są pod kątem 45 stopni.
W wizjerze jest pełna informacja o ekspozycji, i to zarówno w modelu automatycznym XR-2, jak i w ręcznym XR-1 - nad matówką widoczna jest liczba przysłony, odbijana lusterkami z pierścienia na obiektywie, a z prawej strony matówki jest skala czasów naświetlania i dwie wskazówki - szersza, półprzezroczysta, zielona, sprzężona z gałką czasów naświetlania, i cienka igła galwanometru światłomierza. W XR-1, oraz w XR-2 w trybie ręcznym trzeba je po prostu nakryć ze sobą, w trybie A w XR-2 zielona wskazówka pokazuje A, a czarna - zmierzony czas. Niestety, elementami mierzącymi światło są fotooporniki CdS, obarczone bezwładnością, i to chyba jest największą wadą tych aparatów. Niedostatkiem XR-2 jest też brak pamięci pomiaru światła. Pokrętło czasów w XR-2 blokuje się automatycznie w pozycji Auto i trzeba je odblokować przyciskiem, żeby przekręcić je do innej pozycji.
Oba modele wyposażone są w przycisk przymykania przysłony do kontroli głębi ostrości oraz mechaniczny samowyzwalacz, który z chwilą uruchomienia od razu przymyka przysłonę i podnosi lustro, pozwalając, by drgania tym spowodowane wygasły przed otwarciem migawki.
Samopowrotne pokrętło wokół spustu służy do kontroli stanu baterii.
Na tylnej ściance, pod dźwignią przesuwu błony, jest przycisk ME - Multi Exposure, rozłączający przesuw błony. Dźwignia przesuwu błony blokuje spust gdy jest w pozycji wsuniętej - żeby wcisnąć spust trzeba odchylić dźwignię.
Tylna ścianka jest jednak niewymienna, nie przewidziano urządzeń datujących czy pojemników na dużą rolkę błony.
Poza gorącą stopką do synchronizacji aparaty mają też z boku tradycyjne gniazdko do podłączenia lampy błyskowej.

Ogólnie rzecz biorąc robią bardzo dobre wrażenie i nie wydają się zupełnie w niczym ustępować bardziej znanym markom.

We wrześniu 1978 roku Ricoh wypuścił uproszczony i niemal o połowę tańszy model XR-500, będący bardzo podstawową wersją modelu XR-1, pozbawioną wszelkich dodatków. Aparat ma czasy naświetlania jedynie od 1/8 do 1/500 s, nie ma podglądu liczby przysłony w wizjerze ani przycisku podglądu głębi ostrości - pozostało po nim wyraźnie widoczne zaślepione miejsce, co robi kiepskie wrażenie, że brakuje czegoś, co tam być powinno.

W lipcu 1979 roku Ricoh wypuścił ulepszone wersje XR-1 i XR-2: XR-1s i XR-2s. Różnice nie są wielkie; najpoważniejszą jest dodanie możliwości dołączenia napędu przesuwu błony. Zmieniono także konstrukcję przycisku ME, który ma dodatkową blokadę, zapobiegającą przypadkowemu naciśnięciu, i wprowadzono w stopce do lampy błyskowej dodatkowy styk, służący do sygnalizacji gotowości lampy. W XR-2s w trybie Auto czas jest automatycznie przestawiany na 1/125s; w trybie ręcznym trzeba uważać, bo czasy 1/1000 - 1/250 nie są przestawiane na X ani nie ma żadnego ostrzeżenia.

W 1980 roku wprowadzono uproszczony aparat XR-1000s, będący skrzyżowaniem XR-2 z XR-500 - ma elektroniczną migawkę i automatykę jak XR-2, ale pozbawiono go podglądu liczby przysłony w wizjerze i podglądu głębi ostrości, jak XR-500, co pozwoliło znacznie obniżyć cenę. Niestety, wygląda tak samo głupio jak XR-500, z zaślepionym otworem po przycisku podglądu głębi ostrości.

(cdn.)
puch24

Re: Aparaten trochę do dupen - Ricoh XR-P, XR-20P (KR-30SP), XR-X (XR-M)

#2

Post autor: puch24 »

Ricohy z tej serii XR-1, 2, 500 i 1000 oparte były o konstrukcję mechaniczną - nawet w modelach z elektronicznie sterowaną migawką, samo wyzwalanie migawki odbywało się mechanicznie, dzięki czemu przy czasach X i B migawka mogła działać także bez zasilania.
Ubocznym efektem tego rozwiązania było pewne skomplikowanie współpracy z motorem do przesuwu błony. Motor do Ricohów XR-1s i XR-2s miał na uchwycie przycisk wyzwalacza elektromagnetycznego, a mechaniczny wyzwalacz na aparacie nie działał przy współpracy z motorem. Dźwignia naciągu migawki jest jednocześnie włącznikiem aparatu i blokadą spustu - gdy jest schowana, aparat jest wyłączony, a spust jest mechanicznie zablokowany, nie można go wcisnąć. Ale dołączony motor działa właśnie tylko w tej pozycji dźwigni naciągu - gdy jest odchylona, spust aparatu jest odblokowywany, ale motor jest odłączany elektrycznie i nie można go wyzwolić przyciskiem na motorze, a przycisk spustu na aparacie co prawda wyzwala migawkę, ale nie powoduje potem przesunięcia błony.

Jak zatem motor powoduje wyzwolenie migawki w aparacie? Otóż w górnej ściance motoru jest otworek, a w nim mały bolec, niemal igła, która wyskakuje przy naciśnięciu spustu na motorze. Bolec ten wchodzi w otworek w spodzie aparatu i powoduje mechaniczne wyzwolenie migawki, tak, jak mechaniczny spust na aparacie.
W bardzo podobny, niemal identyczny sposób zostało to rozwiązane w Nikonach FM, FE, FM3, FE2 i częściowo w FA, i w pasujących do nich motorach MD-11 i MD-12. Aparaty te mają spust mechaniczny, i motor także wyzwala migawkę mechanicznie, podobnym bolcem jak w Ricohach.

Jednak na początku lat 80-tych takie rozwiązania uznano już za nienowoczesne i pewnie niepotrzebnie skomplikowane i kosztowne, i postawiono w większym stopniu na elektronikę. Zapewne okazało się, że aparaty całkowicie elektroniczne sprawdzają się wystarczająco dobrze, a sytuacje, w których potrzebne jest mechaniczne wyzwalanie awaryjne zdarzają się bardzo rzadko.
Także Ricoh zrezygnował ze starej konstrukcji i opracował nowe, elektroniczne, a ostatnim bastionem mechaniki wyzwalania pozostał Nikon, do chwili wprowadzenia modelu F-301 (EM, FG i FG-20 też miały wyzwalanie mechaniczne).

Bodajże w 1982 roku (lub około) pojawiły się zupełnie nowe Ricohy, oparte na zupełnie nowej konstrukcji, z elektromagnetycznym wyzwalaniem migawki.
Awatar użytkownika
abishai
Osia mówiła - Abiszabi
Posty: 1521
Rejestracja: 07.2017
Lokalizacja: Swindon

Aparaten trochę do dupen - Ricoh XR-P, XR-20P (KR-30SP), XR-X (XR-M)

#3

Post autor: abishai »

Puchu, jak zawsze przeczytałem cały wykład bardzo uważnie, zwłaszcza że Ricoh to był mój obiekt westchnień z czasów kiedy gniociłem Zenitem, proszę o więcej.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38800
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Aparaten trochę do dupen - Ricoh XR-P, XR-20P (KR-30SP), XR-X (XR-M)

#4

Post autor: wpk »

Byłeś zbłąkinią i ricohświstąkałeś?
Awatar użytkownika
abishai
Osia mówiła - Abiszabi
Posty: 1521
Rejestracja: 07.2017
Lokalizacja: Swindon

Aparaten trochę do dupen - Ricoh XR-P, XR-20P (KR-30SP), XR-X (XR-M)

#5

Post autor: abishai »

Niestety, nie udało mi się zanabyć żadnego Ricoha, swego czasu były trudno dostępne (oraz poza zasięgiem finansowym) gdy już mnie było stać to pierwszą poważniejszą aparatką po Zenicie był Pętax Z1.
Przesiadka z Zenita na Pętaxa to było jak zamiana wozu drabiniastego na Porsche Cayenne.
puch24

Re: Aparaten trochę do dupen - Ricoh XR-P, XR-20P (KR-30SP), XR-X (XR-M)

#6

Post autor: puch24 »

Było smaszno, a jaszmije smukwijne na zegwniku wężały,
Peliczaple stały smutcholijne, a zbłąkinie rykoświstąkały. (jeśli dobrze pamiętam)

Moim obiektem westchnień był Ricoh XR-P, którego prospekt przywieziono mi z Anglijej, choć nie podobało mi się, że nie miał przymykadełka do przysłony. To był w zasadzie jego jedyny poważny brak przy ogólnym wypasie na maksa na owe czasy.

Ciekawe było to, że Ricoh, choć wprowadził nowe modele z całkowicie elektronicznym sterowaniem, nie zrezygnował z produkcji starych modeli, opartych o starą, bardziej mechaniczną konstrukcję, których produkcję w prostszych, okrojonych wersjach kontynuowano jeszcze przez kilka lat.

Charakterystyczne dla różnych mniejszych producentów aparatów (jak Ricoh, Cosina, Praktica, Zenit, czy Fujica, było produkowanie wielu modeli i wersji, nie różniących się między sobą zbyt istotnie, zwłaszcza tych najprostszych. Produkowano np. wersje z samowyzwalaczem i bez, z podglądem głębi ostrości i bez, itd. W przypadku modeli bardziej wypasionych takich niewielkich różnic już nie było.
puch24

Re: Aparaten trochę do dupen - Ricoh XR-P, XR-20P (KR-30SP), XR-X (XR-M)

#7

Post autor: puch24 »

W 1985 roku w ofercie Ricoha było sześć lustrzanek, trzy oparte na starej konstrukcji XR-1/2, i trzy oparte na nowej konstrukcji, z wyzwalaniem elektromagnetycznym.

Zrezygnowano z produkcji najbardziej wypasionego starszego modelu XR-2s, który zastąpiono nieco uproszczonym KR-10, pozbawionym przycisku do kontroli głębi ostrości, wielokrotnej ekspozycji i lusterek do podglądu liczby przysłony w wizjerze ze skali na obiektywie. Pozostawiono natomiast możliwość podłączenia motoru.
Rolę najprostszych modeli w pełni mechanicznych, opartych na tej samej starszej konstrukcji i korpusie, pełniły dwa bardzo uproszczone modele: KR-5 i KR-5 Super. Różnica pomiędzy nimi sprowadzała się do najkrótszego czasu naświetlania: KR-5 miał czasy od 1/8 do 1/500 s, a KR-5 Super - do 1/1000 s. Wskazania w wizjerze były igłami mechanicznymi i galwanometrem. Dodatkowo model Super miał dodatkowy styk dla lampy dedykowanej i sygnalizację gotowości lampy w wizjerze.

Nowe modele z wyzwalaniem elektromagnetycznym były zupełnie inną konstrukcją. Miały możliwość podłączenia windera, ale był to zupełnie inny, nowy model.
Najprostszym modelem był XR-6, wyposażony tylko w automatykę czasu naświetlania, bez możliwości ustawiania ręcznego. Samowyzwalacz był oczywiście elektroniczny z sygnalizacją diodą LED. W wizjerze były tylko cztery diody LED - jedna sygnalizowała prawidłowe naświetlenie (migała, gdy czas spadał poniżej 1/50 s), jedna - prześwietlenie, jedna - niedoświetlenie, a ostatnia - gotowość dedykowanej lampy błyskowej. I tyle. Czasy od 1s do 1/1000 s i X i B, ale zakres pomiarowy światłomierza był zaledwie od EV 4, a pole widzenia w wizjerze - 90%.

Modelem znacznie bardziej zaawansowanym był XR-7 - miał tryb ręczny i migawkę od 16s do 1/1000 s, większe pole widzenia w wizjerze - 93%, dźwignię do ręcznego przymykania przysłony, lusterka do odczytu liczby przysłony z pierścienia, i pamięć pomiaru światła. Ponadto aparat miał zaawansowany wyświetlacz LCD w wizjerze - pionową skalę czasów naświetlania z "igłą" wskaźnika LCD, poruszającą się po skali. Dodatkowo są wskazania czasów B, X, trybu ręcznego M, sygnalizacja korekty ekspozycji i gotowości lampy błyskowej, i ostrzeżenie o wyczerpaniu baterii. Zakres pomiaru światła jest szerszy i zaczyna się od EV 0. Niestety, czasy dłuższe od 1 s wskazywane są w wizjerze tylko sygnałem LT.

A modelem jeszcze wyższym od XR-7 był model XR-S, od modelu XR-7 różniący się w zasadzie tylko jednym szczegółem - zasilaniem poprzez ogniwa słoneczne, umieszczone na obudowie pryzmatu, i ładujące wbudowany akumulator. Poza tym, nie różnił się od od XR-7.

Model XR-7 był też sprzedawany pod wieloma innymi nazwami, np. w USA jako Sears, a także jako Sigma. ;-)
Po pewnym czasie wprowadzono też uproszczone wersje modelu XR-7, pozbawiając go np. podglądu głębi ostrości (XR-10), podglądu głębi ostrości i liczby przysłony w wizjerze (KR-10 Super), KR-10x (bez podglądu głębi ostrości) czy XR-7M, który pozbawiono podglądu głębi ostrości, ale w trybie automatycznym osiągał czasy do 1/1300 s. ;-)
gavin

Re: Aparaten trochę do dupen - Ricoh XR-P, XR-20P (KR-30SP), XR-X (XR-M)

#8

Post autor: gavin »

1/500? co to zenit?
puch24

Re: Aparaten trochę do dupen - Ricoh XR-P, XR-20P (KR-30SP), XR-X (XR-M)

#9

Post autor: puch24 »

Lepszy od Zenita, bo:
a) miał czasy od 1/8 s do 1/500 s
b) miał synchronizację X przy 1/90 chyba (a może 1/125)
c) miał pole widzenia w wizjerze powyżej 90% (a Zenit ok. 65%)
d) miał pomiar przy otwartej przysłonie
e) nie był Zenitem
puch24

Re: Aparaten trochę do dupen - Ricoh XR-P, XR-20P (KR-30SP), XR-X (XR-M)

#10

Post autor: puch24 »

Rok 1985 i późniejsze, do 1990, były u Ricoha ciekawe, bo wypuścił kilka aparatów mocno wypasionych, które nie zalatywały wyłącznie tandetnym gadżeciarstwem.
W 1985 już prawie wszyscy mieli aparaty multi-mode, więc i Ricoh zrobił taki, ale na swój sposób, i wyszło mu to trochę dziwacznie i inaczej niż u wszystkich innych.

Pentax, jak wiadomo, w 1975 roku wprowadził swój bagnet K w miejsce gwintu M42, i udostępnił go innym producentom, więc zaczęli go używać także Chinon, Ricoh, Cosina, i wszystkie ich klony pod setką różnych marek. Bagnet K, jednakże, choć nowszy od Canona FD, Nikona F, Olympusa OM czy Minolty MD, nie przewidywał w pełni automatycznego sterowania przysłoną z korpusu aparatu, jakie było potrzebne do automatyki programowej i automatyki przysłony z priorytetem czasu naświetlania. Dlatego też, gdy Pentax w 1983 roku wypuścił swój pierwszy multi-mode, Pentaxa Super A (Super Program w USA), konieczne było zmodyfikowanie bagnetu tak, by możliwe było sterowanie przysłoną z aparatu. Ruch dźwigni przysłony jest już kalibrowany i proporcjonalny do otworu, Pentax dodał też styki elektryczne, przekazujące do aparatu informacje o otworze obiektywu. Obiektywy zyskały nazwę Pentax A, w odróżnieniu od wcześniejszej serii Pentax M.

Nie wiem, jakie względy spowodowały, że inne firmy stosujące bagnet K nie przyjęły tego rozwiązania - czy Pentax go nie udostępnił, czy też zażądał opłat licencyjnych - w każdym razie, tylko Pentax stosował ten nowy, zmodyfikowany bagnet, nazwany przez nich K-A. Chinon i Ricoh musiały wymyślić coś innego, a Cosina w ogóle nie porwała się na zbudowanie lustrzanki multi-mode.

Chinon poszedł drogą najprostszą i... niczego nie zmienił. :-D A w każdym razie - nie zmienił zauważalnie i odczuwalnie. Nie wyprodukował też żadnego aparatu z automatyką przysłony przy preselekcji czasu, a jedynie kilka modeli z trybem programowym (CP-5, CP-6, CP-7M, i podobne, oraz ich klony, np. pod marką Revue). W aparatach tych po domknięciu przysłony następuje ponowny pomiar światła, więc precyzja sterowania przysłoną (ani nawet jej nastawienie na najwyższą liczbę) nie mają bardzo dużego znaczenia; Chinony te mogą pracować w trybie P z dowolnym obiektywem typu K, choć niekoniecznie gwarantowane jest zawsze domknięcie przysłony do spodziewanego otworu, co jednak zawsze zostanie skompensowane czasem naświetlania.

Ricoh jednak zrobił inaczej - zmodyfikował bagnet K, ale na swój sposób, inaczej niż Pentax. Ruch dźwigni przysłony też jest kalibrowany (i to chyba tak samo, jak w nowych Pentaxach K-A, bo pojawiły się od razu uniwersalne obiektywy firm niezależnych, do Pentaxów i do Ricohów jednocześnie), i na bagnecie pojawił się dodatkowy (ale tylko jeden) styk elektryczny, przez który obiektyw informuje korpus o swoim otworze względnym, ale styk ten jest umieszczony inaczej niż w bagnecie Pentax K-A, i inne są też parametry elektryczne. W odróżnieniu od Pentaxa, który pozycję automatyki oznaczał na swoich obiektywach literą A, Ricoh oznaczał ją literą P. Litera P pojawiła się też w nazwach obiektywów - Rikenon P, w odróżnieniu od wersji wcześniejszych.

Firmy niezależne, produkujące obiektywy, które wcześniej wypuściły obiektywy z bagnetem Pentax K-A, po pojawieniu się Ricoha XR-P oczywiście od razu zaczęły wypuszczać obiektywy także do Ricoha; najczęściej były to obiektywy uniwersalne ze stykami do jednego i do drugiego systemu, i zwykle były oznaczane symbolem K-A/R. Na pierścieniach przysłon w obiektywach firm niezależnych często pozycję automatyki oznaczano "uniwersalnie": A(P). ;-)

Co ciekawe, mój "ukochany" Tamron nie wyprodukował uniwersalnego adaptera Adaptall 2 do Pentaxa A i Ricoha P. Były to dwa różne adaptery.

O tym, że firmy Pentax i Ricoh nie dogadały się ze sobą świadczy dość kłopotliwa pułapka, w którą można przez to wpaść. Otóż gdy Pentax wypuścił pierwsze aparaty AF z - kolejny raz zmodyfikowanym - bagnetem K-AF, sprzęgło do mechanicznego napędu AF w obiektywie poprzez silnik w korpusie aparatu (czyli tzw. "śrubokręt") umieścił mniej więcej w tym miejscu, gdzie Ricoh umieścił swój styk do automatyki "P". Ma to niestety tę przykrą konsekwencję, że jeśli spróbuje się obiektyw ze stykiem do Ricoha P założyć do aparatu Pentax AF, ów styk "typu Ricoh P" obiektywu wpada w zagłębienie, w którym jest "śrubokręt" w aparacie, i obiektywu nie można już zdjąć. Podobno jedynym sposobem okazuje się demontaż, a czasem jedynie rozwiercenie bądź rozpiłowanie obiektywu. Dlatego bardzo wiele obiektywów Rikenon P albo uniwersalnych K-A/R ma ten styk usunięty bądź spiłowany przez osoby, które chciały tych obiektywów używać z korpusami AF Pentaxa.

Oczywiście chichotem historii jest to, że obecnie Ricoh jest właścicielem Pentaxa.
ODPOWIEDZ