Aparaty do dupy - Pentaxy

wszystko, co chcielibyście wiedzieć o technice, ale boicie się zapytać
puch24

Re: Aparaty do dupy - Pentaxy

#11

Post autor: puch24 »

Uproszczony i niezbyt popularny Pentax MV pojawił się w 1979 roku, mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Pentax ME został zastąpiony nowym modelem ME Super, który okazał się jednym z największych hitów Pentaxa. Z grubsza oparty na modelu ME, został ulepszony pod prawie każdym względem.
Przede wszystkim, dodano mu tryb ręcznego ustawiania czasu naświetlania, dzięki czemu aparat stał się atrakcyjny dla bardziej zaawansowanych fotografów. W dodatku zastosowano niezwykły jak na tamte czasy sposób ustawiania czasów - zamiast typowego pokrętła czasów, pozostawiono czteropozycyjny przełącznik trybów (L - Lock, Auto, X i B), jak w modelu ME, dodając pozycję M, a czasy zmienia się za pomocą dwóch przycisków (Up i Down).
Mniej więcej w tym samym czasie podobne rozwiązanie zastosowała Cosina w modelu CT7 Computer, znanym też jako Petri GX4 i chyba jeszcze pod paroma nazwami.
Pentax i Cosina oba twierdziły chyba, że ich model był pierwszy.
Tak czy tak, rozwiązanie było nowoczesne w owym czasie, i, prawdę mówiąc, niekoniecznie super wygodne w używaniu, ale też nie jakoś szczególnie uciążliwe.

Ustawiony czas naświetlania można było sprawdzić tylko w wizjerze. Na lewej krawędzi matówki jest pionowy słupek diod LED, a przy krawędzi, na przezroczystym podłożu, w polu matówki - naniesione wartości czasów naświetlania od 1/2000 s do 4 s, przy czym diody przy wartościach od 1/2000 do 1/60 są zielone, a od 1/30 do 4s - żółte. Diody przy napisach Under i Over są czerwone. Ponadto jest jeszcze zielona dioda przy symbolu M, oznaczającym ręczne nastawiania czasów, i czerwona migająca dioda przy symbolu EF - Exposure Factor, czyli korekcji naświetlania.
puch24

Re: Aparaty do dupy - Pentaxy

#12

Post autor: puch24 »

W Pentaxie ME Super zastosowano nową metalową migawkę lamelkową, dającą czasy od 1/2000 s do 4 s i czas synchronizacji X = 1/125 s. Był to chyba pierwszy amatorski aparat z tak krótkim czasem naświetlania, do owego czasu zarezerwowanym dla aparatów profesjonalnych. Podobnie jak w ME i innych modelach tej serii (MV itd.) migawka wyzwalana jest mechanicznie, toteż bez baterii działa z czasami X i B.
Aparat, w odróżnieniu od ME, wyposażono w dodatkowy styk do dedykowanej lampy błyskowej - z chwilą jej naładowania zapala się zielona dioda przy czasie 125 X, i z tym też czasem migawka jest wyzwalana - niestety, nie tylko w trybie automatycznym, ale i w trybie ręcznym. Co ciekawe, światłomierz nadal działa prawidłowo i diody w wizjerze pokazują też właściwy dla zdjęcia czas zmierzony dla danej przysłony, ale użytkownik nie ma na to żadnego wpływu.

Dość nietypowo działają diody LED w trybie ręcznego ustawiania czasu naświetlania. Dioda przy skali czasów pokazuje czas nastawiony, natomiast prześwietlenie lub niedoświetlenie jest sygnalizowane zapaleniem się jednej z czerwonych diod - albo dolnej Under, albo górnej Over. Nie ma więc żadnej informacji o tym, jak bardzo ustawione parametry odbiegają od zmierzonych - może to być 1/2 EV albo 10 EV.

Pentax ME Super ma taki sam jak ME samowyzwalacz, wyposażony jest też we wskaźniki naciągnięcia migawki i przesuwu błony. Tylna ścianka jest wymienna na datującą, ale nie bezprzewodową, i aparat ma podłączenie do Windera ME i ME II.
W zasadzie można by było wskazać tylko dwa niedostatki - brak przycisku do podglądu głębi ostrości i brak pamięci pomiaru światła.
puch24

Re: Aparaty do dupy - Pentaxy

#13

Post autor: puch24 »

Ciekawostką diod w wyświetlaczu Pentaxa ME Super jest ich różna jasność - diody od 1/2000 do 1/30 s (zielone i jedna żółta) świecą jaśniej, a diody od 1/15 s i niżej świecą ciemniej - w ten sposób firma dostosowała jasność diod do jasności oświetlenia.
puch24

Re: Aparaty do dupy - Pentaxy

#14

Post autor: puch24 »

W 1981 roku firma Asahi wypuściła jeden ze swoich najgorszych aparatów, który jednocześnie był jednym z najważniejszych i najbardziej przełomowych aparatów w historii. :-D
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38803
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Aparaty do dupy - Pentaxy

#15

Post autor: wpk »

Tzn?
puch24

Re: Aparaty do dupy - Pentaxy

#16

Post autor: puch24 »

Zgaduj zgadula... :-D
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38803
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Aparaty do dupy - Pentaxy

#17

Post autor: wpk »

Gdzie Pucha kula... :D
puch24

Re: Aparaty do dupy - Pentaxy

#18

Post autor: puch24 »

Zgadłeś! Wygrałeś medal z cebuli!

Pentax ME-F.

Zbudowany na bazie Pentaxa ME Super, odziedziczył po nim wszystkie funkcje, ma tylko troszkę mniejsze powiększenie obrazu w celowniku. Jedyną różnicą są dodane styki do bezprzewodowego połączenia z tylną ścianką datującą.

Natomiast najistotniejszą różnicą, która jednocześnie czyli ten aparat unikalnym, przełomowym, i ważnym historycznie, jest wbudowany układ AF.
Jest to pierwsza na świecie lustrzanka z wbudowanym wewnętrznym układem analizy ostrości TTL, sterującym obiektywem AF.
Olympus OM-30, też z obiektywem AF, Canon AL-1 QF i Minolta X-600 (oba tylko z pomocą ustawiania ostrości) i Canon T80 AF były późniejsze.

Pentax ME-F ma umieszczone na dole komory lustra dwie linijki czujników MOS, analizujących kontrast. Światło przechodzi przez półprzezroczyste lustro główne i kierowane jest w dół dodatkowym małym lusterkiem. Czujniki analizują kontrast, a nie różnicę fazy, jak w innych lustrzankach AF, i to, niestety, jest chyba jedną z głównych przyczyn dla których AF tego aparatu jest bardzo słaby. Dlatego aparat ten jest jednocześnie ważny historycznie i bardzo kiepski jako aparat z AF.

Widoczne różnice w stosunku do ME Super to nieco grubsza dolna pokrywa, w której jest miejsce na 4 ogniwa LR/SR 44, zamiast typowych dwóch w ME Super i innych.
Na bagnecie aparatu jest pięć styków elektrycznych do komunikacji z obiektywem AF, przy czym są one inaczej umieszczone i mają inne funkcje niż w późniejszych aparatach Pentax AF.

Na górnej pokrywie aparatu, po lewej stronie od obudowy pryzmatu, przy skali czułości filmu i pokrętle zwijania powrotnego, jest włącznik układu analizy ostrości, który ma trzy pozycje: wyłączony, obiektywy < 3,5 i obiektywy > 2,8. Obok niego jest jeszcze wyłącznik dźwiękowej sygnalizacji ustawienia ostrości.
W wizjerze, w dolnej części, częściowo w polu widzenia matówki, są trzy diody - po prawej i po lewej czerwone strzałki, pokazujące, w którą stronę kręcić pierścieniem ostrości, i środkowa, sześciokątna, zielona, sygnalizująca ustawienie ostrości.

Sam korpus był początkowo o jakieś 30-40% droższy od klasycznego ME Super, ale zapewne "fenomenalna" sprzedaż dość szybko to zweryfikowała i rok później cena została już znacząco obniżona.

Do aparatu produkowano tylko jeden jedyny obiektyw AF, Pentax zoom 2,8/35-70, który kosztował (po obniżkach) ponad $400, był więc bardzo drogi jak na owe czasy.
Obiektyw był duży i ciężki, mieścił bowiem silnik napędu AF i cztery zasilające go baterie AAA (LR03). Obiektyw miał wyłącznik zasilania i dwa przyciski po prawej i lewej stronie, włączające automatyczne ostrzenie. Korzystanie z tego nie było więc zbyt proste - najpierw pokrętło trybów aparatu trzeba było nastawić na A, M albo 125x, potem włączyć układ analizy ostrości przełącznikiem na aparacie, ustawiając go w pozycji 2,8, włączyć zasilanie na obiektywie, i ostatecznie, żeby ostrość nastawiła się samoczynnie, nacisnąć jeden z dwóch przycisków na obiektywie. Było to więc super wygodne i szybkie... ;-)

Do tego wszystkiego ten cały system po prostu... działał bardzo słabo. Mam uszkodzonego ME-F, w którym układ AF jest odłączony i nie działa (natomiast stale czerpie prąd z baterii... ;-) ), no i nie mam obiektywu AF, więc nie mogę o tym pisać z własnego doświadczenia, ale podobno było to naprawdę bardzo "cieniutkie". Praktycznie nawet w przypadku kontrastowych, nieruchomych, jasnych obiektów łatwiej i szybciej ustawiało się ostrość ręcznie, a w gorszych warunkach AF zawodził całkowicie.

Aparat był więc komercyjną klapą, ale też próbnym balonem. W następstwie zrezygnowano z nieskutecznego układu analizy ostrości na rzecz detekcji fazy, natomiast przyjęło się umieszczenie układu analizy ostrości pod lustrem, które później zastosowały także inne firmy, choć np. Nikon w modelu F3 AF układ analizy ostrości wbudował w wizjer pryzmatyczny, co okazało się ślepą uliczką.
puch24

Re: Aparaty do dupy - Pentaxy

#19

Post autor: puch24 »

W 1980 roku Pentax wyruszył na wojnę z Canonem i Nikonem i wypuścił nowy model o ściśle profesjonalnej specyfikacji, model LX, wymierzony bezpośrednio w Canona F-1 i Nikona F3. Nikon F3 (1979) był wtedy nowym i nowoczesnym aparatem, natomiast Canon F-1 (1971) był już staruszkiem, który mógł konkurować raczej z Nikonem F2 a nie z F3. Nowy F-1 pojawił się dopiero rok później, w 1981 roku, i mimo niezłej specyfikacji i ciekawych rozwiązań, był krytykowany za np. brak pomiaru światła błyskowego TTL, co było już anachronizmem w aparacie profesjonalnym, podobnie jak brak jakiejkolwiek automatyki naświetlania w podstawowej wersji i powiązanie pomiaru światła z układem celowniczym.

Specyfikacja Pentaxa LX była naprawdę imponująca, był to aparat o budowie modułowej z mnóstwem akcesoriów, i nie ustępował pod tym względem (a zatem i pod względem zakresu zastosowań) Nikonowi i Canonowi. LX miał, podobnie jak one, wymienny układ celowniczy i całkiem sporo różnych celowników do wyboru. Dwa podstawowe pryzmaty, FA-1 i FA-1W różniły się tylko tym, że model W miał szerszy (Wide) zakres regulacji okularu do wzroku. Do tego był jeszcze pryzmat FA-2, bez stopki do lamp błyskowych i z wąskim zakresem regulacji okularu.
Poza tym był jeszcze wziernik pionowy z lupą o dużym powiększeniu i szerokim zakresem regulacji do wzroku, a także zwykły wziernik pionowy ("kominek").
I do tego jeszcze niespotykany u innych wziernik systemowy FB-1 z wymiennymi trzema różnymi okularami, mocowanymi bagnetowo - Action, obracany o 180 stopni i pozwalający na patrzenie pod kątem, Magni - pozwalający na patrzenie pod kątem 45 stopni i z szeroką korekcją wzroku, i zwykły, pozwalający patrzeć pod kątem 45 stopni, przydatny przy makrofotografii albo fotografii reprodukcyjnej.

Matówki też, oczywiście, były wymienne, ale, inaczej niż w aparatach konkurencji, matówek nie wymienia się od góry po zdjęciu wizjera, tylko podobnie jak w aparatach z niewymiennym wizjerem, przez otwór obiektywu, za pomocą pęsety.
Różnych matówek przewidziano aż 12, w tym kilka o mikrorastrze o innym kącie nachylenia ostrosłupów, dostosowanym do jasnych albo ciemniejszych i dłuższych obiektywów. Jest też typowa kombinowana matówka z klinami i mikrorastrem, przeznaczona do ciemniejszych teleobiektywów (odpowiednie kąty ostrosłupów i klinów), nie zaciemniająca się do f/8. Są także dwie gładkie, jedna normalna, druga do ciemnych teleobiektywów, jak też typowy zestaw matówek z przezroczystym polem do prac mikro, z siatką do architektury i reprodukcji, i z podziałką milimetrową.

System naciągu błony jest też rozwiązany specyficznie i nietypowo, bo pozwala na precyzyjne cofanie błony dokładnie o jeden kadr (lub kilka). W ten sposób wykonuje się wielokrotne naświetlania, przy czym można powrócić nawet kilka czy kilkanaście kadrów wstecz. Typowo dla Pentaxa, na górnej ściance jest wskaźnik naciągnięcia migawki i przesunięcia błony.
Do automatycznego przesuwu błony przeznaczony jest wolniejszy Winder albo szybszy Motor Drive, przy czym ten drugi ma kilka różnych źródeł zasilania i daje do 5 kl/s. Oba pozwalają też na zwinięcie błony do kasety za pomocą silnika (motor robi to dwukrotnie szybciej). Można też tylną ściankę wymienić na magazyn na 250 klatek.

Są też dwie ścianki datujące - jedna dość typowa dla przełomu lat 70 i 80, z pokrętłami, na których ręcznie nastawia się dane do naświetlenia (może to być data, kolejny nr klatki, parametry ekspozycji, czy kod własny - do wyboru są cyfry od 0 do 36 i litery od A do O. Pentax nie byłby sobą, gdyby nie wymyślił czegoś dziwacznego - druga ścianka pozwala naświetlać w rogu kadru tarczę zegara, z dniem miesiąca, godziną, minutą i sekundą zrobienia zdjęcia, a w centralnej części tarczy można jeszcze dopisać własne informacje. Użycie tej ścianki wymaga opuszczenia w korpusie aparatu specjalnej zasłonki, zasłaniającej ten róg zdjęcia przed światłem, wpadającym przez obiektyw.

Aparat wyposażony jest w połączoną wielofunkcyjną dźwigienkę, która służy do włączania samowyzwalacza, podglądu głębi ostrości i podnoszenia lustra. Opóźnienie samowyzwalacza można z grubsza ustawić w zakresie od 4 do 10 s.

W czterech rogach przedniej ścianki są specjalne wielofunkcyjne zaczepy, służące do mocowania paska albo uchwytu dla prawej dłoni, przy czym przy korzystaniu z uchwytu pasek trzeba zaczepić o dwa mocowania po lewej stronie i aparat przenosić pionowo.
Dostępne były dwa uchwyty - standardowy i specjalny do ukształtowania samemu do własnej dłoni - za pomocą noża i papieru ściernego.

Pentaxa LX wyposażono w metalową migawkę z folii tytanowej o przebiegu poziomym, co dawało jej dużą trwałość i pewność funkcjonowania, najkrótszy czas 1/2000 s, i redukowało wstrząsy, typowe dla migawek lamelkowych o przebiegu pionowym. Ceną za to był, niestety, dość długi czas synchronizacji X, wynoszący 1/75 s - minimalnie gorzej od Nikona F3 (1/80 s), i gorzej od nowego Canona F-1 (1/90 s). Różnica niby niewielka, ale to trochę mało do doświetlania błyskiem w świetle dziennym.
Natomiast unikalne było hybrydowe sterowanie migawką - w trybie automatycznym oczywiście elektroniczne, a w trybie ręcznym - mechaniczne od 1/2000 do 1/75 s i B, a elektroniczne od 1/60 s do 4 s. To dawało pewien zakres użyteczności także przy wyczerpanych bateriach.
Przy czym, wbrew temu, co się powszechnie sądzi, w latach 70 wcale nie było to takie rzadkie rozwiązanie, bo niektóre starsze aparaty z mocowaniem gwintowym M42, np. Pentax Spotmatic F i Fujica AZ-1, również miały po kilka czasów (tych krótszych), sterowanych mechanicznie. Po Pentaxie LX takie rozwiązanie zastosował Canon w nowym F-1, a już na całość poszedł Nikon w modelu FM-3a, w którym w pełnym zakresie czasów migawka jest sterowana mechanicznie w trybie ręcznym a elektronicznie w trybie automatycznym.

W LX zastosowano układ pomiaru światła niezależny od wizjera i nazwany IDM (Integrated Direct Metering), który jest bardzo podobny do olympusowskiego OTF (Off The Film), gdzie mierzone jest światło odbite bezpośrednio od roletek migawki albo płaszczyzny błony w trakcie naświetlania, i steruje to chwilą zamknięcia drugiej roletki migawki. System ten mierzy zarówno światło ciągłe, jak i błyskowe - był to pierwszy Pentax z pomiarem światła błyskowego TTL.
Żeby światłomierz działał także przed naświetleniem, podając orientacyjne dane do wizjera (albo do pomiaru w trybie ręcznym), potrzebne jest dodatkowe lusterko za lustrem głównym.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38803
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Aparaty do dupy - Pentaxy

#20

Post autor: wpk »

Wow. Nie miałem pojęcia, że aż tak.
Dwie rzeczy skomentuję:
1. To "precyzyjne cofanie błony" o kadr czy więcej nie jest możliwe na 100% i przesunięcie wyjdzie przy większych powiększeniach. Wielokrotne naświetlanie ma wg mnie sens jedynie przy nieruchomej klatce.
2. Nóż i papier ścierny - serio? :D
ODPOWIEDZ