Wszystkie Kluskany duże i małe

wszystko, co chcielibyście wiedzieć o technice, ale boicie się zapytać
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38817
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Wszystkie Kluskany duże i małe

#11

Post autor: wpk »

Tato! :D

Myślę, że współczesny komp spokojnie wtrzymałby, tym bardziej, że jeden po FW, drugi po USB i to tylko 2.0. Ale ten niegdysiejszy, z czasów aktualności Coolscanów, niekoniecznie.
Cieszyć się należy, że Nkon Scan - program sprzed lat kilkunastu - wciąż działa.

PS Nikonowi wieczna chwała za stworzenie tak zajebistych produktów jak Coolscany i Nikon Scan, i jednocześnie wieczne potępienie za ich olanie. :evil:
zdyboo

Re: Wszystkie Kluskany duże i małe

#12

Post autor: zdyboo »

Jak swego czasu skanowałem dużo na Epsą V300, co to tylko jeden pasek 6 klatek mikrofilmu na raz przyjmował to, aby przyspieszyć dokupiłem sobie drugą ramkę. Było trochę szybciej. Po dojściu do wprawy zeskanowanie 36+ klatek z podstawową obróbką w sofcie Epsą zajmowało mi mniej więcej godzinę. Podstawowa obróbka była wystarczająca, zostawało potem tylko zmniejszenie i wyostrzenie, ale to można akcją w PS czy innym wsadowym programie zrobić. Efekt był taki, że po powrocie z pleneru często miałem wcześniej zdjęcia niż koledzy z cyfrówek. Choć wolniejsi byli głownie przez lenistwo swoje własne.

Co do kulek Woytka, to mógłby spróbować czy nie da się obsłużyć skanerów dwoma różnymi programami. Jeden softem Nikona, a drugi Vuescanem czy czymś takim. Któryś z tych programów OIDP ma nawet własne sterowniki do skanerą.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38817
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Wszystkie Kluskany duże i małe

#13

Post autor: wpk »

Owszem, ma, Wojtek wie o tym od dawna.
Ale żaden nie jest tak czysty, tak klarowny, czyli po prostu dedykowany, jak NS.
Mimo błędów i niedoróbek, które powinny być usunięte w kolejnych wersjach.
puch24

Re: Wszystkie Kluskany duże i małe

#14

Post autor: puch24 »

wpk pisze: 29 sty 2020, 22:09 Tato! :D
Pinokio?! :?:

Z dużym zainteresowaniem obejrzałem sobie (wczoraj chyba) to:

Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38817
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Wszystkie Kluskany duże i małe

#15

Post autor: wpk »

Streścisz pokrótce? Please! :)
puch24

Re: Wszystkie Kluskany duże i małe

#16

Post autor: puch24 »

Ło Jeżu, obejrz se. Amerykanski przy okazji poczkolisz.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38817
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Wszystkie Kluskany duże i małe

#17

Post autor: wpk »

Kuuurwaaa... :(
puch24

Re: Wszystkie Kluskany duże i małe

#18

Post autor: puch24 »

Miło mi poznać.
Maciej.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38817
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Wszystkie Kluskany duże i małe

#19

Post autor: wpk »

Maciuś?! Aleś wyrósł!
puch24

Re: Wszystkie Kluskany duże i małe

#20

Post autor: puch24 »

No dobra. W skrócie:

Facet chciał się przekonać, czy lepiej jest skanować błonę 6 cm w skanerze bębnowym, na skanerze płaskim Epson V750 (korzystając z inverted fluid mount), czy przefotografować aparatem cyfrowym Canon o rozdzielczości 20 MP.
Nie użył typowego skanera do błon w rodzaju Kluskana ED 9000, bo skanował błonę z Hasselblada panoramicznego 6 x 17 cm - jedno zdjęcie na negatywie Kodak Portra 160, a drugie to slajd Fuji Velvia 50. Oba zdjęcia zostały wybrane celowo - są to zdjęcia o dużym kontraście, dużej rozpiętości tonalnej i dużej liczbie szczegółów. Zdjęcia były skanowane z możliwie największą rozdzielczością, bo celem był wydruk rozmiaru 24" x 72" (m/w 61 x 183 cm), czyli powiększenie m/w 12 x.
Oczywiście nie powiększał wszystkich sześciu zdjęć w całości do takiego formatu, bo byłoby to piekielnie kosztowne - wydrukował jedynie wycinki.

Żeby móc wydrukować zdjęcie w formacie 24 cali x 72 cale, przy rozdzielczości 300 dpi, zeskanowany plik musi mieć 7200 x 21600 pikseli, czyli mieć 155,5 megapikseli.
Dla skanera bębnowego taka rozdzielczość nie jest problemem, bo może on bez problemu wyciągnąć nawet 400 megapikseli z kadru 6 x 17 cm.
Na skanerze płaskim musiałby skanować przy rozdzielczości 3200 albo 4800 ppi. Nie wnikał już w to, jaka jest rzeczywista rozdzielczość optyczna tego skanera (zawsze jest mniejsza od nominalnej, technicznej).
W przypadku skanowania Canonem 6D, o rozdzielczości 20 MP, oczywiście mowy nie było o osiągnięciu rozdzielczości docelowej, więc błony trzeba było przefotografowywać fragmentami i składać je jak panoramę - minimalnie z 8 zdjęć, z w rzeczywistości - z 12, przyjmując marginesy na niezbędne częściowe pokrywanie się zdjęć.

Do skanowania bębnowego wysłał oba odcinki błony do specjalistycznej firmy, i o ile slajd zeskanowali dobrze, to negatyw - fatalnie, inwersja z negatywu do pozytywu została wykonana bardzo źle. Poprosił o ponowne zeskanowanie, i niewiele to pomogło. Zaproponował, że wyśle im skan z Epsona dla porównania, żeby mogli dopasować kolory, ale odmówili. Poprosił więc, żeby zeskanowali negatyw bez inwersji barw, że zrobi to sam, ale też odmówili, twierdząc, że nie mogą tak zrobić.
Wysłał więc negatyw do innego fotografa, który zajmuje się także skanowaniem bębnowym, a który zaoferował mu bezpłatne skanowanie w zamian za wspomnienie o nim w wideo. I ten skan został wykonany o wiele lepiej. Poza tym, fotograf ten wykonał też częściowe cyfrowe odkurzenie negatywu.

Skanowanie w Epsonie wykonał umieszczając odcinki błon w inverted fluid mount, który zapewniał idealną płaskość błony na skanerze. Do skanowania wykorzystał Silverfast 8, który ma profile dla różnych błon, pozwalające na sprawną inwersję negatywu do pozytywu. Skanował przy 4800 ppi. Ponadto użył funkcji sprzętowego wykrywania kurzu za pomocą IR i automatycznego usuwania go, co okazało się bardzo skuteczne.

Skanowanie aparatem było bardzo praco- i czasochłonne. Błony umieścił w zapewniającej płaskość fluid mount na podświetlanym stole, aparat oczywiście na statywie, z podniesionym lustrem, obiektywem makro 100 mm przy przysłonie 11, zapewniającej najlepszą jakość, itd., itp. Za pomocą miarek i poziomicy bardzo precyzyjnie ustawiał aparat tak, by kadry częściowo się pokrywały, by płaszczyzna sensora była możliwie najdokładniej równoległa do błony fotografowanej, itd.

Pliki do druku zostały przeskalowane do ostatecznego pożądanego rozmiaru przy rozdzielczości 300 dpi, i skorygowane kolorystycznie najlepiej jak się dało, natomiast sam nie usuwał kurzu ręcznie, poza tym, co zostało zrobione automatycznie w czasie skanowania.

Pliki zostały też skorygowane w PS, ale każdy z nich inaczej, więc nie ma jakichś gotowych presetów. Np. wyostrzanie dawało na każdym pliku trochę inne wyniki, i wiązało się z powiększeniem ziarnistości, dlatego dla każdego pliku ustawienia były inne. Pokazał je w filmiku.

Wyniki:

OSTROŚĆ:
Negatyw:
1) Skaner bębnowy
2) DSLR (ale niewiele gorzej)
3) Epson
Różnice są widoczne z odległości 10" (25 cm). Z odległości 18" różnice są niewielkie, a z odległości ok. 3' (~1 m) są nieistotne, tzn. może widoczne dla fachowca, ale nie użytkowo
Slajd:
1) Skaner bębnowy i DSLR (prawdopodobnie dlatego, że skan slajdu pochodził z tej firmy, która słabo zeskanowała negatyw. Gdyby slajd też był skanowany przez tego speca, który skanował negatyw, prawdopodobnie skan ze slajdu byłby ostrzejszy)
2) Epson
Różnice ostrości były jednak mniejsze, niż w przypadku negatywu.

ZIARNO:
Odwrotnie niż ostrość.
Najmniej widoczne - Epson
Średnio widoczne - DSLR
Najbardziej widoczne - skaner bębnowy

ZAKRES DYNAMIKI:
Negatywy - rodzaj skanera nie ma znaczenia. Film negatywowy nie jest dostatecznie gęsty, by stanowiło to problem dla skanera. Wszystkie trzy wyciągnęły pełną gamę tonalną ze zdjęć, od najjaśniejszych do najciemniejszych fragmentów

Slajdy:
1) Skaner bębnowy, i, tuż za nim, zupełnie minimalnie gorsza, DSLR
2) Epson

KURZ:
1) Najmniej kurzu na skanach z Epsona (bo on ma funkcję sprzętowego wykrywania i cyfrowego usuwania kurzu)
2) Średnio dużo z bębnowego
3) Najwięcej kurzu z DSLR

KOLOR:
Prawdopodobnie najbardziej sporna część testu.
On przez "kolor" rozumie nie tylko jak bliski kolorystycznie "ideału" jest skan, ale też na ile korekcji pozwala on później w obróbce.
1) Najlepszy - Epson (zdecydowanie bardzo dobrze działa funkcja inwersji negatywu)
2) Gorszy - skaner bębnowy, przy czym była ogromna różnica pomiędzy inwersją negatywu przez firmę skanującą i przez tego fotografa-specjalistę
3) Najgorszy - DSLR (szczególnie w przypadku negatywu - był to koszmar)
Dla slajdu kolejność jest taka sama, przy czym odpadają dodatkowe trudności związane z odwróceniem negatywu - ale nadal najlepsze są barwy z Epsona, następnie ze skanera bębnowego, a na końcu - z DSLR

WORKFLOW:
Czyli na ile prosto, łatwo i szybko się pracuje.
Negatyw:
1) Najlepszy - Epson, i to bezdyskusyjnie, o kilka długości przed pozostałymi, dzięki bardzo sprawnej funkcji inwersji, a także doskonale działającemu automatycznemu usuwaniu kurzu
2) Nieco gorszy - skaner bębnowy - w jego przypadku nie skanował tego sam, tylko wysyłał do skanowania; problemem jednak była inwersja kolorów, która wychodziła niedoskonale, a usuwanie kurzu było uciążliwe i pracochłonne
3) Koszmar absolutny - DSLR. Usuwanie kurzu było uciążliwe, podobnie odwrócenie negatywu, a już absolutnym koszmarem było połączenie składowych zdjęć ze sobą - czego by nie próbował, jakiego oprogramowania i sposobów, łączenie zdjęć ze sobą nie wychodziło idealnie. Oczywiście ten najbardziej uciążliwy i irytujący etap odpadłby, gdyby było to pojedyncze zdjęcie.

Slajd:
1) skaner bębnowy - bo to ktoś skanował, i częściowo jeszcze wyczyścił kurz. Konieczne korekty barwne były niewielkie, trochę odkurzania, i gotowe.
2) Epson
3) DSLR - z tych samych powodów, co wyżej, tyle, że odpada inwersja.

W rozliczeniu ostatecznym:

Negatyw - Epson
Slajd - skanowanie bębnowe przez tego wyspecjalizowanego fotografa
1)
2)
3)
ODPOWIEDZ