Les choses de la vie
- wpk
- wpkx
- Posty: 38825
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Les choses de la vie
Czytam z wypiekami na twarzy, bo ja takich historii nie przeżywałem.
Czyli Wam nie zaimponuję - nie lubiłem pchać się w tłum, jako że od zawsze wolałem imprezy kameralne.
Np. śniadanie na wodzie - Nidzkie, sierpień 1982:
Czyli Wam nie zaimponuję - nie lubiłem pchać się w tłum, jako że od zawsze wolałem imprezy kameralne.
Np. śniadanie na wodzie - Nidzkie, sierpień 1982:
Re: Les choses de la vie
A autobus pchałem na drodze Oswalda Balzera, pomiędzy Palenicą Białczańską a Łysą Polaną. Był to jakiś rok 86, może 87? Staliśmy na przystanku PKS i czekaliśmy na autobus od Palenicy do Zakopanego. W końcu patrzymy - jedzie Sanos, ale jakoś dziwnie wolno, w końcu staje na przystanku. Rzucamy się wsiadać, a tu niespodziewajka: okazało się, że się zepsuł, silnik zgasł, i autobus zjechał z Palenicy rozpędem. Przystanek, na którym czekaliśmy, był na zupełnie płaskim odcinku i autobus nie mógł się dalej toczyć w dół, kierowca zawołał więc: "POpchnijcie, może ZApali!" (tak właśnie akcentując), więc w jakieś 10-15 osób PCHAliśmy , aż dopchaliśmy do spadku i zaczął się sam toczyć, i po kolei wskakiwaliśmy w biegu przez tylne drzwi. Kierowca kilka razy próbował zapalić z rozpędu, ale nic to nie dało, więc tylko rozpędem dotoczyliśmy się do Łysej Polany, a tam, na widok wielkiej grupy czekających, która ruszyła do naszego autobusu, roześmialiśmy się, bo czekał ich taki sam zawód, jaki spotkał nas. W Łysej Polanie musieliśmy poczekać na kolejny PKS.
Re: Les choses de la vie
Nordzi bylego zony chlopaka byla dxiewczyna no uwielbiam <3 moj mózg sie zwinal w trabke od rozrysowania tych relacjinordenvind pisze: ↑25 paź 2020, 22:56 Mój najlepszy kumpel jest z tamtych czasów. Lączą nas ponadto te same zabawy w kotka i myszkę z wojskiem, nawet w tym samym roku, tej samej jednostce,
tyle, ze na innych poborach. Koleżanka z mocną głową prawie co roku przyjeżdża tutaj z USA. Ta od słabej głowy była moją dziewczyną, teraz jest żoną
byłego chłopaka mojej żony hehe
Dodano po 39 strzałach znikąd:
Hipiszon
Re: Les choses de la vie
niezle. Fajna historianordenvind pisze: ↑25 paź 2020, 23:30fakt dziwnie to brzmi, przeczytałem jeszcze raz wszystko się zgadza... zamieniliśmy się między sobą
- Gdama
- Gdriada
- Posty: 2359
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Gdańsk/Jantar
Re: Les choses de la vie
Byłam na tym koncercieabishai pisze: ↑25 paź 2020, 21:28Małgośka, ale i tak bym się nie zdziwił, jak by się okazało że gdzieś się nasze drogi skrzyżowały.aisoglaM pisze:
A ro nie, to nie ten rok
Może nawet piwo piliśmy z tej samej beczki.
Tak najbliżej, byłaś może na koncercie Voo Voo w kamieniołomach w 95’ ? To tak blisko z Lublina, ja wtedy do Kazimierza dotarłem promem z Janowca, bo Puławy chciałem ominąć, z wiadomych względów.
Może się okazać, że większość z nas już się kiedyś spotkała
- abishai
- Osia mówiła - Abiszabi
- Posty: 1521
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Swindon
Re: Les choses de la vie
Czyli na tych najlepszych!aisoglaM pisze: Wszystkie w Zarach
Potem już nie było tego klimatu, założe się że gdzieś na pewno się mineliśmy, jeżeli tylko bywałaś w mieście. Ja na woodstocki do Żar jeździłem zawsze troche wcześniej (raz nawet jeszcze przed przyjazdem sceny).
To już wiem skąd Twoje zakręcenie na Bareję, na pewno oglądałaś kino woodstockowe i obowiązkowy Rejs, 100 000 widownia wydająca odgłos paszczą, tego nie idzie zapomnieć!
Znaczy się, my na pewno piliśmy piwo z tej samej beczki:DGdama pisze: Byłam na tym koncercie
Może się okazać, że większość z nas już się kiedyś spotkała
Dotrwałaś do wschodu słońca, kiedy Voo Voo zagralo kawałek „O chlebie i winie” ?
Ja do dziś pamiętam te ciary biegnące po plecach, wcale nie z powodu porannej rosy.
Dla tych co nie byli:
Re: Les choses de la vie
abishai pisze: ↑26 paź 2020, 15:03Czyli na tych najlepszych!aisoglaM pisze: Wszystkie w Zarach
Potem już nie było tego klimatu, założe się że gdzieś na pewno się mineliśmy, jeżeli tylko bywałaś w mieście. Ja na woodstocki do Żar jeździłem zawsze troche wcześniej (raz nawet jeszcze przed przyjazdem sceny).
To już wiem skąd Twoje zakręcenie na Bareję, na pewno oglądałaś kino woodstockowe i obowiązkowy Rejs, 100 000 widownia wydająca odgłos paszczą, tego nie idzie zapomnieć!
Taaaaaaak! Tego sie nie zapomni!
Oczywiście, ze bywałem w miescie. Moze nawet pilismy wino w jeden z bram.
Spalam w wiosce Krishny na ogol heh. I jadlam ich potrawy.
A pamiętasz te pola slonecznikow..my zawsze jechalysmy stopem a potem niewiadomo skad sie robila cala chmara ludzi wokolo. Szkoda tylko, ze nie mam zdjęć..a moze to i lepiej..
A kapiel blotna zaliczyłes?
Pamietam, ze mieszkancy Zar byli cudowni. Zapraszali do swoich domow. Czestowali ogórkami kiszonymi i chlebem i dawali wody do umycia. Cudowny czas.
W ktoryms roku zgubilqm swoje okulary i odbył sie ich pogrzeb.. z glownej sceny byla prosba zeby szukac tych bryli hehehe i chodzilam w niebieskich lenonkach i wszyscy mnie nazywali janis joplin ..a jak juz przyszlo do pakowania to odkrylam, ze okulary siedza w kostce heheh
A propos kostki zapewne chodziles tak jak i ja w parce z niemiecka flaga?
- Gdama
- Gdriada
- Posty: 2359
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Gdańsk/Jantar
Re: Les choses de la vie
No ba! Sama te beczki przywiozłam
Koncert był jedyny w swoim rodzaju. Dla mnie magia - muzyka, ogień, cały ten odlot Jarka Koziary. Piękne chwile...
- no_gravity_Carlos
- Posty: 4401
- Rejestracja: 06.2019
Re: Les choses de la vie
Carlos nie lubil spentania, petania, petow, i pient, zawsze meczyly go masy huku i zgownienia, po czym wygrawitowal