Koncerty
- wpk
- wpkx
- Posty: 38825
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Koncerty
Metka się nie liczy, bo aktualnie studiuje. Teologię.
Re: Koncerty
Wiecie, ja to oglądam z tej drugiej strony biurka. Już Wacusia mam fioletowego od opadania i walenia o podłogę...
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14716
- Rejestracja: 11.2016
- wpk
- wpkx
- Posty: 38825
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Koncerty
Maksym Gorki - "Moje uniwersytety".
- rbit9n
- Ribitibi
- Posty: 9432
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem
- rbit9n
- Ribitibi
- Posty: 9432
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem
Re: Koncerty
tak czy siak to oczywiście ewidentna niemądrość. jak mieszkałem w Nau Sandez, własnie taki tryb życia prowadziłem, to jest z apty do cafe prowincjonalnej, po drodze dwie faje wypalałem, w cafe dwa - trzy piwa, i do domu. w sumie na piechotę, no ale ile tego ruchu było? góra cztery kilometry. w każdym razie, mieszkając w NS ważyłem jakieś 80 kg, więc to chyba nie od tego się tyje, a wprost przeciwnie.Owain pisze:Oczywiście sam jestem grubasem, ale z piwska i braku ruchu a nie z zażerania się śmieciem, sam podpalam papieroski też, ale do nikogo nie mam pretensji i nie obwiniam za moją "niedolę".
nie, nie tobie ja służę, ja służę bzdurze!
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14716
- Rejestracja: 11.2016
Re: Koncerty
Może. Ambivalenty ponoć idą. Lubię Nergala jako człowieka, coś też słyszałem z ich tworów, trochę pretensjonalne ale klimat może być. Dużo koncertów ostatnio, bo jedziemy do Krakowa 21.09 na Kaję i Bregovica no i 26.10 na Nicka Cave'a do Pragi Właśnie, Herr, może się wybierzecie do Pragi? Znamy fajny pensjonat niedaleko centrum z dobrym żarciem, wyjazd w czwartek, powrót w niedzielę Hę?
Sowy nie są tym, czym się wydają...
Re: Koncerty
Nie stać nas na Pragę. Poza tym "za chwilę" jedziemy do Hiszpanii. Mówisz, że Me and That Man pretensjonalne? Ale Bregovica już kiedyś widziałeś na żywo? I dwa koncerty to dużo?Owain pisze: ↑08 wrz 2017, 18:43 Może. Ambivalenty ponoć idą. Lubię Nergala jako człowieka, coś też słyszałem z ich tworów, trochę pretensjonalne ale klimat może być. Dużo koncertów ostatnio, bo jedziemy do Krakowa 21.09 na Kaję i Bregovica no i 26.10 na Nicka Cave'a do Pragi Właśnie, Herr, może się wybierzecie do Pragi? Znamy fajny pensjonat niedaleko centrum z dobrym żarciem, wyjazd w czwartek, powrót w niedzielę Hę?
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14716
- Rejestracja: 11.2016
Re: Koncerty
No to dwa słowa o koncercie Nicka Cave’a w Pradze, który był głównym punktem naszej wycieczki. Niestety nie było już tak wystrzałowo jak 4 lata temu. Przede wszystkim ze względu na miejsce koncertu. Poprzednio była to też hala sportowa (Tipsport Arena), znacznie mniejsza i przytulniejsza niż O2 Arena, w której odbył się koncert sprzed kilku dni. Wesoło zaczęło się już na bramkach, gdzie zostałem cofnięty do innej bramki z RTG, bo miałem plecaczek, do tego obszukiwania wykrywaczami metalu i takie tam. Ja rozumiem signum temporis ale chyba Talibowie nie słuchają Cave’a. Cała hala sprawia wrażenie lotniska z barami, schodami ruchomymi, zero klimatu, za to tłumy ludzi. Drugą i decydującą porażką było to, że choć dopchaliśmy się jakieś 40m od sceny nie było widać NIC. Kurde, chyba scena na tyle tysięcy ludzi powinna być umieszczona nieco wyżej, bo tak ludzie stojący na płycie mieli możliwość widzieć cokolwiek, jeśli stali kilka metrów od sceny. Były co prawda telebimy, no ale to nie to samo. Nie wiem czy to wina organizatorów, miejsca czy artysty, który lubi mieć kontakt z dłoniami widzów. W ogóle staliśmy tak daleko, bo sektor przy scenie na głębokość ok 20 – 30 metrów był zarezerwowany dla tzw. fanów, nie wiem do końca gdzie zrzeszonych, którzy na końcu koncertu – podobnie jak w Polsce – zostali wyciągnięci na scenę do wspólnej śpiewogry. Nie chcę znów być posądzony o pogardę, ale ludzie ci zupełnie nie wyglądali na fanów Cave’a, raczej na fanów Justina Bibera.
Co do muzycznej zawartości koncertu to podobałby mi się tylko Tupelo i Jubilee Street, wykonane ‘z pazurem’. Reszta, od smętnych melodeklamacji z nowej płyty po zagrane na odpierdol evergreeny – słabo. From Her to Eternity w aranżacji przypominającej pierdzenie, Red Right Hand zupełnie bez ikry, za to z tym samym hasłem o pieprzonym telefonie wplecionym w tekst, tak jak w Warszawie (chłyt marketingowy?), choć raczej za dużo komórek nie widziałem. W ogóle publika, jak Czechów lubię, nie pomagała w żywiołowości koncertu. Miałem wrażenie, że otaczają mnie przypadkowi, młodzi hipsterzy, którzy lada chwila zaczną machać pluszowymi krecikami. Cave zresztą też rozpoczął interakcję z publiką a la festiwal w Opolu z lat 70tych, co szczególnie wyraziło się w spierdolonym na koniec Weeping Song. Nick wlazł na barkierki po lewej stronie i co chwilę przerywał piosenkę, by kazać ludziom dokonywać szybkiego klasku, niczym pani na rytmice. Teatralnie wycierał przy tym pot w szalik jakiejś hipsterskiej nastolatki.
Nie wiem, może w końcu Nick się starzeje, może to piętno osobistej tragedii, a może ja po prostu stałem w Złym Miejscu.
Co do muzycznej zawartości koncertu to podobałby mi się tylko Tupelo i Jubilee Street, wykonane ‘z pazurem’. Reszta, od smętnych melodeklamacji z nowej płyty po zagrane na odpierdol evergreeny – słabo. From Her to Eternity w aranżacji przypominającej pierdzenie, Red Right Hand zupełnie bez ikry, za to z tym samym hasłem o pieprzonym telefonie wplecionym w tekst, tak jak w Warszawie (chłyt marketingowy?), choć raczej za dużo komórek nie widziałem. W ogóle publika, jak Czechów lubię, nie pomagała w żywiołowości koncertu. Miałem wrażenie, że otaczają mnie przypadkowi, młodzi hipsterzy, którzy lada chwila zaczną machać pluszowymi krecikami. Cave zresztą też rozpoczął interakcję z publiką a la festiwal w Opolu z lat 70tych, co szczególnie wyraziło się w spierdolonym na koniec Weeping Song. Nick wlazł na barkierki po lewej stronie i co chwilę przerywał piosenkę, by kazać ludziom dokonywać szybkiego klasku, niczym pani na rytmice. Teatralnie wycierał przy tym pot w szalik jakiejś hipsterskiej nastolatki.
Nie wiem, może w końcu Nick się starzeje, może to piętno osobistej tragedii, a może ja po prostu stałem w Złym Miejscu.
Sowy nie są tym, czym się wydają...