Kiedyś w Warszawie gdzieś na Nowym Świecie chyba była przegrywalnia audio.
W czasach końcówki PRL-u gdy nikt nie słyszał o prawach autorskich
się tam szło z własną kasetą, wypożyczało się muzę a następnie w pomieszczeniu gdzie była cała ściana takich magnetofonów
robiło się copy.
Nie tylko w Warszawie. Ale oni najczęściej mieli Technicsy z Pewexu.
Było albo kaseta na kasetę, albo CD na kasetę. Z tym, że nigdy nie byłem w takiej samoobsługowej. Te które ja znałem, nie pozwalały samemu do niczego dotykać. Zostawiało się kasetę i wracało następnego dnia czy za dwa dni.