aisoglaM pisze: ↑07 lis 2020, 15:54
No właśnie może kolega Abiszagi podpowie w jakim okresie najlepiej jechać żeby nie umarznąć totalnie.
Ogólnie na Islandii jest tak że nie za bardzo ma znaczenie pora roku, bo prawdą jest powiedzenie że możesz mieć wszystkie cztery pory roku, nawet nie jednego dnia, ale w godzinę! Od deszczu padającego poziomo, do słonka piekącego niczym u nas wczesną jesienią. Oczywiście, w zimę masz prawie pewność że tego słonka będzie mniej a śniegu powyżej dachu, nawet w kamperze!
Jeżeli nie chcesz przepłacać, najlepiej wybrać się tuż przed otwarciem / po zamknięciu oficjalnego sezonu turystycznego.
Ceny jeszcze nie bedą sezonowe, a pogoda akceptowalna nawet dla tych co marzną w czerwcu. Niestety, nawet wtedy tanio nie jest, może nie jest to przedział cenowy Norwegii, ale idzie to odczuć.
Przemieszczanie się, my mieliśmy wynajętego Huidaja I10 i na dwie osoby to było ok. Kamper, owszem można, jednak po porównaniu cen wynajmu, uwzględnieniu tego że za kampingi i tak musisz płacić, wyszło że małe autko i nocowanie w B&B wychodzi najtaniej.
Islandia to chyba jedyne miejsce, gdzie wypożyczając auto, musisz pokwitować zaznajomienie się z zasadami otwierania drzwi w samochodzie! Bo ubezpieczenie nie obejmuje drzwi wyrwanych/wyłamanych przez wiatr.
Więc masz mały instruktaż, że jak czujesz silny wiatr, zanim zaparkujesz powinieneś uchylić okno i upewnić się że przód auta stoi dokładnie pod wiatr, dopiero wtedy możesz (czasem to niemal niemożliwe) otwierać drzwi.
Wjeżdżanie w tzw. Interior - czyli drogi prowadzące do wewnątrz wyspy - zasadniczo zabronione jest robienie tego bez auta z napędem 4x4 i to z naprawdę wysokim zawieszeniem. Oczywiście możesz to robić każdym autkiem, ale jak utkniesz, za akcję ratunkową zapłacisz z własnej kieszeni + za holowanie i naprawę wynajętego auta jeżeli zostało uszkodzone - tego ubezpieczenie też nie obejmuje.
(To nie wolska z jej GOPRem, po który dzwonisz jak ci się obcas w szpilkach złamał albo nie chce Ci się schodzić i chcesz darmowej podwózki).
I nie chodzi nawet o stan dróg, co o to że przejedziesz w jedną stronę, a wracając okaże się że, ten malutki strumyczek przez który dwie godziny temu jamnik by przeszedł nie mocząc jajek to teraz rwąca rzeka głęboka na metr!
Główne drogi zazwyczaj są dobrze utrzymane, odśnieżone i przejezdne, ale już te mniejsze, boczne, niekoniecznie
My zwiedzaliśmy fiordy północne, Isafjordur i w tamte rejony, koniecznie trzeba zabrać ze sobą kanister na dodatkowe paliwo, bo stacji benzynowych nie ma tam za wiele, a jak spojrzysz na mapę, przekonasz się że odległości są znacznie większe przez to że większość fiordów musisz objeżdżać dookoła. Gdyby był mostek to odległość śmieszna, a tak to robi się z tego trzy/cztery razy dalej. To jedna z najdzikszych części tej wyspy, czasem przez pół dnia jazdy nie mijał nas żaden samochód. Miejsca gdzie masz zasięg komórki są oznaczane specjalnymi znakami, czyli tamte rejony to takie zadupie gdzie nawet wrony już nie przylatują, ale jeżeli chcesz odpocząć od ludzi, to nigdzie większych pustkowi nie znajdziesz.
Reykjavik - najlepiej zwiedzać metodą na Zdyboo - wynająć rower na dzień/dwa i można cały zwiedzić, włącznie z przedmieściami i bliską okolicą. W samym Reykjaviku koniecznie trzeba odwiedzić muzeum penisów! Dla faceta, dosyć traumatyczne przeżycie, kobiety zazwyczaj mają tam niezły ubaw:)

Można tam też wypełnić deklarację by po naszej śmierci, dać długie życie naszemu ptaszkowi
Z przysmaków kuchni lokalnej, warto posmakować HAKARL - mięso rekina polarnego - niezapomniane wrażenie gwarantowane!
Można też zjeść stek z wieloryba lub mięso z maskonura - jednak my się nie zdecydowaliśmy, wieloryby i maskonury są za fajne żeby je konsumować.
Miejscowi bardzo nie lubią jak się o ich koniach mówi kucyki, mimo że pierwsze wrażenie jak je zobaczysz będzie takie właśnie, nic bardziej mylnego! Są to koniki niebywale wytrzymałe i dzielne. Jeżeli gdzieś będzie możliwość przejażdżki na nich - polecam.
No I to tyle z tego co mi przychodzi do głowy teraz, zaznaczam że nasz wypad na tę piękną wyspę miał miejsce w 2014, od tamtej pory czytałem trochę opinii ludzi będących tam ostatnio i niestety, wszystko poszło w tę gorszą stronę (komercja i chęć wyciśnięcia turysty do ostatniego grosza). Kiedyś parkingi były prawie wszędzie za darmo, teraz wszędzie trzeba płacić, od groma atrakcji zostało “udoskonalone” pod masowego turystę, tam gdzie kiedyś szło się pieszo wąziutką ścieżynką, teraz porobione są szerokie ścieżki, jeśli nie drogi dla samochodów! Barierki, tarasy widokowe itp.
To że nasza nacja jest tam obecnie jedną z najliczniejszych mniejszości też niestety nie przynosi nam chluby

Już za mojego tam pobytu, spotkałem się w kilku miejscach noclegowych z tabliczkami/napisami dowodzącymi tego że nasi tam już byli:(
W bardzo wielu noclegowniach, zwłaszcza w kuchniach na kempingach, były szafki gdzie turyści zostawiali niewykorzystane turystyczne butle gazowe, jedzenie, jakieś makarony, konserwy. Zwyczajnie, ktoś jutro wracał do domu, nie będzie zabierał ze sobą paczki makaronu czy puszki fasolki. No to zostawiał dla kogoś komu może się to przydać. Oczywiście, nasi turyści wyklęci zrobili sobie z tego sposób na darmową wyżerkę podczas zwiedzania wyspy, pakowali do plecaków wszystko jak leci, zostawiając puste szafki/lodówki. Często też nawet nie płacąc za pole namiotowe/kemping! No i widziałem kilka razy napisy - nie bądź polakiem - zostaw coś dla innych. Albo, poczęstuj się, weź co potrzebujesz, zostaw coś w zamian - z dopiskiem - nie dotyczy polaków!
Albo - opłata za kemping tyle i tyle, w dniu wyjazdu w celu opłaty proszę przyjść tu i tu, a obok tabliczka - Polacy płacą przy wjeździe! Przykro czytać coś takiego.
A nie ukrywam że bardzo wiele rzeczy, opłat, jest tam na zasadzie zaufania.
W którymś z fiordów, na małym parkingu stał stolik, na stoliku plastikowy pojemnik z informacją że w tym miejscu można obserwować foki - a w pudełku kilka par lornetek, kilka słoiczków z konfiturami, puszka po kawie robiąca za skarbonkę i cennik opłat. Lornetki - używaj za free, byle byś potem zamknął je w pudełku chroniąc przed pogodą, słoiczek konfitur tyle i tyle, pieniądze proszę wrzucić do puszki. A do najbliższego domostwa było jakieś dwadzieścia minut jazdy!
Pamiętam jak w jednym noclegu, zastaliśmy tylko kartkę na drzwiach - przepraszamy ale nie ma nas w domu, musieliśmy wyjechać, ponieważ jesteście jedynymi gośćmi na tę noc - wybierzcie sobie dowolny pokój.
Cały dom - cztery czy pięć pokoi do wyboru, na stole owoce na powitanie (na Islandii owoce są bardzo drogie)
I kolejna kartka na stole, z numerem telefonu i prośbą żeby zadzwonić że dotarliśmy bezpiecznie, a jeżeli nie zadzwonimy do którejś tam to oni poinformują służby ratunkowe.
To wszystko dla zupełnie obcych osób! A z okna taki widok:

Dodam tylko że to zdjęcie z godziny prawie 23!
Ale żeby nie kończyć tak smutno, w końcu nie każdy polak to husaria wyklęta z tatuażem Bób, Humus, Włoszczyzna..
aisoglaM pisze: ↑07 lis 2020, 13:52
A moczyłeś dupkę w gejzerach?
To zdjęcie powinno być raczej w dziale czapka, ale że czapki na nim nie mam, zresztą nie tylko czapki mi brak, to może lepiej jak zostanie tutaj.

Jest dobrą ilustracją do pytania o moczenie dupy w gejzerach - co prawda w tych ostatnich bym nie radził tego robić, bo ciut za gorąco i mogło by to być mało przyjemne, no ale może są
tacy co to lubią we wrzątku

Błękitna laguna - to jedna wielka komercja turystyczna, nas wtedy tam nie poniosło.
Zasadniczo, jeżeli popytać lokalnych mieszkańców, można trafić do takich kąpielisk jak na zdjęciu.
Widoki podobne, jeżeli nie lepsze a basen cały dla siebie

Wycieranie mokrego dupska stojąc na śniegu, często przy islandzkim wiaterku - tego się nie zapomina!