Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38947
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
No to przecież dobrze, bo teraz jako męczennik zostanie świętym.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Koleżanka, co u niej kawę w pokoju piłem (bez maseczki) w zeszły wtorek ma covida, co sobie ustaliła testem w sobotę. Zawiadomiła dyra, dyr sanepid, mam w tym tygodniu zdalną... no i dziś pani dzwoniła z sanepidu i była miła ale... dziwnie niezdecydowana. Pytała, czy powinienem iść na kwarantannę, jak powiedziałem, że mam zdalną do piątku to się wahała, pytała czy zwolnienie mi potrzebne po czym sama stwierdziła, że bez sensu, coś mówiła, że w sumie nałożyli na mnie kwarantannę ale że w sumie ją cofną, bo bez sensu. Kazała dzwonić, jakby mi coś było trzeba. :>
Sowy nie są tym, czym się wydają...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ty farciarzu. Za moich czasów nie można sobie było wybierać czy się chce czy nie chce
Życzę Ci żebyś jednak miał go jeszcze więcej i żeby się nie przyplątało kowidziątko.

- sorevell
- Posty: 2582
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
A jak już by się przyplątało, to wal do sanepidu, żeby mieć status ozdrowieńca, nie to co niektórzy, co przeszli dziadostwo nieformalnie.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38947
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Sic transit gloria... Czelnik teraz żałuje, że tylko kawę.
- von Boroszlo
- Posty: 1239
- Rejestracja: 09.2019
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Na przełomie stycznia i lutego byłem w Germanii, Szwajcarii i usa. Służbowo. 11 lotnisk, 10 samolotów, spotkań nie wiem ile. Maraton.
W połowie maratonu ogłosili pierwsze przypadki wirusa w Europie. Końcówkę skróciłem bo lotniska zamykali.
Po powrocie zmęczenie, osłabienie, później wysoka gorączka. Lekarz w czasie konsultacji telefonicznej zapytał czy straciłem smak lub węch. Po odpowiedzi negatywnej zwalił na jet lag.
Testy wtedy modne nie były.
Także uważam że mam z głowy.
W połowie maratonu ogłosili pierwsze przypadki wirusa w Europie. Końcówkę skróciłem bo lotniska zamykali.
Po powrocie zmęczenie, osłabienie, później wysoka gorączka. Lekarz w czasie konsultacji telefonicznej zapytał czy straciłem smak lub węch. Po odpowiedzi negatywnej zwalił na jet lag.
Testy wtedy modne nie były.
Także uważam że mam z głowy.
Gundrum von Grynberg
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
No to współcz, Owianinie.
Tomek von, podobno szczepionka daje sześciokrotnie wyższą odporność niż przechorowanie.
A ja dziś po wizycie u pumologa (do którego miałem iść z tomografią, ale z oczywistych powodów poszedłem bez) pojechałem do danego WAM na radiologię, umówić się na tę tomografię.
Umówiłem się. Na piątek wieczór.
Zapytałem, czy znów jakiś Kowidek nie przeszkodzi, na co dowiedziałem się, że na nowej izbie przyjęć ruszył tomograf, więc może będą mniej Kowidków przywozić - albo nawet wcale.
Przy okazji powiedziałem, że wczoraj dzwoniłem trzy razy po godzinie.
Na co pani, bez drżenia powieki, powiedziała spokojnie, że koleżanka, która odbiera telefony, wczoraj była na urlopie i nikt u nich w rejestracji radiologii telefonów nie odbierał. Dlatego przez pół godziny (tzn. razem przez półtorej) słyszałem, że jestem pierwszy w kolejce.
Powiedziałem: "Ale, proszę pani, dzwoniłem przez TRZY godziny!" Na co pani, rozczulająco: "Ale widzi pan, dziś już koleżanka jest i odbiera. Jakby pan zadzwonił dzisiaj, to by odebrała." Jej zdaniem sprawa jest załatwiona.
Kurwa, jakbym ja tak pracował, to bym szybko nie pracował.
Tomek von, podobno szczepionka daje sześciokrotnie wyższą odporność niż przechorowanie.
A ja dziś po wizycie u pumologa (do którego miałem iść z tomografią, ale z oczywistych powodów poszedłem bez) pojechałem do danego WAM na radiologię, umówić się na tę tomografię.
Umówiłem się. Na piątek wieczór.
Zapytałem, czy znów jakiś Kowidek nie przeszkodzi, na co dowiedziałem się, że na nowej izbie przyjęć ruszył tomograf, więc może będą mniej Kowidków przywozić - albo nawet wcale.
Przy okazji powiedziałem, że wczoraj dzwoniłem trzy razy po godzinie.
Na co pani, bez drżenia powieki, powiedziała spokojnie, że koleżanka, która odbiera telefony, wczoraj była na urlopie i nikt u nich w rejestracji radiologii telefonów nie odbierał. Dlatego przez pół godziny (tzn. razem przez półtorej) słyszałem, że jestem pierwszy w kolejce.
Powiedziałem: "Ale, proszę pani, dzwoniłem przez TRZY godziny!" Na co pani, rozczulająco: "Ale widzi pan, dziś już koleżanka jest i odbiera. Jakby pan zadzwonił dzisiaj, to by odebrała." Jej zdaniem sprawa jest załatwiona.
Kurwa, jakbym ja tak pracował, to bym szybko nie pracował.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38947
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
No ale przecież nie pracujesz.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
No tak, ale nie wywalili mnie z roboty bo tak pracowałem jak te panie...
Dodano po 2 minutach 28 strzałach znikąd:
Kolega mi opowiadał, że w tzw. dewuzecie, czyli Dziale Współpracy z Zagranicą pracowało pięć pań i nigdy nie dawało się niczego załatwić.
Zwolniono trzy panie, zostały dwie, i nagle okazało się, że wszystko da się załatwić, i to szybko.
Dodano po 2 minutach 28 strzałach znikąd:
Kolega mi opowiadał, że w tzw. dewuzecie, czyli Dziale Współpracy z Zagranicą pracowało pięć pań i nigdy nie dawało się niczego załatwić.
Zwolniono trzy panie, zostały dwie, i nagle okazało się, że wszystko da się załatwić, i to szybko.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38947
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Czyli najwyższa pora, żebyś i Ty się zwolnił.