Kota dawno nie było
- wpk
- wpkx
- Posty: 38945
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kota dawno nie było
Pewien znajomy kiedyś skasował sarnę i rozbił przód samochodu... Opowiadał o tym potem innym znajomym, z przejęciem, bo jeszcze wystraszony i skonfundowany szkodami, a ci znajomi wprowadzali go w jeszcze większą konsternację, gdyż, zamiast spytać, czy nic jemu się nie stało, dopytywali, czy aby nie zapomniał zabrać smakowitej dziczyzny... Same, kurwa, Hemingwaye w narodzie.
Re: Kota dawno nie było
Takim Hemingwayem mógłby być pewnie mój szwagier, który poluje w kraju z użyciem podczerwieni. Legalnie albo i nie, nie wiem. Mówię mu wprost, że nie daje zwierzynie szans i jest zwyczajnym mordercą, ale to chyba go nie rusza. Też przykre. 
Ale są jeszcze tacy, którym szkoda. Każde zdarcie lakieru na dachu mojego trucka, to ptak. Mniejszy, albo większy. Pieprzyć lakier, ale ptaka mi szkoda. Widzę na drodze sporo "rozbitych" drapieżników, typu sokoły, czy myszołowy. Niestety, nie potrafią one właściwie ocenić prędkości poruszającego się pojazdu.


Ale są jeszcze tacy, którym szkoda. Każde zdarcie lakieru na dachu mojego trucka, to ptak. Mniejszy, albo większy. Pieprzyć lakier, ale ptaka mi szkoda. Widzę na drodze sporo "rozbitych" drapieżników, typu sokoły, czy myszołowy. Niestety, nie potrafią one właściwie ocenić prędkości poruszającego się pojazdu.

- wpk
- wpkx
- Posty: 38945
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kota dawno nie było
Mam podobnie... Nie, nie dach, ale "pod dachem".
Ojciec opowiadał, jak z pewnym znajomym wracali skądś Warszawą tegoż znajomka-killera, późnym wieczorem. Gość na widok każdego zająca - a było ich w tych dawnych czasach więcej, niż samochodów - włączał długie i gonił szaraka nawet poboczem. Aż za którymś razem wpierdolił się do rowu.
Ojciec opowiadał, jak z pewnym znajomym wracali skądś Warszawą tegoż znajomka-killera, późnym wieczorem. Gość na widok każdego zająca - a było ich w tych dawnych czasach więcej, niż samochodów - włączał długie i gonił szaraka nawet poboczem. Aż za którymś razem wpierdolił się do rowu.
Re: Kota dawno nie było
Ja, pewnie dlatego, że uwielbiam mięso aż tak bardzo się nie obruszam na tego typu "myśliwych". O ile robią to tylko dlatego, że chcą to później zeżreć. Nie rozumiem jednak ludzi, którzy robią to dla fanu, biegają po lesie z kuszami a potem wrzucają na fejsa samojebki z truchłem. Bardziej niż biegającej po lesie sarenki czy zajączka szkoda mi tej biednej świnki czy kurczaczka, którzy przed śmiercią nie mieli nawet jak nóg rozprostować. Te zwierzęta nacierpią się nieporównywalnie więcej niż dziczyzna. O ile jesteśmy mięsożercami to w przytłaczającej większości i tak jesteśmy mordercami lub po prostu morderstwo zlecamy rzeźnikowi za plny przy ladzie. A dziczyzna przecież zdrowsza a upolowana samochodem nic nie kosztuje (nie licząc blacharza). Może trochę naciągane, ale moim zdaniem obruszać się na scenki jak ta poniżej prawo mają chyba tylko wegetarianie (i ten dzik).

Dodano po 23 minutach 4 sekundach:
Może i jestem nieczuły, ale nie zmienia to faktu, że płakałem jak bóbr gdy mnie własnymi rencyma wykarmionego Wojtka złe ludzie zabrały.


Wspaniały to był zwierz. Silny, ale zarazem przyjacielski oraz wyrozumiały dla wszelkiej maści obszczekiwaczy. Romantyk. Lubił jabłuszka, podsuszony chlebek i wydaje mi się, że lubił Nikona bo jak zobaczył Pentaxa to zaraz w krzaki spierdalał.

Dodano po 23 minutach 4 sekundach:
Może i jestem nieczuły, ale nie zmienia to faktu, że płakałem jak bóbr gdy mnie własnymi rencyma wykarmionego Wojtka złe ludzie zabrały.


Wspaniały to był zwierz. Silny, ale zarazem przyjacielski oraz wyrozumiały dla wszelkiej maści obszczekiwaczy. Romantyk. Lubił jabłuszka, podsuszony chlebek i wydaje mi się, że lubił Nikona bo jak zobaczył Pentaxa to zaraz w krzaki spierdalał.
Re: Kota dawno nie było
Jaki fajny i jakie ma (miał) zarąbiste uchi!cz4rnuch pisze:...Może i jestem nieczuły, ale nie zmienia to faktu, że płakałem jak bóbr gdy mnie własnymi rencyma wykarmionego Wojtka złe ludzie zabrały...
Nie przepadam za hipokryzją.
Jem i lubię mięcho. I nie będę udawał, że strasznie mnie przejmuje los biednych zwięrzątek, które następnie trafiają na nasz stół.
Ale i przyznam, że znam po łebkach paru tzw. myśliwych i przyznaję, że ich tłumaczenia o ich szczytnej roli blado wypadają.
A nie będę owijał. Generalnie mnie wqrwiają.
Re: Kota dawno nie było
Rok czy dwa lata temu był pod Łodzią (no, może raczej w okolicy Zgierza) śmiertelny wypadek na autostradzie A2, spowodowany zderzeniem samochodu osobowego z jeleniem albo sarną (już nie pamiętam). Na pewno jedna osoba zginęła - chyba kierowca, i jedna albo dwie były ranne. No i oczywiście zginęło zwierzę, które mimo siatek i zabezpieczeń jakoś zdołało przeskoczyć ogrodzenie. Pamiętam, że pisali wtedy o konieczności podwyższenia ogrodzeń.
W sytuacji, gdy ludzie potrafią autostradą zapieprzać i dobrze ponad 200 (bo dozwolone 140 nie jedzie prawie nikt - jak się jedzie 140, to i tak wszyscy wyprzedzają!), to gdy zdarzy się COKOLWIEK, nie ma żadnych szans i jest masakra. Ludzie som gópi.
A co do mordowania zwierząt, to, cholera, jestem hipokrytą. Z jednej strony jem mięso i lubię mięso, a z drugiej żal mi strasznie zabijanych zwierząt, no zwłaszcza w takiej sytuacji jak ten dzik powyżej. O zwierzętach w ubojni po prostu staram się nie myśleć.
A wszystko to tym bardziej dziwne, że mój ojciec polował, i dość często jeździłem z nim i przyglądałem się temu mordowaniu zwierząt. Z biegiem lat zresztą coraz mniej chętnie. Bardziej zależało mi na spędzaniu czasu z ojcem (którego nie miałem na co dzień).
Więc mój stosunek do myślistwa i myśliwych jest co najmniej bardzo mieszany. I w sumie trudno mi stwierdzić, czy pozytywny, czy negatywny. Na pewno nie popieram tego w 100%, ale też nie potępiam bezgranicznie. Myślę, że jak ktoś to lubi, to może sobie od czasu do czasu zapolować, byle by nie była to rzeź. Poza tym, co jakiś czas zdarza się np. odstrzał sanitarny, np. zwierząt chorych albo takich, które stanowią zagrożenie dla innych zwierząt. I tego bym tak całkowicie nie potępiał. Ale co innego, gdy ktoś idzie do lasu czy w pole i kładzie wszystko pokotem, w tym np. ludzi zbierających grzyby, a czasem i kolegów myśliwych.
W sytuacji, gdy ludzie potrafią autostradą zapieprzać i dobrze ponad 200 (bo dozwolone 140 nie jedzie prawie nikt - jak się jedzie 140, to i tak wszyscy wyprzedzają!), to gdy zdarzy się COKOLWIEK, nie ma żadnych szans i jest masakra. Ludzie som gópi.
A co do mordowania zwierząt, to, cholera, jestem hipokrytą. Z jednej strony jem mięso i lubię mięso, a z drugiej żal mi strasznie zabijanych zwierząt, no zwłaszcza w takiej sytuacji jak ten dzik powyżej. O zwierzętach w ubojni po prostu staram się nie myśleć.
A wszystko to tym bardziej dziwne, że mój ojciec polował, i dość często jeździłem z nim i przyglądałem się temu mordowaniu zwierząt. Z biegiem lat zresztą coraz mniej chętnie. Bardziej zależało mi na spędzaniu czasu z ojcem (którego nie miałem na co dzień).
Więc mój stosunek do myślistwa i myśliwych jest co najmniej bardzo mieszany. I w sumie trudno mi stwierdzić, czy pozytywny, czy negatywny. Na pewno nie popieram tego w 100%, ale też nie potępiam bezgranicznie. Myślę, że jak ktoś to lubi, to może sobie od czasu do czasu zapolować, byle by nie była to rzeź. Poza tym, co jakiś czas zdarza się np. odstrzał sanitarny, np. zwierząt chorych albo takich, które stanowią zagrożenie dla innych zwierząt. I tego bym tak całkowicie nie potępiał. Ale co innego, gdy ktoś idzie do lasu czy w pole i kładzie wszystko pokotem, w tym np. ludzi zbierających grzyby, a czasem i kolegów myśliwych.
- Gdama
- Gdriada
- Posty: 2371
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Gdańsk/Jantar
Re: Kota dawno nie było
Sympatyczny ten Wojtek.
Ja spotkałam wewióra

Ja spotkałam wewióra


- wpk
- wpkx
- Posty: 38945
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kota dawno nie było
Pan Olik też spotkał niedawno.
Spotkanie było na tyle bliskie, że potem musiałem mu dawać zastrzyki na gastryczny rozstrój, bo rzygał, srał krwią i w ogóle był nieciekawy... Olik, bo z wiewióra zostały tylko twarz i ogon.
Zatem, Magda, lepiej nie jedz wiewiórek.
Spotkanie było na tyle bliskie, że potem musiałem mu dawać zastrzyki na gastryczny rozstrój, bo rzygał, srał krwią i w ogóle był nieciekawy... Olik, bo z wiewióra zostały tylko twarz i ogon.
Zatem, Magda, lepiej nie jedz wiewiórek.
Re: Kota dawno nie było
Morderca!
I nie wiedział, że wiewióry są ciężkostrawne. Może dlatego, że jedzą ciężkostrawne orzechy?
I nie wiedział, że wiewióry są ciężkostrawne. Może dlatego, że jedzą ciężkostrawne orzechy?
- wpk
- wpkx
- Posty: 38945
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kota dawno nie było
Przynajmniej bezpośredni, a nie per rzeźnik, jak my.
PS To nie pierwszy jego wiewiór, ale latka lecą...
PS To nie pierwszy jego wiewiór, ale latka lecą...