Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
- wpk
- wpkx
- Posty: 39041
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Kwaś kwagała w kwastwinie.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Fire walk with me. Kurwa. Wracamy z Ulą z plażowania, a tu dwie czeszki wyciągają kobite. Ja zamiast ruszyć do resuscytacji pytam Ulę, czy zrobi to lepiej. Ula uciska, niestety próbuje dmuchać w usta, z ust kobitki już tylko rzygi. Sekundy, ja patrzę, kobita sina już i plamy opadowe. Znaczy Ula reanimowała trupa. Za dużo tych trupów ostatnio, kurwa. A pisałem, że fale dziś za duże na snurki. Kurwa.
Sowy nie są tym, czym się wydają...
- wpk
- wpkx
- Posty: 39041
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
-
puch24
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
O żeż qrwa! Ale macie wakacje!
Współczuję.
Metha,
Bardzo fajne!
Podobno poza gągołem czasem też krzyżówki tak gniazdują.
Współczuję.
Metha,
Bardzo fajne!
Podobno poza gągołem czasem też krzyżówki tak gniazdują.
-
jo44
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Zapewne wysiaduje... Ciekawe jak wyprowadzi młode na lekcję pływania?Methanoia pisze:To przekomicznie wygląda jak ona wystawia głowę z dziupli.
-
Metanoia
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
To tylko mocniej scali wasz związek.Owain pisze:Fire walk with me. Kurwa. Wracamy z Ulą z plażowania, a tu dwie czeszki wyciągają kobite. Ja zamiast ruszyć do resuscytacji pytam Ulę, czy zrobi to lepiej. Ula uciska, niestety próbuje dmuchać w usta, z ust kobitki już tylko rzygi. Sekundy, ja patrzę, kobita sina już i plamy opadowe. Znaczy Ula reanimowała trupa. Za dużo tych trupów ostatnio, kurwa. A pisałem, że fale dziś za duże na snurki. Kurwa.
- wpk
- wpkx
- Posty: 39041
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
I kto to pisze...
-
Metanoia
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Leży koło mnie na podłodze kilkadziesiąt filmów negatywowych do zeskanowania.
Jak patrzę na skaner i pomyślę o tym jak szybko z tym idzie to zaczyna mnie mdlić.
Przypomniałam sobie, że mam luksusową od pary młodej z jakiegoś wesela.
W takim razie zdrowie wszystkich tu obecnych.
Gdyby organizm i głowa lepiej tolerowały alkohol, została bym alkoholiczką.
Ale nawet ta odrobina, którą czasem spożywam wystarcza aby nie popełnić samobójstwa.
Nie wiem, naprawdę nie wiem czy dała bym radę znieść to wszystko na samej modlitwie.
Jak patrzę na skaner i pomyślę o tym jak szybko z tym idzie to zaczyna mnie mdlić.
Przypomniałam sobie, że mam luksusową od pary młodej z jakiegoś wesela.
W takim razie zdrowie wszystkich tu obecnych.
Gdyby organizm i głowa lepiej tolerowały alkohol, została bym alkoholiczką.
Ale nawet ta odrobina, którą czasem spożywam wystarcza aby nie popełnić samobójstwa.
Nie wiem, naprawdę nie wiem czy dała bym radę znieść to wszystko na samej modlitwie.
-
puch24
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Nie dziwi mnie to.
U mnie niestety, wątroba nie trenowana, jak mawiał mój ojciec. Lubię się czasem napić (nie do nieprzytomności ani do spadania pod stół), ale potem jestem chory przez dwa dni i niezdolny do życia.
Zamiast alkoholu czasem stosuję, na zapomnienie, benzodiazepiny.
Generalnie rzecz biorąc, nie chce mi się nawet przyjemności.
Mam trochę zabawek do wypróbowania, i nie mam na to siły. Ochoty. Niczego. Na nic.
Kilka miesięcy temu rozgrzebałem sobie system grający. Stoi to teraz niepopodłączane, i ręka mi się nie podnosi, by cokolwiek z tym zrobić.
Tyle dobrego, że tak samo nie chce mi się też jechać na 11 piętro.
Napędza mnie to, że jutro wstaję o 6.30 i jadę do 3 robót w 4 miejscach na większość dnia.
Napisałem artykulik. Pies z kulawą nogą nie przeczytał.
U mnie niestety, wątroba nie trenowana, jak mawiał mój ojciec. Lubię się czasem napić (nie do nieprzytomności ani do spadania pod stół), ale potem jestem chory przez dwa dni i niezdolny do życia.
Zamiast alkoholu czasem stosuję, na zapomnienie, benzodiazepiny.
Generalnie rzecz biorąc, nie chce mi się nawet przyjemności.
Mam trochę zabawek do wypróbowania, i nie mam na to siły. Ochoty. Niczego. Na nic.
Kilka miesięcy temu rozgrzebałem sobie system grający. Stoi to teraz niepopodłączane, i ręka mi się nie podnosi, by cokolwiek z tym zrobić.
Tyle dobrego, że tak samo nie chce mi się też jechać na 11 piętro.
Napędza mnie to, że jutro wstaję o 6.30 i jadę do 3 robót w 4 miejscach na większość dnia.
Napisałem artykulik. Pies z kulawą nogą nie przeczytał.
-
Ligo
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Gdzie? Pokaż, ja przeczytam.