wpk pisze:E-type podobno fatalnie się prowadziło, podobnie Gullwing, Widowmakerem zwany.
Tego nie wiem, ale w owych czasach nie przywiązywano jeszcze tak wielkiej wagi do prowadzenia, trzymania się drogi, itd. Te auta miały być przede wszystkim szybkie.
Często miały nędzne zawieszenia i fatalny rozkład mas. Czytałem np., że 911 był niebywale wrażliwy na prawidłową geometrię i minimalne jej naruszenie powodowało, że auto nie prowadziło się. A znośną charakterystykę uzyskiwano silnym zróżnicowaniem ciśnienia w oponach, podobnie jak np. w Maluchu. Drobne naruszenie tych fabrycznych wartości od razu psuło charakterystykę, która i tak była dość paskudna (snap oversteer).
Wielu różnym autom przypisywano miano "widowmakera", np. AC Cobrze, Corvetcie, Chevvy Corvairowi, Fordowi Pinto, Porsche 356, Viperowi, ale także np. słynnemu Lambo Miura... A także np. Renault R5 Turbo czy Renault Clio V6, Lancia Stratos, Toyota "merde" (MR2).
A w okresie II WŚ Widowmakerami były dwa zupełnie różne auta po dwóch stronach barykady. Nazistom w Czechach dała się we znaki wyrafinowana Tatra 87 z ciężkim V8 nad tylną wahliwą osią, natomiast Aliantom - jego przeciwieństwo, prymitywny do bólu Willys Jeep, który bardzo źle się prowadził po szosie. Po wojnie zostało ich trochę w Polsce i podobno zabiły niejednego kierowcę i pasażera.