+1!
Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
- rbit9n
- Ribitibi
- Posty: 9553
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
wygląda raczej tak Tewie Mleczarz.
nie, nie tobie ja służę, ja służę bzdurze!
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Dobrze, że nie Fruma-Sarah. 

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
No więc właśnie... O to mi chodziło.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
A ja zerknąłem w status zamówienia i jest "brak towaru"!
Kurwa.
Bóg tak chciał? Czy dyabeł?
Kurwa.
Bóg tak chciał? Czy dyabeł?

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Zgadzasz się z tą opinią Puszku? Skoro tak to biedny pluszak, musi dołączyć do Harrego Pottera i Hello Kitty (w sumie lista nie do końca aktualna, bo ostatnio znalazł się na niej także trzyszóstkowy spinner - narzędzie szatana, zamieniające nasze dzieci w diabły). I w sumie odwracasz kota ogonem, bo w całej dyskusji nie chodziło o twoje poglądy a raczej o użyty język.

PS Braki w magazynie? Widocznie kościół zrobił sklepowi niezłą reklamę.

PS Braki w magazynie? Widocznie kościół zrobił sklepowi niezłą reklamę.
Ostatnio zmieniony 13 gru 2017, 08:26 przez cz4rnuch, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Jeden ksiądz powie tak, inny ksiądz powie nie :->
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Słyszymy nieraz, że to często wyzwala się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy pluszak szuka miłości. On lgnie, on szuka. I zagubi się sam i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Mnie ten Jezus się podoba. Podoba mi się ta koncepcja, podobałaby mi się pewnie, gdybym nadal był wierzący. Pluszaka tego zupełnie nie wrzucałbym do jednego wora ze święcącymi diodami matkami boskimi i innymi szkaradziejstwami. Tamte są skierowane dla cepeliowsko-discopolowych fanów bezguścia i absmaku. Tu mamy po prostu zabawkę dla dzieci. A że z Jezusem? Z tego co pamiętam, religia katolicka, czy ogólnie chrześcijaństwo nie ma w dogmacie zakazów wizerunku swego Boga. Wręcz przeciwnie. A Jezus? Jezus raczej nie był (jest) postacią, którego boskość to niedostępny dziadzia na tronie w chmurach, na którego nie powinniśmy podnosić oczu, którego imię wymawiać można tylko, gdy mamy czyste ręce i wyprane giezło na sobie. Jezus, ten o którym czytałem, to raczej taki "swój chłop", niby syn Boga, ale biedak, rybak, nauczyciel, kaznodzieja pustynny, kolega od kielicha wina, koleżka apostołów, cieśla. Ale także w swojej boskości raczej bliski kompan, co to i przy kurtyzanie przycupnie i trędowatego przytuli. Tym samym takie uczłowieczanie Jezusa dla dzieciaka mieści mi się w religijnej supozycji jego postaci. A głosy sprzeciwu oczywiście będą, zwłaszcza od tych tępych mas faryzeuszy, co to uważają, że lepiej wyrzucić jedzenie, niż zjeść mięso w piątek, że lepiej mieć kochankę, niż się rozwieść itp, itd.
Natomiast oczywiście głosy sprzeciwu czy absmaku Pucha czy innych, to zupełnie inna sprawa, wynikająca właśnie z podejrzeń o pewną groteskowość, chęć zysku i bezguście.
Całe szczęście mnie, jako niewierzącego, problem ani ziębi ani grzeje, ale generalnie z pluszowym Jezusem jestem na tak. Może własnie dlatego, że postrzegałbym go bardziej jak kaznodzieję z nizin, jak Johna Lennona i Che Guevarę, przyjaciela ludu, którego spotkać można w przytułkach dla chorych na AIDS, w zaułkach bezdomnych, co oczywiście nic a nic nie ujmowałoby jego boskości, gdybym mógł w taką boskość uwierzyć.
Dodano po 45 sekundach:
Natomiast oczywiście głosy sprzeciwu czy absmaku Pucha czy innych, to zupełnie inna sprawa, wynikająca właśnie z podejrzeń o pewną groteskowość, chęć zysku i bezguście.
Całe szczęście mnie, jako niewierzącego, problem ani ziębi ani grzeje, ale generalnie z pluszowym Jezusem jestem na tak. Może własnie dlatego, że postrzegałbym go bardziej jak kaznodzieję z nizin, jak Johna Lennona i Che Guevarę, przyjaciela ludu, którego spotkać można w przytułkach dla chorych na AIDS, w zaułkach bezdomnych, co oczywiście nic a nic nie ujmowałoby jego boskości, gdybym mógł w taką boskość uwierzyć.
Dodano po 45 sekundach:
+666

Sowy nie są tym, czym się wydają...