Moim pierwszym własnym pojazdem (dość późno, muszę przyznać) był 126p z 1984 roku. Wersja "plain", czyli bez niczego. Jeszcze w "starym" nadwoziu (przed FL).
Jedyne elementy "nowocześniejsze" to były już nowe hamulce i nowe koła, plastikowe zderzaki typu średniego, i nowego już typu kurewnica i stacyjka z blokadą.
Poza tym, cała reszta była "staromodna" - prądnica prądu stałego 230 W, przez co ciągle brakowało prądu, rozrusznik na linkę, ręczna pompka spryskiwacza, jednobiegowe wycieraczki bez pracy przerywanej, pasy bez zwijarki...
Stopniowo go sobie "uluksusowiałem", wymieniając i dodając różne luksusy...
Pierwszą wymianą była wymiana generatora DC na alternator. Wtedy jeszcze na światłach jeździło się tylko zimą, od chyba listopada. Pierwsze kilka dni jeżdżenia na światłach spowodowały od razu bieganie z akumulatorem do domu, a zaraz potem - zakup i instalację świateł do jazdy dziennej, co trochę poprawiło sytuację, ale następna wypłata poszła na zakup i wymianę prądnicy DC na alternator.
Dodano po 30 strzałach znikąd:
wpk pisze: 23 cze 2018, 21:15
puch24 pisze: 23 cze 2018, 21:12Jednym z bardziej idiotycznych systemów nadmuchu miało Uno.
Przez kratki wylotu na desce rozdzielczej zawsze dmuchało tylko chłodne powietrze! Nawet przy ogrzewaniu nastawionym na max. Po prostu tak były zbudowane kanały nawiewu, że te na desce odchodziły PRZED nagrzewnicą, a nie ZA nagrzewnicą.
A myślisz, że w Mercedesach było inaczej?
Nie wiem, nigdy nie miałem Percedesa.
Dodano po 6 minutach 4 strzałach znikąd:
Ideałem oczywiście byłoby, gdyby można było sobie niezależnie puścić nadmuch w trzy miejsca, i w dodatku jeszcze niezależnie ustawić dla tych trzech kierunków temperaturę, ale pewnie takie rzeczy tylko w Rollsie.
