
Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Na rezonansie dostałem słuchawki i mogłem posłuchać pani operatorki, jak mówi mi "nabrać powietrza, wypuścić wszystko, nie oddychać". To były baardzo długie chwile. 

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Zwłaszcza ta z nieoddychaniem?
A chociaż przypomniała sobie, żeby pozwolić Ci ponownie oddychać, czy wytrzymała Cię tak 20 minut na wydechu i wyjęli Cię sino-fioletowego?
A chociaż przypomniała sobie, żeby pozwolić Ci ponownie oddychać, czy wytrzymała Cię tak 20 minut na wydechu i wyjęli Cię sino-fioletowego?
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Jasiu, starajmy się nie offtopować u Jarka:
Kto taki?
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Chyba mówimy o nieco innych rzeczach:
- Jeden szedł boso, a drugi w milczeniu...
- Jeden szedł boso, a drugi w milczeniu...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Myślę, że ten temat możemy spokojnie pozostawić.
Jak wspomniałem - nic nie sugeruję. Po prostu gdy tam wlazłem, to się zdziwiłem.
I tylko tyle.
A w ogóle Niemcy jadą z Rosji do domu. Nie za bardzo śledzę piłkę - znaczy w ogóle nie śledzę

Ale to gruby kaliber sensacji.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Wiecie, co?
Chyba jednak zacznę bojkotować Pocztę Polską.
Przesyłka polecona od Mesje Żawę (dzięki, wykorzystane z sukcesem!) szła 10 dni, przy czym przez 8 dni była "w transporcie"... Poczta udostępnia śledzenie przesyłek, i co z tego, skoro można to sobie w dupę wsadzić, bo jedyne informacje, to że została nadana, potem przez 10 dni była w transporcie, a ostatecznie została przekazana do doręczenia. I tyle.
Od paru dni czekam na paczkę. Nadana bodaj 3 dni temu. Od dwóch dni znajduje się na WER Rudna Mała... No i na co ona tam od dwóch dni czeka? Aż samolot podstawią?
W sumie, przy każdym kontakcie z Pocztą Polską zaczyna skakać mi ciśnienie.
Listonosze, zamiast przesyłek, noszą do domów awiza. Wrzucają je do skrzynek i nawet nie dzwonią do drzwi.
Muszę więc iść do owego przybytku. No a gdy już tam pójdę, to pół dnia z życiorysu...
Na poczcie spotyka się bowiem całe osiedle, cała okolica, i to nawet dość odległa, bo wszyscy listonosze roznoszą awiza zamiast przesyłek...
Więc staje się w kolejce. A w kolejce stoi się długo, bo wyszukanie jednej przesyłki trwa około 5 minut, jeśli mamy szczęście. Jeśli mamy pecha, to trwa to dłużej.
Nie wiem, wg jakiego klucza te przesyłki są układane w przegródkach i na półkach, ale żeby znaleźć taką przesyłkę, pani bierze do ręki każdą kolejną. Jeśli dana przesyłka ma pecha, to jest szansa, że pani weźmie ją do ręki 80 razy, szukając innych przesyłek, zanim ta jedna okaże się właściwą dla kolejnego odbiorcy.
Poza tym, okienka niby są uniwersalne, ale jak przychodzi co do czego, to jedno jest jednak bardziej do nadawania przesyłek, drugie bardziej do odbioru, a trzecie bardziej do operacji finansowych, bo okazuje się, że większą przesyłkę to jednak trzeba nadać w tym jednym jedynym, bo w innych pani nie ma możliwości jej przyjęcia. Jak się chce coś odebrać, to pani od finansów gubi się w listach. Jak chce się podjąć jakieś pieniądze, to pani w okienku od przesyłek nie ma takiej sumy.
Ręce, nogi i majtki opadają.
No i do tego oczywiście, Poczta Polska, jak sama nazwa wskazuje, służy przede wszystkim do sprzedawania gadźetów (np. patriotyczno-piłkarskich), długopisów, samochodzików, a przede wszystkim różnych książek, z naciskiem na te prawilnie narodowo-patriotyczno-religijne.
Wracając jeszcze do przesyłek, a zwłaszcza dużych paczek - oczywiście nie ma na poczcie żadnych ułatwień - dla pracowników, nie mówiąc już o klientach - w obsłudze takich paczek. Wszystkie paczki pani (często wątłe dziewczę) musi sama wziąć do ręki, położyć na wadze, zdjąć z wagi, przenieść do innego pomieszczenia, itd. Nic dziwnego, że widziałem panią, która taką przesyłkę "niosła" butem, z kopa... Wcale jej się nie dziwie, pod koniec dnia pracy...
Nie można zainstalować jakiegoś przenośnika, rolek, taśmy, czegokolwiek, co ułatwiałoby transport tych paczek (i nie narażało ich na zniszczenie?).
Czasem myślę, że jakbym to zaorał, to kamień na kamieniu by nie został!
Jak to może jeszcze działać przy takim zarządzaniu i takiej organizacji?
No ale firma jest prawidłowo narodowo-religijnie-patriotyczna, więc pozostanie w tej postaci po wieki wieków, amen.
Chyba jednak zacznę bojkotować Pocztę Polską.
Przesyłka polecona od Mesje Żawę (dzięki, wykorzystane z sukcesem!) szła 10 dni, przy czym przez 8 dni była "w transporcie"... Poczta udostępnia śledzenie przesyłek, i co z tego, skoro można to sobie w dupę wsadzić, bo jedyne informacje, to że została nadana, potem przez 10 dni była w transporcie, a ostatecznie została przekazana do doręczenia. I tyle.
Od paru dni czekam na paczkę. Nadana bodaj 3 dni temu. Od dwóch dni znajduje się na WER Rudna Mała... No i na co ona tam od dwóch dni czeka? Aż samolot podstawią?
W sumie, przy każdym kontakcie z Pocztą Polską zaczyna skakać mi ciśnienie.
Listonosze, zamiast przesyłek, noszą do domów awiza. Wrzucają je do skrzynek i nawet nie dzwonią do drzwi.
Muszę więc iść do owego przybytku. No a gdy już tam pójdę, to pół dnia z życiorysu...

Na poczcie spotyka się bowiem całe osiedle, cała okolica, i to nawet dość odległa, bo wszyscy listonosze roznoszą awiza zamiast przesyłek...
Więc staje się w kolejce. A w kolejce stoi się długo, bo wyszukanie jednej przesyłki trwa około 5 minut, jeśli mamy szczęście. Jeśli mamy pecha, to trwa to dłużej.
Nie wiem, wg jakiego klucza te przesyłki są układane w przegródkach i na półkach, ale żeby znaleźć taką przesyłkę, pani bierze do ręki każdą kolejną. Jeśli dana przesyłka ma pecha, to jest szansa, że pani weźmie ją do ręki 80 razy, szukając innych przesyłek, zanim ta jedna okaże się właściwą dla kolejnego odbiorcy.
Poza tym, okienka niby są uniwersalne, ale jak przychodzi co do czego, to jedno jest jednak bardziej do nadawania przesyłek, drugie bardziej do odbioru, a trzecie bardziej do operacji finansowych, bo okazuje się, że większą przesyłkę to jednak trzeba nadać w tym jednym jedynym, bo w innych pani nie ma możliwości jej przyjęcia. Jak się chce coś odebrać, to pani od finansów gubi się w listach. Jak chce się podjąć jakieś pieniądze, to pani w okienku od przesyłek nie ma takiej sumy.
Ręce, nogi i majtki opadają.
No i do tego oczywiście, Poczta Polska, jak sama nazwa wskazuje, służy przede wszystkim do sprzedawania gadźetów (np. patriotyczno-piłkarskich), długopisów, samochodzików, a przede wszystkim różnych książek, z naciskiem na te prawilnie narodowo-patriotyczno-religijne.
Wracając jeszcze do przesyłek, a zwłaszcza dużych paczek - oczywiście nie ma na poczcie żadnych ułatwień - dla pracowników, nie mówiąc już o klientach - w obsłudze takich paczek. Wszystkie paczki pani (często wątłe dziewczę) musi sama wziąć do ręki, położyć na wadze, zdjąć z wagi, przenieść do innego pomieszczenia, itd. Nic dziwnego, że widziałem panią, która taką przesyłkę "niosła" butem, z kopa... Wcale jej się nie dziwie, pod koniec dnia pracy...
Nie można zainstalować jakiegoś przenośnika, rolek, taśmy, czegokolwiek, co ułatwiałoby transport tych paczek (i nie narażało ich na zniszczenie?).
Czasem myślę, że jakbym to zaorał, to kamień na kamieniu by nie został!
Jak to może jeszcze działać przy takim zarządzaniu i takiej organizacji?
No ale firma jest prawidłowo narodowo-religijnie-patriotyczna, więc pozostanie w tej postaci po wieki wieków, amen.

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

Ja się zastanawiam czemu nie mogą do tych swoich budynków dokleić poczto-paczkomatów.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Wiesz, to u nasz na provinci.
We Stolnicy są takowe. Nawet nadaniomaty do zwykłych listów podobno.
Niestety, na prowicję już ten luksus nie donosi.
We Stolnicy są takowe. Nawet nadaniomaty do zwykłych listów podobno.
Niestety, na prowicję już ten luksus nie donosi.

- vid3
- Posty: 8700
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Miasto robotnicze
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Mam niestety identyczne doświadczenia, opinię i stosunek do Poczty Polskiej.
Z kurierami też mi nie wychodzi. Zawsze im się śpieszy.
Wolę paczkę odebrać o porze i w miejscu wybranym przeze mnie.
Zostają paczkomaty inpostu. Chociaż też miałem z nimi dziwne przypadki.
Np. zarzygany lub niesprawny ekran paczkomatu - trzeba było dzwonić do operatora - ale się dało.
Z kurierami też mi nie wychodzi. Zawsze im się śpieszy.
Wolę paczkę odebrać o porze i w miejscu wybranym przeze mnie.
Zostają paczkomaty inpostu. Chociaż też miałem z nimi dziwne przypadki.
Np. zarzygany lub niesprawny ekran paczkomatu - trzeba było dzwonić do operatora - ale się dało.