Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38952
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Zemścimy się wszyscy?
Dodano po 1 minucie 52 strzałach znikąd:
Motur se kup. Motury so trędi. Ino zimufkuf nie zabac.
Dodano po 1 minucie 52 strzałach znikąd:
Motur se kup. Motury so trędi. Ino zimufkuf nie zabac.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Łódź dostała duże pieniądze na remonty, wzięła też duże pożyczki, i realizuje program "rewitalizacji" miasta, która ma ściągnąć biznes i powstrzymać odpływ ludzi. Program ten przynosi już efekty, miasto bardzo się buduje i rozwija, i pięknieje, ale jest też kontrowersyjny i bardzo krytykowany.
A przede wszystkim, jednoczesna budowa wszędzie i wszystkiego jest cholernie uciążliwa dla mieszkańców.
Przede wszystkim, wściekłość łodzian powodują wszystkie pomysły, związane z transportem i komunikacją, a szczególnie zbiorową, i absolutnie celowe działania, zniechęcające do korzystania z samochodów, ale bez zaoferowania sensownej, atrakcyjnej alternatywy. Jest u nas bardzo wpływowa grupa cyklistów oszołomów, którym wydaje się, że - w naszym klimacie i przy łódzkich odległościach - rower jest idealnym całorocznym zamiennikiem samochodu dla wszystkich (od niemowlaków do staruszków), i oni wywalczają sobie np. zwężanie i tak już bardzo wąskich ulic, żeby wygospodarować DDR, którą przez 6 miesięcy jesienno-zimowych i tak nikt nie jeździ. Lansuje się tramwaj jako podstawę komunikacji, tymczasem sieć linii tramwajowych nie jest zbyt rozbudowana, przez dziesięciolecia wiele torowisk tramwajowych zlikwidowano, bo wtedy lansowano autobusy, i teraz jest tak, że jak w jednym miejscu tramwaje się zatną, stają w całym mieście, bo nie ma tras alternatywnych, objazdowych, którymi można skierować ruch w razie awarii. Poza tym, przejazd tramwajem przez całe miasto trwa strasznie długo. A Łódź jest rozległa...
Ponadto, niedawno widziałem gdzieś tabelę dużych miast europejskich z informacją o stosunku powierzchni miasta przeznaczonej na drogi i ulice w stosunku do powierzchni całkowitej, czyli, inaczej mówiąc, o gęstości siatki ulic. Łódź jest w tym zestawieniu w tym bardzo niekorzystnym końcu, z niewielką powierzchnią przeznaczoną na transport - innymi słowy, Łódź ma bardzo duże kwartały i rzadką siatkę ulic, która jest po prostu niewydolna.
Dodano po 20 minutach 49 strzałach znikąd:
Łódź jest też dużym miastem z krótkimi ulicami. Nie tylko w centrum jest dużo ulic, które mają tylko kilka skrzyżowań i kończą się, nie są więc przelotowe.
Dotyczy to nawet dużych, dwujezdniowych ulic, które powinny być przelotowe, ale nie są, bo są za krótkie, i albo kończą się zwężeniem, albo skrzyżowaniem w kształcie litery T, i robi się tam wąskie gardło.
Zdecydowanie brakuje dużych ulic przelotowych, łączących duże dzielnice, i dużych ulic wylotowych, wyprowadzających ruch za miasto.
A przede wszystkim, jednoczesna budowa wszędzie i wszystkiego jest cholernie uciążliwa dla mieszkańców.
Przede wszystkim, wściekłość łodzian powodują wszystkie pomysły, związane z transportem i komunikacją, a szczególnie zbiorową, i absolutnie celowe działania, zniechęcające do korzystania z samochodów, ale bez zaoferowania sensownej, atrakcyjnej alternatywy. Jest u nas bardzo wpływowa grupa cyklistów oszołomów, którym wydaje się, że - w naszym klimacie i przy łódzkich odległościach - rower jest idealnym całorocznym zamiennikiem samochodu dla wszystkich (od niemowlaków do staruszków), i oni wywalczają sobie np. zwężanie i tak już bardzo wąskich ulic, żeby wygospodarować DDR, którą przez 6 miesięcy jesienno-zimowych i tak nikt nie jeździ. Lansuje się tramwaj jako podstawę komunikacji, tymczasem sieć linii tramwajowych nie jest zbyt rozbudowana, przez dziesięciolecia wiele torowisk tramwajowych zlikwidowano, bo wtedy lansowano autobusy, i teraz jest tak, że jak w jednym miejscu tramwaje się zatną, stają w całym mieście, bo nie ma tras alternatywnych, objazdowych, którymi można skierować ruch w razie awarii. Poza tym, przejazd tramwajem przez całe miasto trwa strasznie długo. A Łódź jest rozległa...
Ponadto, niedawno widziałem gdzieś tabelę dużych miast europejskich z informacją o stosunku powierzchni miasta przeznaczonej na drogi i ulice w stosunku do powierzchni całkowitej, czyli, inaczej mówiąc, o gęstości siatki ulic. Łódź jest w tym zestawieniu w tym bardzo niekorzystnym końcu, z niewielką powierzchnią przeznaczoną na transport - innymi słowy, Łódź ma bardzo duże kwartały i rzadką siatkę ulic, która jest po prostu niewydolna.
Dodano po 20 minutach 49 strzałach znikąd:
Łódź jest też dużym miastem z krótkimi ulicami. Nie tylko w centrum jest dużo ulic, które mają tylko kilka skrzyżowań i kończą się, nie są więc przelotowe.
Dotyczy to nawet dużych, dwujezdniowych ulic, które powinny być przelotowe, ale nie są, bo są za krótkie, i albo kończą się zwężeniem, albo skrzyżowaniem w kształcie litery T, i robi się tam wąskie gardło.
Zdecydowanie brakuje dużych ulic przelotowych, łączących duże dzielnice, i dużych ulic wylotowych, wyprowadzających ruch za miasto.
- poor
- Rich poor
- Posty: 4222
- Rejestracja: 07.2018
- Lokalizacja: Kraków
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Mnie dziś przejechanie około 200 km (niby hajłejem) zajeło prawie 11 godzin. Myślałem, że ocipieję.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38952
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
A w którym mordorze takie atrakcje, Marcinie?
- sorevell
- Posty: 2582
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ja też drugą godzinę wracam do domu, ale jechałem przez Ząbki.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38952
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ząbki... To brzmi dumnie?
- sorevell
- Posty: 2582
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Mam mechanika na Targówku, sam mieszkam na Grochowie, więc żeby najszybciej dotrzeć do domu wyjeżdżam z Warszawy, przejeżdżam przez Ząbki i znów wjeżdżam do Warszawy. Potem tylko ze 20-30 minut stania w korku przed przejazdem kolejowym na Chełmżyńskiej i voila, stoję w korku do skrzyżowania z Marsa. A później to już z górki, to znaczy pod górkę, ale to tylko wiadukt - po chwili Grochowska staje otworem.

- wpk
- wpkx
- Posty: 38952
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Cóż… Mieszkańcom mordorów, jeśli świadomie nimi są, musi się opłacać taka rzeczywistość.