Oczywiście.
Szmelcwageny i inne
Re: Szmelcwageny i inne
A ja mam wrażenie, że nie jest to przypadłość szczególnie samochodów francuskich, tylko ogólnie, przekombinowanych i pospiesznie konstruowanych samochodów nowych, które są szczególnie trapione awariami gdy są jeszcze całkiem nowe i mało zużyte; awarie są skutkiem błędów konstrukcyjnych, projektowych albo wykonawczych. Co gorsza, są bardzo trudne i kosztowne w usunięciu (często wręcz nieopłacalne).
Re: Szmelcwageny i inne
A ja dodam, że jestem na tyle duży by wiedzieć, że uogólnianie na podstawie takich przykładów to duży błąd.
Świat, a tym bardziej internet, pełen jest wielu dyskusji o wyższości tego nad tamtym.
Samochody produkowane są tu i tam.
U każdego producenta są lepsze i gorsze modele. Takie i siakie przypadki.
Tu i tam są eksploatowane przez takich i owakich kierowców.
Serwisowane są w lepszych i gorszych warsztatach.
I jeszcze trochę mógłbym, ale mi się nie chce.
Samochody francuskie średnio są tak samo dobre jak niemieckie czy japońskie.
Jeżeli w ogóle powinno się używać tu kategorii narodowych. Bo nie powinno.
Śmieszne i tyle.
Świat, a tym bardziej internet, pełen jest wielu dyskusji o wyższości tego nad tamtym.
Samochody produkowane są tu i tam.
U każdego producenta są lepsze i gorsze modele. Takie i siakie przypadki.
Tu i tam są eksploatowane przez takich i owakich kierowców.
Serwisowane są w lepszych i gorszych warsztatach.
I jeszcze trochę mógłbym, ale mi się nie chce.
Samochody francuskie średnio są tak samo dobre jak niemieckie czy japońskie.
Jeżeli w ogóle powinno się używać tu kategorii narodowych. Bo nie powinno.
Śmieszne i tyle.
-
- Posty: 290
- Rejestracja: 11.2016
Re: Szmelcwageny i inne
Ja kupiłem samochód niemiecki, który był amerykański a teraz jest francuski - i jak tu żyć?
Re: Szmelcwageny i inne
Ja swoim Fiacikiem Punto ver I jezdziłem 17 lat i w tym czasie nie miałem żadnej, ale to żadnej awarii. Został pokonany jedynie przez rudą bo był przez ten czas garażowany pod chmurką, no i lakier z czerwonego zmienił się w wiśniowy mat. A mówią że Fiaty to syf.
Re: Szmelcwageny i inne
No to masz przefikane...

Ja ujeżdżam czwartego Fiata. Żaden z nich nie był bezawaryjny, ale z biegiem lat jest naprawdę coraz lepiej.
Gdy miałem 126p, faktycznie, dwa razy zdarzyło się, że stanął w drodze - awarie elektryczne, a konkretnie zapłonu, ale poradziłem sobie sam. Raz urwał się kabelek od przerywacza do cewki, drugi raz wysiadł kondensator przy aparacie zapłonowym.
I raz - tylko raz - mnie holowano, ułamał się wtedy króciec przewodu paliwowego, odprowadzającego nadmiar benzyny z gaźnika z powrotem do zbiornika, i benzyna lała się obficie.
Ale mechanik nawet wtedy żartował, że tak naprawdę, to nie samochód sam stanął, tylko ja go zgasiłem, bo - technicznie - był w stanie dalej jechać!

Ale nie przeczę, Maluch wymagał częstych napraw. I w pewnym momencie miałem już tego dość, zwłaszcza, że po zakończeniu produkcji zaczęły się problemy z częściami - zniknęły fabryczne, potem dobre rzemieślnicze, zostało barachło robione niedokładnie z jakiegoś guwnolitu. I mechanik powiedział: "Będzie pan trzy razy do roku wymieniał bębny, szczęki, zwrotnice - to już nie ma sensu".
Potem miałem Uno, Seicento i Pandę, i żaden z tych samochodów nie wykręcił mi takiego numeru, że stanął i nie pojechał. A jeśli nie chciał zapalić, to winny był rozładowany akumulator na mrozie. Stopniowo każdy kolejny był mniej awaryjny.
Owszem, nie przeczę, to i owo się psuje, zużywa się, może trochę częściej, niż w Wolcwagenach czy innych niemieckich, ale co model, to jest bardziej bezawaryjny, no a zaletą są naprawdę niewielkie koszty części zamiennych i napraw, które nie są trudne i skomplikowane.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Szmelcwageny i inne
Czyli Opel?

Ja przypominam, że mam od nowości 12 letnie już Renault Clio z przebiegiem 130 tys i się niewiele, prawie nic nie zepsuło.
Sowy nie są tym, czym się wydają...
Re: Szmelcwageny i inne
Zrobić dobry ser to prawdziwa sztuka, a w tym Francuzi są najlepsi. Przy tym wyklepać jakieś wozidełko, czyli trochę blachy i plątanina kabli, to dziecinna igraszka.
Re: Szmelcwageny i inne
Pszypomniało mi się jak kolega kupił używaną Toyotę Avensis 2,0D.
Po roku przerobił dwie najdroższe usterki, dwumasa i wtryski.
W tamtym czasie dwumasa była tylko w oryginale za 5tyś w serwisie.
Tak jest czasami kiedy ocenia się niezawodność aut po używkach o nieznanej historii...
Następna była poleasingowa Corolla z śmiesznym 1.4D którą to używa już następne pokolenie bez problemów.
Potem niezrażony wiarą w markę nabył Aurisa. Pojeździł chyba z dwa lata i odsprzedał.
Niefortunnie wkrótce po zanabyciu przez nowych właścicieli rozkraczył się silnik .
Ci nie odpuścili i wygrali sprawę w sądzie, bardzo dużo go to kosztowało
Po roku przerobił dwie najdroższe usterki, dwumasa i wtryski.
W tamtym czasie dwumasa była tylko w oryginale za 5tyś w serwisie.
Tak jest czasami kiedy ocenia się niezawodność aut po używkach o nieznanej historii...
Następna była poleasingowa Corolla z śmiesznym 1.4D którą to używa już następne pokolenie bez problemów.
Potem niezrażony wiarą w markę nabył Aurisa. Pojeździł chyba z dwa lata i odsprzedał.
Niefortunnie wkrótce po zanabyciu przez nowych właścicieli rozkraczył się silnik .
Ci nie odpuścili i wygrali sprawę w sądzie, bardzo dużo go to kosztowało