Z archiwum Wojtka eS

crème de la crème
ODPOWIEDZ
nordenvind

Re: Z archiwum Wojtka eS

#91

Post autor: nordenvind »

Wungla nie było i słabo grzeli.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38877
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Z archiwum Wojtka eS

#92

Post autor: wpk »

Pamiętam jeden październik w akademiku przed "sezonem grzewczym"... Przez nieszczelne okna na 7 piętrze piździło jak w kieleckiem. :mrgreen:
Trzeba było siedzieć owiniętym w koc lub kołdrę.
Awatar użytkownika
Owain
Nasz Czelnik
Posty: 14733
Rejestracja: 11.2016

Re: Z archiwum Wojtka eS

#93

Post autor: Owain »

Wojtku, a czemu Ty mieszkałeś w akademiku? Czyżby wówczas, tj. gdy jeszcze kształtowała się skorupa ziemska a płyty tektoniczne były w ciągłym ruchu, Bzdrój był dalej od Klerykowa niż obecne 48 km?
Sowy nie są tym, czym się wydają...
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38877
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Z archiwum Wojtka eS

#94

Post autor: wpk »

To takie dziwne?
Samochodu własnego nie miałem, ani nawet autobusu.
Więc najpierw mieszkałem u dziadków, rodziców ojca, co wymusiłem na nim i na nich presją psychiczną i czego do dziś się wstydzę.
Jednak potem już jak normalni, nawet ci z okolic, w akademiku, ale i tak jako jeden z nielicznych na 99% weekendów przyjeżdżałem do domu.
puch24

Re: Z archiwum Wojtka eS

#95

Post autor: puch24 »

wpk pisze: 23 lut 2020, 22:16 Pamiętam jeden październik w akademiku przed "sezonem grzewczym"... Przez nieszczelne okna na 7 piętrze piździło jak w kieleckiem. :mrgreen:
Trzeba było siedzieć owiniętym w koc lub kołdrę.
Gdy byłem pomiędzy 3 a 4 rokiem studiów musiałem w czasie wakacji spędzić dwa czy trzy tygodnie w Poznaniu na tzw. obozie językowym - spędzali do Poznania studentów anglistyki z całej Polski i mieliśmy intensywne kursy z native speakerami, 4 h przez południem i potem jeszcze ze 2 po południu. Jechałem tam z wielką niechęcią, bo miałem inne plany na wakacje, ale wróciłem bardzo zadowolony, bo bardzo dużo się nauczyłem. Tak nam dobierali nauczycieli, żeby w miarę możliwości każda grupa miała zajęcia z jedną Brytyjką, jedną Amerykanką, jednym Brytyjczykiem i jednym Amerykaninem - dzięki temu mieliśmy kontakt z możliwie dużą różnorodnością języka. Większość zajęć była luźna i przeważnie bardzo ciekawa. Najmniej "podniecające" były zajęcia z Walijką, która była dość wycofana, z rezerwą i na odległość. Pozostali byli fajni. Jako opiekun z Łodzi pojechał z nami facet, którego bardzo lubiłem, i też fajnie było.

Mieszkaliśmy w opustoszałym w czasie wakacji 10-piętrowym akademiku, i w dniu przyjazdu strasznie lał deszcz. W moim pokoju lał się przez nieszczelne okna do środka... ;-) Prosto na łóżka itp. Schło parę dni.

Dodano po 8 minutach 45 strzałach znikąd:
wpk pisze: 23 lut 2020, 22:33 To takie dziwne?
Samochodu własnego nie miałem, ani nawet autobusu.
Więc najpierw mieszkałem u dziadków, rodziców ojca, co wymusiłem na nim i na nich presją psychiczną i czego do dziś się wstydzę.
Jednak potem już jak normalni, nawet ci z okolic, w akademiku, ale i tak jako jeden z nielicznych na 99% weekendów przyjeżdżałem do domu.
Właśnie, co w tym dziwnego?

Jaki student miał w latach 80 własny samochód, i kto miał wtedy benzynę, by nim jeździć? Nie było tych różnych prywatnych busików, a pociągami i pksami nie zawsze można było dojechać, zwłaszcza na większe odległości.
Niektóre zajęcia mieliśmy do godz. 20.00, potem trudno byłoby wrócić do domu na noc i potem szybko znów rano jechać na zajęcia.

Moi koledzy ze studiów też przeważnie mieszkali w akademikach nawet jeśli pochodzili z miejscowości niezbyt odległych od Łodzi.
Dopiero w II semestrze IV roku i na V roku, gdy mieliśmy już mniej zajęć, i były one, jeśli dobrze pamiętam, skumulowane we wtorki i środy, część kolegów zrezygnowała z akademika i wróciła do domu, i przyjeżdżała do Łodzi tylko na te dwa dni, nocując gdzieś w wynajmowanym B&B albo u kolegów. A niektórzy nawet tak jakoś sobie załatwiali, że przyjeżdżali tylko na środę, na seminaria magisterskie i specjalizacyjne, a pozostałe jakoś tam odrabiali w umówiony sposób.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38877
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Z archiwum Wojtka eS

#96

Post autor: wpk »

No właśnie.

A ja, idąc do "gabinetu", też właśnie wlazłem skarpetką w kałużę, obok komina pod klimą.
Starłem, i zapisałem na 3eMce, że trzeba sprawdzić i uszczelnić dach.
puch24

Re: Z archiwum Wojtka eS

#97

Post autor: puch24 »

Uuuuu.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38877
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Z archiwum Wojtka eS

#98

Post autor: wpk »

No bo wiesz, sypialnia (w której już czeka Jola) i "gabinet" (z którego teraz piszę), są na "ostatnim piętrze".
puch24

Re: Z archiwum Wojtka eS

#99

Post autor: puch24 »

Jola czeka, gorąca... ;-)
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38877
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Z archiwum Wojtka eS

#100

Post autor: wpk »

Mimo wiejącej Julii... która i tak ma nas jutro odwiedzić.

Dodano po 40 minutach 46 strzałach znikąd:
Mmmastermind…

Obrazek

ODPOWIEDZ