O telekonweNterach brawężeń kilka

o prawdziwych obiektywach ze szkła i metalu
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38944
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: O telekonweNterach brawężeń kilka

#11

Post autor: wpk »

Albo jak ona jemu rogi przyprawia. :D
puch24

Re: O telekonweNterach brawężeń kilka

#12

Post autor: puch24 »

No właśnie, ubiegłeś mnie.
A Ty, Wojtku, od wiatru po polu hulającego dowiedziałeś się, co to omyk?
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38944
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: O telekonweNterach brawężeń kilka

#13

Post autor: wpk »

Chyba od mamy, jako dziecko jeszcze. A ona myśliwym nie jest.
puch24

Re: O telekonweNterach brawężeń kilka

#14

Post autor: puch24 »

No patrz, a ja, miawszy ojca polującego, musiałem sprawdzić, co to omyk. Nigdy sobie za dużo owego słownictwa nie przyswoiłem. I nie żałuję szczególnie.
Awatar użytkownika
vid3
Posty: 8693
Rejestracja: 07.2017
Lokalizacja: Miasto robotnicze
Kontakt:

Re: O telekonweNterach brawężeń kilka

#15

Post autor: vid3 »

Kiedyś dziadek (myśliwym nie był) czasami zająca przyniósł.
Dzieciaki dostawały w nagrodę pł-omyki.
puch24

Re: O telekonweNterach brawężeń kilka

#16

Post autor: puch24 »

No nie mów, że był kłusownikiem!
Awatar użytkownika
vid3
Posty: 8693
Rejestracja: 07.2017
Lokalizacja: Miasto robotnicze
Kontakt:

Re: O telekonweNterach brawężeń kilka

#17

Post autor: vid3 »

Dawno to było ... ledwo pamiętam.
Miał las, pola, krowy, świnie, gęsi.
Palił jak smok. Rak do dopadł jeszcze za gierka.
puch24

Re: O telekonweNterach brawężeń kilka

#18

Post autor: puch24 »

Początki telekonwerterów, zwanych też ekstenderami, toną w mrokach średniowiecza, czyli gdzieś pomiędzy połową a końcem lat 60-tych. Nie zdołałem dokopać się materiałów o czasach, gdy pojawiły się pierwsze takie urządzenia, ale sądzę, że była to właśnie II połowa lat 60-tych. Najstarszą pozycją w mojej biblioteczce, w której wspomniano o telekonwerterach, jest "Fotografia: technika i technologia" Tadeusza Cypriana, wyd. z 1970 roku, w której wspomina on o telekonwerterach jako o zyskującym popularność wyrobie japońskim. We wcześniejszym wydaniu z 1963 r. nie ma o tym jeszcze ani słowa, a innych nie mam, żeby sprawdzić, ale myślę, że niewiele się mylę tak to właśnie datując.

Zasada działania telekonwertera jest bardzo prosta. Jest to kilkusoczewkowy układ optyczny ujemny, czyli rozpraszający, umieszczany pomiędzy obiektywem a korpusem aparatu. W ten sposób z każdym obiektywem głównym tworzy on układ optyczny typu teleobiektywu, w którym połączenie przedniego bloku optycznego dodatniego, skupiającego i tylnego rozpraszającego pozwala wyprowadzić płaszczyznę główną obiektywu (od której liczy się ogniskową) przed przednią soczewkę obiektywu, albo przynajmniej gdzieś w jej okolice. Dzięki temu obiektyw o konstrukcji teleobiektywu jest zwykle krótszy od swojej ogniskowej (w każdym razie, nie każdy obiektyw długoogniskowy jest konstrukcyjnie teleobiektywem).

O telekonwerterach można znaleźć sporo informacji w Internecie i różnych innych publikacjach, ale w zasadzie powtarzają one te same informacje.
Tymczasem tylko w jednym artykule z testem porównawczym pięciu telekonwerterów w brytyjskim dwutygodniku Amateur Photographer znalazłem naprawdę ciekawe informacje, których nie powtórzono nigdzie indziej. Może dlatego, że żeby to napisać, trzeba mieć trochę fachowej uniwersyteckiej i inżynierskiej wiedzy z zakresu optyki, a taką posiadał autor artykułu... ;-) Oprócz tego dysponował też laboratorium, które pozwoliło mu na wykonanie pewnych pomiarów.
Awatar użytkownika
vid3
Posty: 8693
Rejestracja: 07.2017
Lokalizacja: Miasto robotnicze
Kontakt:

Re: O telekonweNterach brawężeń kilka

#19

Post autor: vid3 »

Bez jaj,
puch24

Re: O telekonweNterach brawężeń kilka

#20

Post autor: puch24 »

Współczuję!
ODPOWIEDZ