Znalazłem ją.
Rozbitą lalkę zastrzeloną formaldehydem.
Alabastrowo-porcelanowe policzki znaczył rumieniec.
Piękna, dziecięca laleczka delikatności i niewinności
Nakręcane rączki poruszające się w takt głuchego śmiechu.
Nakręcane nóżki nieporadnie przebierają po piachu
By dumnie i butnie iść, sunąc i pełznąć.
Wyszarpane oko.
Urwany palec.
Krew cieknąca z rozbitej brody,
Krew utraconej niewinności
Patrz, jak wsiąkają w piasek
Znacząc ślad pełzania.
Laleczka delikatności i niewinności
Laleczka z horroru.
Zabierz ją do domu,
Wyczyść, napraw, kup nowe sukienki.
Połóż na półce i słuchaj jej głuchego śmiechu.
Hi-hi, hi-hi, hi-hi.
Nic ci innego nie powie.
Czesz jej włosy w milczeniu,
Czesz jej włosy rzucając potoki słów
Których nigdy nie usłyszy.
Szukaj w szklanych oczach
Odbicia swych własnych żałosnych ambicji
Nagrodzi cię
Nocą
Każdą nocą
Gdy będziesz śnił widząc ją pełznącą.
Krew na piachu.
Głuchy płacz.
Łuna ognia, a na piachu tylko ślad
Głuchy płacz.
W ogniu kurczy się jak ćma
Strach.
Obudzisz się, zobaczysz ją na półce
(sukienkę ma piękną i leży spokojnie)
Laleczkę delikatności i niewinności
Laleczkę z ludzkiego horroru.