Warte wzmianki obiektywy Tamrona
Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona
Ostre jak brzytwy.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38945
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona
Uhum... Z brązu damasceńskiego chyba.
Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona
Hexanon to od Hexe - czarownica, jędza, wiedźma.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38945
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona
Jędzanon! 

Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona
Weźcie se naszmarujcie heliosy i tyle!
- wpk
- wpkx
- Posty: 38945
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona
Heliocentryzm, odkąd d90 się obraził, jest tu passe.
Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona
Czemu się tak tu wszyscy obrażają? Znowu megalomania?
- wpk
- wpkx
- Posty: 38945
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona
Megalomania (szczególnie w street photo), różnice poglądów religijnopolitycznych, ale przede wszystkim brak wspólnego wroga - moderacji - i w związku z tym nuuudaaa...
Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona
Stopniowo zbieram coraz więcej informacji o systemie Adaptall i Adaptall-2 Tamrona, i jestem pod coraz większym wrażeniem, choć oczywiście w dużej mierze jako ciekawostką techniczną bardziej niż do zastosowań praktycznych.
System zaczął umierać z chwilą pojawienia się lustrzanek AF, a ostatecznie produkcję ostatnich modeli zakończono chyba gdzieś około 2006 roku.
Obecnie (tzn z cyfrówkami) jako-taką funkcjonalność zachowuje tylko z Nikonami i Pentaxami.
Choć do innych systemów są adaptery, do Minolty A, do Canona EF, do m4/3, do Sony EF, do Fuji X, nawet do Samsunga NX, tyle, że one już oczywiście niczego nie przenoszą, są to tylko metalowe tubusy z bagnetami.
Nie mam żadnego takiego adaptera, a ciekaw jestem, czy one wciskają w obiektywach dźwignię przysłony, bo w obiektywach przysłona jest stale otwarta... Jeśli nie wciskają, to nie można jej domknąć.
A adaptera do Samsunga nie zamierzam kupować, jest dość drogi, a ten sam efekt mogę uzyskać, korzystając z adaptera np. Nikon-Samsung.
System zaczął umierać z chwilą pojawienia się lustrzanek AF, a ostatecznie produkcję ostatnich modeli zakończono chyba gdzieś około 2006 roku.
Obecnie (tzn z cyfrówkami) jako-taką funkcjonalność zachowuje tylko z Nikonami i Pentaxami.
Choć do innych systemów są adaptery, do Minolty A, do Canona EF, do m4/3, do Sony EF, do Fuji X, nawet do Samsunga NX, tyle, że one już oczywiście niczego nie przenoszą, są to tylko metalowe tubusy z bagnetami.
Nie mam żadnego takiego adaptera, a ciekaw jestem, czy one wciskają w obiektywach dźwignię przysłony, bo w obiektywach przysłona jest stale otwarta... Jeśli nie wciskają, to nie można jej domknąć.
A adaptera do Samsunga nie zamierzam kupować, jest dość drogi, a ten sam efekt mogę uzyskać, korzystając z adaptera np. Nikon-Samsung.
Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona
Ponownie powrócę do tematu pomiaru światła przy otwartej przysłonie i symulatorów przysłony.
Obecnie oczywistością jest aparat (inny niż prosty kompakt), który ma co najmniej cztery tryby naświetlania: PSAM (albo P, Tv, Av i M w lingo Canona i Pentaxa). Po prostu nie ma na rynku aparatów (cyfrowych), które miałyby tylko tryb M albo tylko jedną automatykę: czasu przy nastawionej przysłonie, albo przysłony przy nastawionym czasie. A przecież takie aparaty, multiautomaty, pojawiły się stosunkowo późno, bo dopiero pod koniec lat 70-tych. Pierwszą taką lustrzanką była chyba Minolta XD-7 (XD-11 w USA i XD w Japonii) i jej uproszczona wersja, XD-5, potem pojawił się Canon A-1, potem Mamiya ZE, Fujica AX-5, Leica R4 (oparta konstrukcyjnie na Minolcie XD-7), Pentax Super A, a jako ostatni do grona multiautomatów dołączył Nikon modelem FA w 83. Chyba Contax i Yashica też coś dorzuciły, ale o tym systemie wiem bardzo mało. Co ciekawe, pełnego multiautomatu nigdy nie zbudował Olympus w serii OM, nie zrobiła go Konica - ale to już wyjaśniałem wyżej, bagnet Konica AR nie pozwalał na zbudowanie aparatu innego niż z automatyką przysłony przy nastawionym czasie, automatyka czasu z priorytetem przysłony była niemożliwa ze względu na brak symulatora przysłony, tak samo jak full metered manual, nie zrobiły go też ani Chinon, ani Ricoh.
Ricohy XR-P i XR-X (XR-M) miały co prawda tryb, nazywany Shutter Bias, ale, jak sama nazwa wskazuje, jest to tryb, w którym nastawiony czas jest tylko "sugestią" dla aparatu, aparat utrzymuje go tylko w pewnym zakresie, a poza tym zakresem aparat działa w czymś w rodzaju dziwnej automatyki programowej, zmieniając i czas, i przysłonę. Przypuszczam, że Ricoh nie był pewny precyzji zastosowanego sterowania przysłoną i wolał nie wprowadzać trybu, który przy sztywnym utrzymaniu czasu naświetlania nie gwarantowałby poprawnego naświetlania, bo nie było gwarancji, czy przysłona naprawdę prawidłowo się przymknie.
Warto tu przy okazji wspomnieć, że inni producenci też mieli takie obawy, i dążyli do zagwarantowania prawidłowego naświetlenia nawet w przypadku nieprawidłowego przymknięcia przysłony.
Wiele aparatów z przełomu lat 70-tych i 80-tych w trybie automatycznym mierzyło światło dwukrotnie: najpierw przed zdjęciem i przed przymknięciem przysłony, a potem jeszcze drugi raz, po przymknięciu przysłony ale przed podniesieniem lustra i przed otwarciem migawki, czyli powtórny pomiar światła był dokonywany przy przysłonie roboczej! To ten drugi pomiar faktycznie sterował czasem naświetlania, który mógł różnić się od tego pierwotnie wskazanego w wizjerze, jeśli przysłona nie przymknęła się tak, jak tego oczekiwano. To było niezłe rozwiązanie, bo w trybie automatycznym pozwalało uzyskać dobrze naświetlone zdjęcia nawet w przypadku obiektywu ze szwankującą przysłoną.
To rozwiązanie z ponownym pomiarem światła przy przysłonie roboczej stosowano przede wszystkim w trybie P i w trybie S (Tv), które muszą zakładać precyzyjne sterowanie przysłoną. Okazuje się, że sterowanie przysłoną nie w każdym systemie było pewne, więc producenci musieli zabezpieczyć się przed reklamacjami z powodu źle naświetlonych zdjęć. Z tego powodu automatyka programowa tak naprawdę była automatyką czasu naświetlania z automatyczną preselekcją przysłony. Program, teoretycznie, zakładał, że dla określonej jasności aparat dobierze odpowiednią przysłonę i czas, ale tak naprawdę, po wstępnym pomiarze światła aparat domykał przysłonę do otworu wynikającego z programu, ale potem, przy przysłonie roboczej, mierzył światło ponownie, i, jeśli przysłona nie domknęła się prawidłowo, korygował wstępnie założony czas naświetlania.
Dzięki temu rozwiązaniu w aparatach takich, jak Minolta X-700, Nikon FG, FA czy F-301 w trybie P wcale nie trzeba nastawiać przysłony na największą wartość, co daje aparatowi możliwość sterowania przysłoną w pełnym zakresie. Można, zamiast na 16 czy 22, nastawić przysłonę np. na 5,6, i wtedy aparat steruje przysłoną w zakresie od otworu maksymalnego do 5,6, a potem tylko skraca czasy naświetlania. W ten sposób można w pewnym zakresie wpływać na przebieg programu i wymusić na aparacie używanie szybszych migawek także w trybie P.
To samo dotyczy Nikona FA w trybie S. Aparat po przymknięciu przysłony ponownie mierzy światło i w razie potrzeby koryguje nastawiony czas naświetlania.
I tak samo jak w trybie P, można wymusić skracanie czasu naświetlania, nie nastawiając przysłony na maksymalną wartość 16 czy 22. Ponadto Nikon FA ma funkcję korekty nastawionego czasu w trybie S - jeśli wartość przysłony osiągnie wartości graniczne dla nastawionego czasu, czas jest zmieniany tak, by zapewnić prawidłowe naświetlenie. Nikon nazywa to pięknie Cybernetic Override.
Podobne rozwiązanie zastosował Canon w modelu T90 - nazywa się to SS (Safety Shift), tyle, że w Canonie T90 można to włączyć bądź wyłączyć. Nikon FA nie daje takiej możliwości - Cybernetic Override działa zawsze.
Dzięki rozwiązaniu z ponownym pomiarem światła przy przysłonie roboczej Nikonów FA, FG, F-301 można używać w trybach P (i S w przypadku FA) także ze starszymi obiektywami. W zasadzie do w pełni automatycznego sterowania przysłoną przystosowane są tylko obiektywy typu AI-S, ale, dzięki temu dodatkowemu pomiarowi, także obiektywów AI i nawet starych obiektywów modyfikowanych do AI, które nie zapewniają precyzyjnego sterowania przysłoną, można używać w trybach P i S, i dają one przy tym prawidłowo naświetlone zdjęcia - trzeba tylko liczyć się z tym, że faktyczne parametry ekspozycji mogą być trochę inne od tych wskazanych w wizjerze i wynikających z przebiegu programu.
Podobne rozwiązania stosowano także w innych aparatach, ale, niestety, za mało o nich wiem.
Ciekawe jest to, że w przypadku tych aparatów można wyraźnie zauważyć to, że aparat ponownie mierzy światło. W trybach P, S, i w niektórych modelach także w A, aparat działa wolniej, niż w trybie M - wyzwolenie migawki następuje z pewnym, niewielkim, ale jednak zauważalnym opóźnieniem w stosunku do pracy w trybie M.
Kiedyś zrobiłem też doświadczenie z paroma aparatami, chyba Nikonem FG, Chinonem CP-7, i jeszcze jakimś, mechanicznie blokując dźwignię przysłony w obiektywie tak, żeby nie mogła się domknąć, choć aparat myślał, że się domknie. Okazało się, że aparaty te faktycznie mierzyły światło ponownie, bo choć z pomiaru wynikało, że przysłona powinna się przymknąć i czas naświetlania powinien być odpowiednio dłuższy, to gdy przysłona nie domknęła się wcale, aparaty odmierzały wyraźnie krótszy czas naświetlania.
Wydaje mi się, że w II połowie lat 80-tych producenci zaczęli odchodzić od tego rozwiązania, licząc na pewniejsze sterowanie przysłoną.
W modelach Nikona z AF, żeby uzyskać tryby P i S konieczne są już obiektywy z procesorem, a przysłona musi być nastawiona na wartość maksymalną.
Obecnie oczywistością jest aparat (inny niż prosty kompakt), który ma co najmniej cztery tryby naświetlania: PSAM (albo P, Tv, Av i M w lingo Canona i Pentaxa). Po prostu nie ma na rynku aparatów (cyfrowych), które miałyby tylko tryb M albo tylko jedną automatykę: czasu przy nastawionej przysłonie, albo przysłony przy nastawionym czasie. A przecież takie aparaty, multiautomaty, pojawiły się stosunkowo późno, bo dopiero pod koniec lat 70-tych. Pierwszą taką lustrzanką była chyba Minolta XD-7 (XD-11 w USA i XD w Japonii) i jej uproszczona wersja, XD-5, potem pojawił się Canon A-1, potem Mamiya ZE, Fujica AX-5, Leica R4 (oparta konstrukcyjnie na Minolcie XD-7), Pentax Super A, a jako ostatni do grona multiautomatów dołączył Nikon modelem FA w 83. Chyba Contax i Yashica też coś dorzuciły, ale o tym systemie wiem bardzo mało. Co ciekawe, pełnego multiautomatu nigdy nie zbudował Olympus w serii OM, nie zrobiła go Konica - ale to już wyjaśniałem wyżej, bagnet Konica AR nie pozwalał na zbudowanie aparatu innego niż z automatyką przysłony przy nastawionym czasie, automatyka czasu z priorytetem przysłony była niemożliwa ze względu na brak symulatora przysłony, tak samo jak full metered manual, nie zrobiły go też ani Chinon, ani Ricoh.
Ricohy XR-P i XR-X (XR-M) miały co prawda tryb, nazywany Shutter Bias, ale, jak sama nazwa wskazuje, jest to tryb, w którym nastawiony czas jest tylko "sugestią" dla aparatu, aparat utrzymuje go tylko w pewnym zakresie, a poza tym zakresem aparat działa w czymś w rodzaju dziwnej automatyki programowej, zmieniając i czas, i przysłonę. Przypuszczam, że Ricoh nie był pewny precyzji zastosowanego sterowania przysłoną i wolał nie wprowadzać trybu, który przy sztywnym utrzymaniu czasu naświetlania nie gwarantowałby poprawnego naświetlania, bo nie było gwarancji, czy przysłona naprawdę prawidłowo się przymknie.
Warto tu przy okazji wspomnieć, że inni producenci też mieli takie obawy, i dążyli do zagwarantowania prawidłowego naświetlenia nawet w przypadku nieprawidłowego przymknięcia przysłony.
Wiele aparatów z przełomu lat 70-tych i 80-tych w trybie automatycznym mierzyło światło dwukrotnie: najpierw przed zdjęciem i przed przymknięciem przysłony, a potem jeszcze drugi raz, po przymknięciu przysłony ale przed podniesieniem lustra i przed otwarciem migawki, czyli powtórny pomiar światła był dokonywany przy przysłonie roboczej! To ten drugi pomiar faktycznie sterował czasem naświetlania, który mógł różnić się od tego pierwotnie wskazanego w wizjerze, jeśli przysłona nie przymknęła się tak, jak tego oczekiwano. To było niezłe rozwiązanie, bo w trybie automatycznym pozwalało uzyskać dobrze naświetlone zdjęcia nawet w przypadku obiektywu ze szwankującą przysłoną.
To rozwiązanie z ponownym pomiarem światła przy przysłonie roboczej stosowano przede wszystkim w trybie P i w trybie S (Tv), które muszą zakładać precyzyjne sterowanie przysłoną. Okazuje się, że sterowanie przysłoną nie w każdym systemie było pewne, więc producenci musieli zabezpieczyć się przed reklamacjami z powodu źle naświetlonych zdjęć. Z tego powodu automatyka programowa tak naprawdę była automatyką czasu naświetlania z automatyczną preselekcją przysłony. Program, teoretycznie, zakładał, że dla określonej jasności aparat dobierze odpowiednią przysłonę i czas, ale tak naprawdę, po wstępnym pomiarze światła aparat domykał przysłonę do otworu wynikającego z programu, ale potem, przy przysłonie roboczej, mierzył światło ponownie, i, jeśli przysłona nie domknęła się prawidłowo, korygował wstępnie założony czas naświetlania.
Dzięki temu rozwiązaniu w aparatach takich, jak Minolta X-700, Nikon FG, FA czy F-301 w trybie P wcale nie trzeba nastawiać przysłony na największą wartość, co daje aparatowi możliwość sterowania przysłoną w pełnym zakresie. Można, zamiast na 16 czy 22, nastawić przysłonę np. na 5,6, i wtedy aparat steruje przysłoną w zakresie od otworu maksymalnego do 5,6, a potem tylko skraca czasy naświetlania. W ten sposób można w pewnym zakresie wpływać na przebieg programu i wymusić na aparacie używanie szybszych migawek także w trybie P.
To samo dotyczy Nikona FA w trybie S. Aparat po przymknięciu przysłony ponownie mierzy światło i w razie potrzeby koryguje nastawiony czas naświetlania.
I tak samo jak w trybie P, można wymusić skracanie czasu naświetlania, nie nastawiając przysłony na maksymalną wartość 16 czy 22. Ponadto Nikon FA ma funkcję korekty nastawionego czasu w trybie S - jeśli wartość przysłony osiągnie wartości graniczne dla nastawionego czasu, czas jest zmieniany tak, by zapewnić prawidłowe naświetlenie. Nikon nazywa to pięknie Cybernetic Override.

Podobne rozwiązanie zastosował Canon w modelu T90 - nazywa się to SS (Safety Shift), tyle, że w Canonie T90 można to włączyć bądź wyłączyć. Nikon FA nie daje takiej możliwości - Cybernetic Override działa zawsze.
Dzięki rozwiązaniu z ponownym pomiarem światła przy przysłonie roboczej Nikonów FA, FG, F-301 można używać w trybach P (i S w przypadku FA) także ze starszymi obiektywami. W zasadzie do w pełni automatycznego sterowania przysłoną przystosowane są tylko obiektywy typu AI-S, ale, dzięki temu dodatkowemu pomiarowi, także obiektywów AI i nawet starych obiektywów modyfikowanych do AI, które nie zapewniają precyzyjnego sterowania przysłoną, można używać w trybach P i S, i dają one przy tym prawidłowo naświetlone zdjęcia - trzeba tylko liczyć się z tym, że faktyczne parametry ekspozycji mogą być trochę inne od tych wskazanych w wizjerze i wynikających z przebiegu programu.
Podobne rozwiązania stosowano także w innych aparatach, ale, niestety, za mało o nich wiem.
Ciekawe jest to, że w przypadku tych aparatów można wyraźnie zauważyć to, że aparat ponownie mierzy światło. W trybach P, S, i w niektórych modelach także w A, aparat działa wolniej, niż w trybie M - wyzwolenie migawki następuje z pewnym, niewielkim, ale jednak zauważalnym opóźnieniem w stosunku do pracy w trybie M.
Kiedyś zrobiłem też doświadczenie z paroma aparatami, chyba Nikonem FG, Chinonem CP-7, i jeszcze jakimś, mechanicznie blokując dźwignię przysłony w obiektywie tak, żeby nie mogła się domknąć, choć aparat myślał, że się domknie. Okazało się, że aparaty te faktycznie mierzyły światło ponownie, bo choć z pomiaru wynikało, że przysłona powinna się przymknąć i czas naświetlania powinien być odpowiednio dłuższy, to gdy przysłona nie domknęła się wcale, aparaty odmierzały wyraźnie krótszy czas naświetlania.
Wydaje mi się, że w II połowie lat 80-tych producenci zaczęli odchodzić od tego rozwiązania, licząc na pewniejsze sterowanie przysłoną.
W modelach Nikona z AF, żeby uzyskać tryby P i S konieczne są już obiektywy z procesorem, a przysłona musi być nastawiona na wartość maksymalną.