Dupa
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Dupa
Ja tylko napiszę, iż obecnych problemów z funkcjonowaniu tego kraju, upatruję w jego mieszkańcach. Tylko oni i ich niedostatki rozumu, wykształcenia, wiedzy (in corpore) powodują to, co odczuwamy jako zjawiska pejoratywne. To ich decyzje, rzeczywiste lub potencjalne, powodują różnych Tymińskich, Lepperów itp. To ich oczekiwania (in corpore) zaspokaja wąska i faktycznie plugawa grupa zwana politykami. Politycy to w przeważającej mierze osoby nieogarniające zawiłości gospodarki rynkowej, ekonomii, administracji, socjologii itp. To raczej grupa karierowiczów i celebrytów garniturowo-teczkowych, nie mających pojęcia o zarządzaniu państwem. Stąd tematy zastępcze typu Smoleńsk, Madera, kot Prezesa, piłka Donalda, gimnazja, kotary w Sejmie itp. Bo o tym gadać można, znać się nie trzeba. Specjalistów (np. prof. Balcerowicza) ten wesoły i głupawy tłumek chętnie powiesiłby na gałęzi, bo tak (bo żyd, sługus masońskich bankierów) itp. Wiele polskich problemów można rozwiązać w kilka tygodni i wiedza o tym sposobie jest w głowach specjalistów, których w swych szeregach mają i czarni i czerwoni, zieloni i niebiescy. Problem polega na tym, że rozwiązania te mogą być niepopularne dla tępego narodu (in corpore, bo jednostki wybitne są), a każda opozycja na ten świetny pomysł hipotetycznego rządu pluć będzie i z błotem mieszać. Prostym przykładem może być służba zdrowia, gdzie wystarczyłoby kilka ruchów. Wprowadzenie 5 - 10 zł na za wizytę u lekarza stać byłoby każdego. Obecnie biedna babuleńka chętnie da 50, 100, 500 zł łapóweczki dla pana doktora, nawet po usłudze, bo wypada. Ale na propozycję rządu o wprowadzeniu takowej symbolicznej opłaty plułaby i pomstowała od złodziei, podburzana przez (każdą) opozycję. A opłata taka wyeliminowałaby kolejki do lekarzy POZ, bo babcia już nie przychodziłaby sobie spędzić czasu na pogaduszkach z panią doktor a ludzie nie rezerwowaliby sobie terminów, olewając później przyjście do lekarza. Proponowany przez niegdysiejszego szefa śląskiej Kasy Chorych system kart z chipem pozwalałby na sprawne, automatyczne, obustronne informowanie o posiadanym ubezpieczeniu jak i o faktycznym wykonaniu usługi medycznej. Ale wówczas mniej miejsca byłoby na kombinacje. System ubezpieczeń urealniłby odpłatność służby zdrowia, bo teraz "biedota" czeka w kolejkach miesiącami do specjalisty, bo pan doktor przyjmuje "bogaczy" za pinionszki. To oczywiście tylko przykład lekko zarysowany, bo nie jestem specjalistą. Podobnie z wieloma innymi rzeczami, np. drogami, gdzie musi, kurwa, być najtaniej, choć wiadomo, że najtaniej to byle jak, byle z czego i w chuj długo. Ale kurwa, tanio! By się krwiopijcy nie nachapali! Kolej jakiś kutas wiele lat temu podzielił na pierdylion spółeczek i teraz zdziwko, że się nie dogadują a każdy ciągnie w swoją stronę. Ale żaden minister nie scali do kupy, bo trzeba by kolegów prezesów, dyrektorków, no ze 50 ludzi stołeczków pozbawić. A opozycja (każda) podżegałaby tłumek "Patrzcie, kurwa, chce kutas jak za komuny robić! Państwowy moloch centralnie zarządzany! Niedoczekanie!!".
Rzucono się niegdyś na ministra Sienkiewicza (nie jestem jego ani jego opcji nijakim admiratorem) za słowa chuj, dupa i kamieni kupa (nie analizując w ogóle a propos czego to było powiedziane, ważne że brzydkim słowem skalał Kraj) oraz za słowa o tym, że państwo istnieje tylko teoretycznie. Tyle, że to diagnoza trafna, z którą zgodzi się każdy, kto choć trochę wie, jak działa ten kraj od środka. Coś się kręci, bo jest handelek, są podateczki, coś się za to sfinansuje, resztę se ludziska dokupią, Małysz skoczy 130m, będzie zabawa, wódeczka, Vive La Pologne!
Ale to nie tak. Tu nie ma żadnego zarządzania choć na minimalnie przyzwoitym poziomie. W takich ministerstwach wiecie kto pracuje? Ludzie świeżo po studiach, i to ci głupsi lub mniej zaradni. I tylko pół roku, dla wpisu w CV, bo przejdzie taki na drugą stronę ulicy i dostanie trzy razy tyle w sektorze prywatnym. A nad nimi kierownicy tylko na szkolenia jeżdżą i kunferencje, a nad tymi dyrektorzy departamentów, to już ludzie polityczni, dla stołeczka, lizusi nie mający wiedzy za grosz.
A specjaliści siedzą w sektorze prywatnym i patrzą się z politowaniem. A może tak dać więcej zarobić w ministerstwach? Może dać uczciwie zarobić za rzecz ważną, jak administrowanie państwem? "A chuja! Niech nieroby pracują w tych ministerstwach za 2 tys zł!!! I niech się cieszą, że nie za darmo, kurwa!!" Krzyknie tłumek.
Demokracja to kiepski system zarządzania. A dla tego narodu jeszcze gorszy. Ja jestem zwolennikiem technokracji. Ale wyjdzie taki Owain na mównicę, zaproponuje radykalne przeredagowanie konstytucji, zniesienie sejmu i senatu, wprowadzenie rządów przez osoby, które status rządzącego osiągałyby jak stopnie naukowe, poprzez drabinkę egzaminów i osiągnięć. Zaproponuje rozliczanie tych specjalistów pewną grupą mierników zależnych od efektu. I jeszcze kilka innych rzeczy. Ale takiego Owaina to tłumek z widłami i kamieniami wypierdoliłby natychmiast z owej mównicy, przy gromkich acz tym razem zgodnych wrzaskach rządzących i (każdej) opozycji.
Tak że tu nie agenci obcych krajów są problemem. Nie Kaczyński czy Tusk. Problemem jest ten skrajnie durny naród (in corpore, bo jednostki bywają wspaniałe. Parafrazując wywołanego tu Piłsudskiego: Ludzie wspaniali, tylko naród kurwy).
Rzucono się niegdyś na ministra Sienkiewicza (nie jestem jego ani jego opcji nijakim admiratorem) za słowa chuj, dupa i kamieni kupa (nie analizując w ogóle a propos czego to było powiedziane, ważne że brzydkim słowem skalał Kraj) oraz za słowa o tym, że państwo istnieje tylko teoretycznie. Tyle, że to diagnoza trafna, z którą zgodzi się każdy, kto choć trochę wie, jak działa ten kraj od środka. Coś się kręci, bo jest handelek, są podateczki, coś się za to sfinansuje, resztę se ludziska dokupią, Małysz skoczy 130m, będzie zabawa, wódeczka, Vive La Pologne!
Ale to nie tak. Tu nie ma żadnego zarządzania choć na minimalnie przyzwoitym poziomie. W takich ministerstwach wiecie kto pracuje? Ludzie świeżo po studiach, i to ci głupsi lub mniej zaradni. I tylko pół roku, dla wpisu w CV, bo przejdzie taki na drugą stronę ulicy i dostanie trzy razy tyle w sektorze prywatnym. A nad nimi kierownicy tylko na szkolenia jeżdżą i kunferencje, a nad tymi dyrektorzy departamentów, to już ludzie polityczni, dla stołeczka, lizusi nie mający wiedzy za grosz.
A specjaliści siedzą w sektorze prywatnym i patrzą się z politowaniem. A może tak dać więcej zarobić w ministerstwach? Może dać uczciwie zarobić za rzecz ważną, jak administrowanie państwem? "A chuja! Niech nieroby pracują w tych ministerstwach za 2 tys zł!!! I niech się cieszą, że nie za darmo, kurwa!!" Krzyknie tłumek.
Demokracja to kiepski system zarządzania. A dla tego narodu jeszcze gorszy. Ja jestem zwolennikiem technokracji. Ale wyjdzie taki Owain na mównicę, zaproponuje radykalne przeredagowanie konstytucji, zniesienie sejmu i senatu, wprowadzenie rządów przez osoby, które status rządzącego osiągałyby jak stopnie naukowe, poprzez drabinkę egzaminów i osiągnięć. Zaproponuje rozliczanie tych specjalistów pewną grupą mierników zależnych od efektu. I jeszcze kilka innych rzeczy. Ale takiego Owaina to tłumek z widłami i kamieniami wypierdoliłby natychmiast z owej mównicy, przy gromkich acz tym razem zgodnych wrzaskach rządzących i (każdej) opozycji.
Tak że tu nie agenci obcych krajów są problemem. Nie Kaczyński czy Tusk. Problemem jest ten skrajnie durny naród (in corpore, bo jednostki bywają wspaniałe. Parafrazując wywołanego tu Piłsudskiego: Ludzie wspaniali, tylko naród kurwy).
Sowy nie są tym, czym się wydają...
Re: Dupa
Nie sposób się nie zgodzić.
Dwie świeże zupełnie opowieści od dwóch zupełnie różnych znajomych osób. Obu im zaproponowano pracę w ministerstwach. Całkowicie różnych. Ale rozmowa była bardzo podobna: "Przyjdź do nas, bo bardzo potrzebujemy kogoś, kto by się na czymkolwiek choć trochę znał!" W jednym przypadku postawiono jednak warunek określonej przynależności.
Dwie świeże zupełnie opowieści od dwóch zupełnie różnych znajomych osób. Obu im zaproponowano pracę w ministerstwach. Całkowicie różnych. Ale rozmowa była bardzo podobna: "Przyjdź do nas, bo bardzo potrzebujemy kogoś, kto by się na czymkolwiek choć trochę znał!" W jednym przypadku postawiono jednak warunek określonej przynależności.

Re: Dupa
Hoho. Się towarzystwo rozpolitykowało.
A prawda zapewne pośrodku. Tak mniej więcej.
A prawda zapewne pośrodku. Tak mniej więcej.
Re: Dupa
Do tego, co napisałem powyżej o pracy w ministerstwach, dodam, że przypomniały mi się w tym kontekście jeszcze dwie znajome osoby. Jedna przyjęła proponowaną posadę ministerialną. bo nie zrobiła w porę habilitacji na uczelni, i i tak była tam na wylocie, więc propozycja z ministeriumu przyszła akurat w dobrym momencie.
A druga osoba dokładnie przeciwnie, zrobiła habilitację i pracuje na uczelni, i chce się tego trzymać. Propozycję z ministeriumu odrzuciła, bo byłaby to droga w jedną stronę. Po rezygnacji ze z takim trudem uzyskanej i utrzymanej pracy na uczelni nie miałaby już tam powrotu, a praca w ministerstwie, wiadomo, zwykle tylko do najbliższych wyborów...
A druga osoba dokładnie przeciwnie, zrobiła habilitację i pracuje na uczelni, i chce się tego trzymać. Propozycję z ministeriumu odrzuciła, bo byłaby to droga w jedną stronę. Po rezygnacji ze z takim trudem uzyskanej i utrzymanej pracy na uczelni nie miałaby już tam powrotu, a praca w ministerstwie, wiadomo, zwykle tylko do najbliższych wyborów...

Re: Dupa
Właśnie usłyszałem, że byt tej wspomnianej powyżej osoby w ministerstwie jest zagrożony, bo rezygnują z pewnego programu, i nie wiadomo co będzie dalej. I tyle o pracy w ministerstwach...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38945
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt: