FantasMałgorie

crème de la crème
ODPOWIEDZ
zdyboo

Re: FantasMałgorie

#121

Post autor: zdyboo »

Zuch dziewczyna!
Co do polskiego języka, jak mawia mój kolega po filologii tegoż języka, ważne żeby przekaz był zrozumiały. Ja z kolei wychodzę z założenia, że jak nie rozumiem przekazu, oznacza to, że nie został do mnie skierowany.
aisoglaM

Re: FantasMałgorie

#122

Post autor: aisoglaM »

zdyboo pisze: 12 lis 2020, 20:26 Ja z Lublinem ma tyle wspólnego, że podobnie jak Krzysiek jeździłem pociągiem relacji Wrocław - Lublin i wysiadałem w Radomiu. Stare czasy, jeszcze dzieciakiem byłem i z rodzicami do rodziny w Radomiu jeździliśmy.

Ze zdążaniem na pociąg to mam chłodną historię z Wałbrzycha. W czasach największej zapaści PKP spółek wielu, pociągi z Wrocławia do Szklarskiej Poręby po 6 godzin jeździły. Jeszcze do Świebodzic dało się jako tako sprawnie dojechać, ale przejazd przez Wałbrzych trwał ponad godzinę. Raz wracaliśmy rowerami z gór i powrót miał być z dworca Wałbrzych Główny, ale coś nam czasu brakło, choć nie wszystkim. Dwóch kumpli zdążyło. Do dworca jest podjazd, może i niespecjalnie długi, ale stromy fest. Zatrzymaliśmy się na dole i zatelefonowaliśmy do nich jak sytuacja. Pociąg już podobno było widać. To spoko, złapiemy was na Wałbrzych Miasto. Chcecie coś z cukierni? Nachylenie terenu pomagało, dojechaliśmy w okolice dworca, cukiernia, bilety w kasie, wbiliśmy na peron i jeszcze ze dwie minuty czekali na przyjazd pociągu. Teraz się już poprawiło i raczej byłoby ciężko byłoby wygrać wyścig z pociągiem.
Nieźle!
To Ci opowiem moją historię pociągową. Jechałyśmy z koleżanką do Zakopanego. Zawsze ale do zawsze w Lublinie, pociąg do Zakopanego odjeżdżał z zaporowego. Miałyśmy 45 minut do odjazdu. Spokojnie siadłyśmy na ławce, wyciągnęłyśmy suchary beskidzkie i czekałyśmy. Na przeciwko nas stał pociąg z destynacją Kraków. No ale przecież my nie do Krakowa, no nie? W międzyczasie Angela dała mi posłuchać swoje nowe słuchawki, także nie słyszałyśmy zapowiadaczki z megafonów. W każdym razie Kraków odjechał. Patrzyłyśmy na niego przez te 45 minut. A tego do Zakopanego jak nie było, tak nie było. Okazało się oczywiście, że ten Kraków był właściwym pociągiem, bo wagony do Zakopanego miały być dostawione w ...Kielcach. Także zwiał nam z przed oczu. Musiałyśmy nocować na dworcu, bo nie miałam kluczy do domu a Mama w tym czasie wyjechała na swoją wycieczkę a już nie chciałam szukać noclegu po znajomych i rodzinie. Ostatecznie pojechałyśmy pks o 4 rano.

Dodano po 1 minucie 55 strzałach znikąd:
zdyboo pisze: 12 lis 2020, 21:03 Zuch dziewczyna!
Co do polskiego języka, jak mawia mój kolega po filologii tegoż języka, ważne żeby przekaz był zrozumiały. Ja z kolei wychodzę z założenia, że jak nie rozumiem przekazu, oznacza to, że nie został do mnie skierowany.
Bo Ty mądry człowiek jesteś.
Ja niestety bywam niedbała to prawda, czasem też wchodzę w czyjąś konwencję. I nie za bardzo lubię jak mi się zwraca uwagę. No wiesz, jak jest. Ale też potrafię położyć uszy po sobie i nie brnąć w coś co nie jest za dobre dla obu stron. Luzik.

Dodano po 1 minucie 28 strzałach znikąd:
sorevell pisze: 12 lis 2020, 19:11 Pees. A ja byłem w Lublinie kilka lat temu i to turystycznie...
Podobało Cię się Sorevellu? Przyznam, że jako zakompleksieni mieszkańcy Polski B jesteśmy łasi na pochwały. Lublin się pozmieniał mocno na przestrzeni, powiedzmy dekady.

Dodano po 1 minucie 34 strzałach znikąd:
puch24 pisze: 12 lis 2020, 20:00 Ja w Lublynie byłem raz, słownie raz, bodaj w 1983 roku, przez jakie pół godziny, i tylko na dworcu.
Jadonc pociongiem z Łodzi do Warszawy miałem sporo bagażu i zostawiłem na półce skórzaną torbiel z aparatem fotegrawicznym Zorkij 4K i obiektywem Industar 50, jako też Jupiter 9, i światłomierzem Świerdłowsk. Wtedy pociongi z Łodzi jeździły przez Warszawę do Lublyna, i dotamtąd takoż pojechał mój aparat w torbie. Skapnąłem się po długiej chwili, ale zanim jeszcze pociong do Lublyna dojechał, więc popendziłem na posterunek milicji na dworcu Centralnym i złożyłem odnośne doniesienie, a oni zadzwonili do Lublyna, i lublynianie wysłali na pieron wunkcjonarjusza, coby wsiadł do wagonu (na szczęście byłem w stanie dokładnie wskazać wagon i miejsce, gdzie siedziałem) i zlokalizował. Okazało się, że torba była na swoim miejscu, ale odmówili odesłania jej do Warszawy, musiałem po nią pojechać, więc sprawdziłem rozkłady - w Lublynie miałem mieć nieco ponad godzinę do ostatniego pociągu powrotnego do Warszawy, jadącego z jakiegoś Rzeszowa czy Przemyśla... I popędziłem na pieron, wsiadłem do pociągu do Lublyna (chyba z Łodzi), pod który gdzieś na jakiejś małej stacyjce pod Otwockiem rzuciła się z peronu jakaś kobieta, samobójczyni. :-( Pociąg, pospieszny, oczywiście zatrzymał się, tak, że owa kobieta leżała akurat pod moim wagonem. Po peronie chodziła jakaś starsza paniusia w kapelusiku i białych rękawiczkach, i mówiła: "O, rusza się, jeszcze się rusza!" :-(
Oczywiście przyjechała milicja, pogotowie z pobliskiego Otwocka, kobietę wyjęli spod wagonu z drugiej strony, nie ruszając pociągu, wymienili maszynistę, i pociąg ruszył z dobrym godzinnym opóźnieniem, a ja nerwowo patrzyłem na zegarek, mając świadomość tego, że mój czas w Lublinie na odebranie aparatu stopniał rozpaczliwie, a mógł się nawet okazać ujemny. Gdy pociąg dojechał do Lublyna, miałem mniej niż pół godziny, więc gazem popędziłem na posterunek kolejowy, gdzie na szczęście sprawę załatwiłem szybko, musiałem tylko dokładnie opisać zawartość torby, i zdążyłem tylko kupić bilet i wsiąść do pociągu powrotnego, który do Lublina przyjechał o czasie (liczyłem, że może się spóźni), i nabity pod korek, więc luksusowo stałem potem 4 godziny na korytarzu na jednej nodze (bo na drugą nie było miejsca ;-) ), i dojechałem do Stolnicy jakoś po północy.
I tyle mam wspomnień, związanych z Lublinem. Z całego Lublina widziałem peron i kolejowy posterunek milicji. :-D
:)) Puszku, nie ma już tego dworca i milicji nie ma też...chociaż to akurat nie wiemy jak długo potrwa.
Rozminowałeś mnie swoją historią i błędami i w ogóle, przytulam na misia <3

Dodano po 46 strzałach znikąd:
vid3 pisze: 12 lis 2020, 20:53 No i tak trzymaj.
:)
<3

Dodano po 4 minutach 3 strzałach znikąd:
nordenvind pisze: 12 lis 2020, 19:35
aisoglaM pisze: 12 lis 2020, 16:07
Zatem, wszystkie drogi oraz znaki na niebie, wiodą do Lublina :)
może kiedyś będzie po drodze i wpadnę również na retrospekcję :)
wpk pisze: 12 lis 2020, 15:57
I nie tylko Ty, bo są tu jeszcze gorsi.
hehehe... gorszy sort
Wiadomo, że gorszy. Najgorszy można powiedzieć, w takim towarzystwie to brzmi zajebiście dumnie <3
Awatar użytkownika
sorevell
Posty: 2582
Rejestracja: 11.2016

Re: FantasMałgorie

#123

Post autor: sorevell »

Może jaką fotę znajdę, ale to jutro, bo dzisiaj jeszcze mało w pracy byłem i muszę tam zaraz wracać.
zdyboo

Re: FantasMałgorie

#124

Post autor: zdyboo »

Takie I "serce" poprzedzające nazwę miasta to w Amsterdamie też stoi. Tylko tam po tym ludzie łażą.
aisoglaM

Re: FantasMałgorie

#125

Post autor: aisoglaM »

Tak, te serca jakieś strasznie modne się zrobiły? A we Wrocławiu nie ma?
Pamiętam jak kilka lat temu rywalizowaliśmy (w sensie miasta) o coś, tylko nie pamiętam o co. Miasto kultury? No nie pamiętam. Coś takiego. I wszyscy mówiliśmy, gdzie my i w ogóle. I chyba właśnie tylko z Wrocławiem (co zrozumiałe) przegraliśmy.

Dodano po 5 minutach 37 strzałach znikąd:
Tak, jak mówiłam Lublin zmienił się bardzo w ostatniej dekadzie. Przede wszystkim dzięki festiwalom, które przygoniły dużo turystów. Sztukmistrzów, akrobatów itp. Dużo się dzieje podczas Nocy Kultury, Jarmarku Jagiellońskiego. Ja osobiście najbardziej lubię Festiwal Inne Brzmienia. Aż dziwne, jakie gwiazdy do nas zaglądają. Oczywiście, sercem Lublina było jest i będzie Stare Miasto, które no trzeba zobaczyć. Ma swój klimat.
Dobrze też, że przestaliśmy się wstydzić korzeni - żydowskich i ukraińskich i tutaj też dużo się zmieniło. Poza tym jest bardzo dużo studentów ze Wschodu. Na początku był opór mieszkańców (wiadomo, matecznik PIsiorski niestety) ale weszli w życie miasta, świetnie się odnaleźli. Pracują, są uczynni, nie można się przyczepić. Jest też dużo złych rzeczy, które mnie się totalnie nie podobają - jak na przykład zabetonowanie placu Litewskiego czy mord na zielonych płucach - tzw. górkach czechowskich. No musicie przyjechać tu i sami zobaczyć ;) będę oprowadzać bardzo chętnie i zabiorę na najlepsze cebularze na świecie :)

Dodano po 2 minutach 19 strzałach znikąd:
sorevell pisze: 12 lis 2020, 21:13 Może jaką fotę znajdę, ale to jutro, bo dzisiaj jeszcze mało w pracy byłem i muszę tam zaraz wracać.
Super, na spokojnie :)
zdyboo

Re: FantasMałgorie

#126

Post autor: zdyboo »

Nie kojarzę żebyśmy mieli takie napisy. Chyba, że akurat jakiś cymbał mur pomazał.
Poza tym wiesz, "Wroclove" serduszko wpisane w nazwę miasta zobowiązuje. Mamy za to popiersie Homera Simpsona na Ratuszu.
Postrzeganie miasta przez mieszkańców i turystów to dwie odrębne sprawy i chyba każdy się z tym zgodzi.
Awatar użytkownika
sorevell
Posty: 2582
Rejestracja: 11.2016

Re: FantasMałgorie

#127

Post autor: sorevell »

Moja firma kilka lat temu wymyśliła taki chłyt markietingowy. Jakość komórkowa, zdjęcie sprzed chwili. Obrazek
aisoglaM

Re: FantasMałgorie

#128

Post autor: aisoglaM »

Haaaa czyli to Ty stoisz za miejskimi serduszkami ?! WwwOoOo
Awatar użytkownika
no_gravity_Carlos
Posty: 4499
Rejestracja: 06.2019

Re: FantasMałgorie

#129

Post autor: no_gravity_Carlos »

wiejske sie juz nie licza?
aisoglaM

Re: FantasMałgorie

#130

Post autor: aisoglaM »

Nie wiem, nie widzialam wiejskich
ODPOWIEDZ