Umbry nie czytuję, nie moja bajka Jako, że ostatnio za dużo tu w temacie o sprzęcie to na razie nie pociągnę dyskusji. Na spokojnie sobie wszystko przemyślę. Jak będę miał jakieś wątpliwości to poproszę Owaina o radę i zrobię odwrotnie
PS Z wypożyczeniem A7ki podobno aktualne. Kaucja jedynie może odstraszyć.
cz4rnuch pisze: Jak będę miał jakieś wątpliwości to poproszę Owaina o radę i zrobię odwrotnie
Pffff....
A ja już wiem, jak powinien być rozwiązany problem ciężaru sprzętu, jego wielkości, adekwatności szkieł vs. używanie zooma. Każdy powinien mieć od tego odpowiednie sługi, co by za panem sprzęt nosiły, a to tele, a to statyw oraz natychmiast zmieniałyby obiektyw na adekwatny. Pan dostawałby do ręki już aparat ustawiony, z odpowiednim obiektywem, pozostawałoby mu jedynie skadrować i nacisnąć. Oczywiście wcześniej pan nakazałby sługom konkretne ustawienie aparatu, więc cała zasługa za zrobienie dobrego zdjęcia - dla niego. Napisałbym, że każdy powinien mieć od tego swojego murzyna, ale nie chcę, by się tu taki jeden bulgotał
Ależ Owixie, nie myśl, że w ten sposób nagle odkryłeś Hamerykę w konserwie!
Tak właśnie fotografują "wielcy" fotografowie, którzy mają murzynów od tego, by im ładowali aparat błoną/kartą, i podawali dany aparat załadowany danym materiałem i danym obiektywem, z daną naładowaną baterią, itd. A pan artysta tylko palcem pokazuje. Niektórzy przy tym jeszcze drą się na podwładnych niemiłosiernie.
Inna rzecz, że niektórzy tacy asystenci potrafią nieźle wyrolować swojego pryncypała, nie tylko podpatrując jego pracę, ale też np. robiąc zdjęcia na własną rękę w czasie takiej sesji i potem przedstawiając (albo i sprzedając) je jako swoje. A cały, pomysł, zamysł, ustawienie, oświetlenie, itd. jest dziełem "mistrza"... Kiedyś czytałem artykuł jakiegoś dość znanego fotografa, którego właśnie w ten sposób asystent (w owym momencie jeszcze nawet nie "były") w ch..a robił. A potem się wypiął na mistrza, próbował otworzyć własny interes, a do swojego portfolio wrzucał zdjęcia, które co prawda sam cykał, ale "na terenie" i zza pleców mistrza.
A kiedyś miałem okazję na własne oczy zobaczyć, jak pracował nadworny fotograf papieski (JPII), Arturo Mari. Pojawił się na audiencji z chyba trzema asystentami, obwieszeni byli łącznie około dziesięcioma Nikonami F3 z motorami MD-4, i sam mistrz z jednym z pomocników fotografowali, a gdy kończył się film, po prostu ciskali aparat za plecy, licząc na to, że asystent złapie - asystent musiał być na to gotowy! - i jedną ręką łapiąc wystrzelany aparat, jednocześnie drugą ręką podawał szefowi aparat na nowo załadowany, gotowy do zdjęcia. Gdy asystent łapał zużyty aparat, natychmiast zwijał film (motorowo), i wymieniał na nowy, mając po chwili na podorędziu już gotowy aparat. Zdjęć strzelali setki. Aparaty były nieprawdopodobnie obśrupane, czarny lakier był pościerany, prześwitywał spod niego mosiądz (czy czym to było powlekane). Co ciekawe, ciągle korzystali z F3, choć na rynku był już wtedy od ładnych paru lat F4 z AF. Niestety, nie podpatrzyłem, z jakich obiektywów korzystali.
Widziałem kiedyś jakiś film dokumentalny o Arturo Marim, mówili w nim, że aparaty F3 żyją u niego średnio trzy miesiące, jeśli dobrze pamiętam, taki mieli tam przerób. A F3 miał migawkę testowaną do 150.000 uruchomień, co jak na owe czasy było zawrotną trwałością.
Bo ciemny moher i tak kupi każdy atom tzw. ojca świętego, bez względu czym ten atom w danej chwili jest.
Jak zresztą każdego innego bałwochwalonego przez siebie celebryty.
Więc papa -> paparazzi...
To prawda, ale chodziło mi nie o JPII i wszystko, co z tym związane, ale o pracę pomagierów fotografa. Serce mnie bolało, jak widziałem te latające swobodnie, poobijane F-trójki, gdy mnie nie było wtedy stać na naprawę zepsutego F-801 i z musu fotografowałem Kijewem 19 (do którego mój stosunek znasz skądinąd).
@cz4rnuch
żeby tylko ten obiektyw nie był tak samo szczelny jak X-t1 z odłażącą klapka i drugą co się otwiera niechcący.
A7II jest o niebo lepszym aparatem i piszę to tylko dlatego, żeby Kolegom oszczędzić rozczarowań.
Dioptrie się przestawiają, kółka się przestawiają, klapki się otwierają, muszla się zsuwa, do dupy fuji.
Druga wersja wydaje się znacznie poprawiona pod względem wymienionych wad.
Przynajmniej klapki poprawili i blokada pokręteł jest.
Ale kolory fujowe zostały. Cóż, niektórzy lubią landrynki.
I myslę, że ten malutki sony zeiss jest dużo lepszy od fujowego 23 f.2 i daje lepszą plastykę i kolory na FF.
Największa wada sony to zużycie baterii.
Ostatnio zmieniony 10 sty 2017, 17:21 przez Meliszipak, łącznie zmieniany 2 razy.