Może jeszcze da się coś namalować, bo mi się ostał w lodówce jeden pięciopak Reali. Trzymam na specjalne okazje, takie właśnie jak ten parodniowy alpejski włajaż z zeszłego tygodnia.
5 razy 12 równa się 60 klatek, czyli jakieś pięć fajnych zdjęć z tego wyjdzie, a potem się zobaczy.
Monachijska ulica, luty 2014, pora okołopołudniowa. Uczyłem się poprawnie trzymać aparat, nie zawsze z dobrym skutkiem.
Też płaski skaner i stykówka z niemieckiego labu. Te najnowsze to mię warszawscy "Czarno-biali" zeskanowali z negatywu, bo nie mam jeszcze własnego skanera do średniego.

