Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
- abishai
- Osia mówiła - Abiszabi
- Posty: 1521
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Swindon
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Zupełnie inaczej się odbiera takie wiadomości, mając świadomość, że jak by to dupło niecałe dwa lata wcześniej...
http://www.bbc.co.uk/news/amp/world-asia-50715047
http://www.bbc.co.uk/news/amp/world-asia-50715047
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
- abishai
- Osia mówiła - Abiszabi
- Posty: 1521
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Swindon
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Tak, byłeś.
Gdzieś nawet jakieś zdjęcie tu wstawiałem.
Ten wulkan to taka mała wysepka, jeżeli tam dupło tak jak to widać na zdjęciach i filmikach, to faktycznie jedynie gdzie można by się uchować, trzeba dać nura w wodę. Najpierw jednak trzeba by do tej wody zdążyć dobiec.
Pogrzebie w katalogach to może znajdę jakieś zdjęcia.
Gdzieś nawet jakieś zdjęcie tu wstawiałem.
Ten wulkan to taka mała wysepka, jeżeli tam dupło tak jak to widać na zdjęciach i filmikach, to faktycznie jedynie gdzie można by się uchować, trzeba dać nura w wodę. Najpierw jednak trzeba by do tej wody zdążyć dobiec.
Pogrzebie w katalogach to może znajdę jakieś zdjęcia.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Z czasem się człowiek przyzwyczaja, bo zawsze może gdzieś coś pierdolnąć. Dopóki nie doświadczy sam jakiejś tragedii to traktuje to w kategorii newsa zaledwie.
Byłem w Oslo dwa miesiące przed tym jak Breivik postanowił wysadzić biuro premiera Norwegii, a potem zamordować prawie 70 osób na wyspie Utøya. Na wyspie nie byłem, pod samym budynkiem też nie, ale po sprawdzeniu tracków GPS wyszło, że ulicę dalej już tak. Byłem też trzy miesiące przed zamachem w Berlinie z 2016 i to dokładnie w miejscu zamachu. To niedaleko od dworca Zoo i galerii Helmuta Newtona.
Byłem w Oslo dwa miesiące przed tym jak Breivik postanowił wysadzić biuro premiera Norwegii, a potem zamordować prawie 70 osób na wyspie Utøya. Na wyspie nie byłem, pod samym budynkiem też nie, ale po sprawdzeniu tracków GPS wyszło, że ulicę dalej już tak. Byłem też trzy miesiące przed zamachem w Berlinie z 2016 i to dokładnie w miejscu zamachu. To niedaleko od dworca Zoo i galerii Helmuta Newtona.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Hyy, nie mogę żonki wyciągnąć do Berlina, córka nawet chciała by tam przenieść się...
Tak apropo kataklizmów bardzo osobistych. Kiedyś zimą jechałem do Wawy.
Czarny asfalt , zero śniegu i zjeżdżam z niewielkiego wzniesienia.
Nagle ciągnie mnie na lewy pas, czołówka z tirem z naprzeciwka, dystans 50m...
Z jego strony zero reakcji.Tak zwany czarny lód.
Kurwa , ułamki sekund co robić? Odbijam lekko w prawo. Jak zahamuje postawi mnie jeszcze w poprzek.
Zamiast zjechać na swój pas wyrzuca mnie z niego w kierunku pobocza. Tylko mały problem tam jest rów.
Przelatuje samochodem przez ten rów, ale drzewo... już po nas...
Auto obiera dziwną trajektorię i w ostatniej chwili przelatuje obok tego drzewa, pół metra z drugiej strony
było drugie. Podwójny cud. Lądujemy na zamarzniętym zaoranym polu prawie prostopadle do drogi.
Wysiadam, prawie cały się trzęsę, wypierdoliło mi tylko osłonę z przodu pod zderzakiem....
Mieliśmy wtedy rzucić palenie. Dojechałem do stacji i wypaliłem chyba z trzy szlugi na raz.
Czasami kataklizm może zdarzyć się 100km od domu...
Tak apropo kataklizmów bardzo osobistych. Kiedyś zimą jechałem do Wawy.
Czarny asfalt , zero śniegu i zjeżdżam z niewielkiego wzniesienia.
Nagle ciągnie mnie na lewy pas, czołówka z tirem z naprzeciwka, dystans 50m...
Z jego strony zero reakcji.Tak zwany czarny lód.
Kurwa , ułamki sekund co robić? Odbijam lekko w prawo. Jak zahamuje postawi mnie jeszcze w poprzek.
Zamiast zjechać na swój pas wyrzuca mnie z niego w kierunku pobocza. Tylko mały problem tam jest rów.
Przelatuje samochodem przez ten rów, ale drzewo... już po nas...
Auto obiera dziwną trajektorię i w ostatniej chwili przelatuje obok tego drzewa, pół metra z drugiej strony
było drugie. Podwójny cud. Lądujemy na zamarzniętym zaoranym polu prawie prostopadle do drogi.
Wysiadam, prawie cały się trzęsę, wypierdoliło mi tylko osłonę z przodu pod zderzakiem....
Mieliśmy wtedy rzucić palenie. Dojechałem do stacji i wypaliłem chyba z trzy szlugi na raz.
Czasami kataklizm może zdarzyć się 100km od domu...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Yyy, w każdym miejscu w którym byłem chwilę później coś pierdolnęło.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ze 20 lat temu a może mniej, pojechaliśmy z kumplem pod Nisko po wzmacniacz, który wygrał na allegro. Pożyczyłem od ojca Ibizę, bo sam jeździłem chyba Tico wówczas, a może jeszcze nie. W każdym razie, gdzieś z głównej drogi trzeba było zjechać pod ten wzmak, sprawdziliśmy sprzęt, zapakowalim, jedziemy. Śmianko z kolegą, napierdalam tą drugorzędną drogą ze 90km/h bo dobra nawierzchnia, nagle tak jakby na garbie podskoczyliśmy. Zatrzymujemy się i obaj oglądamy się za siebie, a tam samochody z jednej i z drugiej strony: ziuum! ziuum!. Okazało się, że na pełnej kurwie, te 90km/h, przecięliśmy główną drogę nr 19 Rzeszów-Lublin.
Dodano po 5 minutach 33 strzałach znikąd:
Druga sytuacja, po której musiałem - jak Nordu - wypalić ze dwie fajki to w Egipcie, na drugim czy trzecim naszym nurkowaniu z butlą, z opiekunem, który z oszczędności wziął mnie i Ulę pod opiekę a nie 1:1. Już wracamy do brzegu, opiekun zamarudził przy Uli, bo ładnie w piance wygląda przecież, a mnie w ułamku sekundy jakiś powierzchniowy pływacz wytrącił aparat oddechowy płetwą. Tak momentalnie, i chyba akurat na wydechu. Człowiek nieprzygotowany, pół metra pod powierzchnią, ale pas ołowiany, szukam gdzieś z tyłu rurki z aparatem, tej wytrąconej lub zapasowej, ale ni ma. Już się zielony robiłem, jak wreszcie się opiekun pojawił przy mnie i mi do ryja wsadził tlen.
Dodano po 5 minutach 33 strzałach znikąd:
Druga sytuacja, po której musiałem - jak Nordu - wypalić ze dwie fajki to w Egipcie, na drugim czy trzecim naszym nurkowaniu z butlą, z opiekunem, który z oszczędności wziął mnie i Ulę pod opiekę a nie 1:1. Już wracamy do brzegu, opiekun zamarudził przy Uli, bo ładnie w piance wygląda przecież, a mnie w ułamku sekundy jakiś powierzchniowy pływacz wytrącił aparat oddechowy płetwą. Tak momentalnie, i chyba akurat na wydechu. Człowiek nieprzygotowany, pół metra pod powierzchnią, ale pas ołowiany, szukam gdzieś z tyłu rurki z aparatem, tej wytrąconej lub zapasowej, ale ni ma. Już się zielony robiłem, jak wreszcie się opiekun pojawił przy mnie i mi do ryja wsadził tlen.
Sowy nie są tym, czym się wydają...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
O zdarzeniach drogowych nawet nie piszę, średnio raz w miesiącu mam sytuację od fajki.
- no_gravity_Carlos
- Posty: 4501
- Rejestracja: 06.2019
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
przestanie palic, bo sprowadzacie nieszczescie i excuse zeby tylko zapalic z tego co widze
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ja akurat nie palę, nigdy nie paliłem. Wystrczy, że cały rok jeżdżę rowerem po mieście.