Rowerowe dyr-dymały
Re: Rowerowe dyr-dymały
Wśród tych czeskich dróg rowerowych dużo jest takich, które są wyznaczone po zwykłych drogach dla samochodów nawet po czeskich drogach krajowych. Zatem to też nie jest tak, że to jakieś wydzielone drogi tylko dla rowerów.
Wczoraj pojechałem do Trzebnicy i wracałem DDR wzdłuż byłej DK5. Dawnom tamtędy nie jechał, ale tam są drogi dla rowerów, które w ogóle nie powinny istnieć.
W samej Trzebnicy jest zjazd/podjazd przy którym wyznaczono DDR, w porywach ma ona realną szerokość z 1,5 m, a jest dwukierunkowa. I jeszcze co jakiś czas postawili na środku słupki, bo wyjazd z lasu. Ta DDR powinna być pokazywana jako przykład jak się nie powinno robić infrastruktury rowerowej. Oczywiście głównie z niej korzystaj piesi, bo chodnika nie ma. Ja z niej nie korzystam, wolę zapłacić 50 zeta mandatu niż się zabić bo jeden chuj zapłacił drugiemu, żeby takie coś powstało. Zjazd na którym bez pedałowania i bez kładzenia się na ramie można lecieć 50 km/h.
Ostatnio doszedłem do wniosku, że w polskich miastach DDR się projektuje i wykonuje chyba tylko po to, żeby piesi mogli po równym chodzić. Jedyne sensowne DDR we Wrocławiu, które nie kończą i nie zaczynają się z dupy to pasy rowerowe na jezdni. Oczywiście o ile jakiś cymbał nie będzie z nich korzystał jadąc pod prąd.
Wczoraj pojechałem do Trzebnicy i wracałem DDR wzdłuż byłej DK5. Dawnom tamtędy nie jechał, ale tam są drogi dla rowerów, które w ogóle nie powinny istnieć.
W samej Trzebnicy jest zjazd/podjazd przy którym wyznaczono DDR, w porywach ma ona realną szerokość z 1,5 m, a jest dwukierunkowa. I jeszcze co jakiś czas postawili na środku słupki, bo wyjazd z lasu. Ta DDR powinna być pokazywana jako przykład jak się nie powinno robić infrastruktury rowerowej. Oczywiście głównie z niej korzystaj piesi, bo chodnika nie ma. Ja z niej nie korzystam, wolę zapłacić 50 zeta mandatu niż się zabić bo jeden chuj zapłacił drugiemu, żeby takie coś powstało. Zjazd na którym bez pedałowania i bez kładzenia się na ramie można lecieć 50 km/h.
Ostatnio doszedłem do wniosku, że w polskich miastach DDR się projektuje i wykonuje chyba tylko po to, żeby piesi mogli po równym chodzić. Jedyne sensowne DDR we Wrocławiu, które nie kończą i nie zaczynają się z dupy to pasy rowerowe na jezdni. Oczywiście o ile jakiś cymbał nie będzie z nich korzystał jadąc pod prąd.
Re: Rowerowe dyr-dymały
W znanej Ci WF po drugiej stronie drogi, od domku patrząc, już jest właśnie droga rowerowa. Bo fundusze były. Chodnika wciąż nie ma. Większość rowerów jeździ po staremu drogą bo sinusoidą DR się jechać nie da. Generalnie jest oczekiwanie na pierwszy poważny konflikt na drodze (samochód vs rower, którego na drodze nie powinno być) lub na DR rowerzysta vs. pieszy.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38946
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Rowerowe dyr-dymały
Welll...
Czy są dla rowerów odbijacze na kangury?
Czy są dla rowerów odbijacze na kangury?
Re: Rowerowe dyr-dymały
Jasiu, to jest skurwysyńskie wyrachowanie decydentów. W Polsce wg przepisów pieszy ma prawo korzystać z DDR jeżeli nie ma chodnika i jeżeli ustępuje pierwszeństwa rowerzystom. Nie dotyczy to osób niepełnosprawnych, one nie muszą ustępować pierwszeństwa. Jednak jeżeli wszystko dzieje się w obszarze zabudowanym, to piesi, pełnosprawni i niepełnosprawni, nie muszą ustępować pierwszeństwa.
Jednocześnie nie ma przepisu, który zwalniałby rowerzystę z obowiązku korzystania z DDR, jest tylko jeden wyjątek, jak rowerzysta i tak ma zamiar opuścić jezdnię, np. zjazd w drogę osiedlową to nie musi desperacko przeskakiwać na DDR.
Teraz takiemu decydentowi bardziej opłaca się zbudować tylko DDR, bo i tak piesi na legalu będą mogli po niej chodzić, a w statystyce gminy ładnie wygląda kilometraż DDR. Jeszcze jakaś dotację przytulą za/na rozwój turystyki rowerowej w gminie. To, że z DDR nie da się korzystać jadąc na rowerze, że często DDR nie spełnia wymogów określonych w przepisach, to chuj. Statystyka się liczy, bo w kolejnych wyborach do samorządu, kmiotek będzie mógł się pochwalić, że wybudował X kilometrów dróg dla rowerów.
Pomijam już oznakowanie i warunki techniczne takich tworów. DDR z reguły kładą po jednej stronie drogi, zatem na upartego, a są już orzeczenia sądów w takich sprawach, jak poruszam się drugą stroną, to mnie oznakowanie po lewej nie interesuje.
Taka droga zwykle zaczyna się jakimś z dupy wjazdem w bocznej drodze albo krawężnikiem. Trzeba się zatrzymać i odjaniepawlać jakieś dziwne manewry, żeby na nią się dostać. Podobnie z powrotem na jezdnię jak się DDR kończy za ostatnim domem. O sinusoidzie już sam pisałeś, co 10-20 metrów obniżenie bo wyjazd z posesji i oczywiście to rowerzysta musi uważać, czy ktoś mu z posesji nie wyjedzie, bo nie ma szans trafiając w puszkę, mimo, że przepisy stanowią inaczej.
W takich wypadkach powinien być zrobiony pas rowerowy na jezdni. Nie jest to rozwiązanie idealne, ale dalece bezpieczniejsze niż taka DDR przyklejona do posesji. Niestety też jest znacząco droższe.
Jednocześnie nie ma przepisu, który zwalniałby rowerzystę z obowiązku korzystania z DDR, jest tylko jeden wyjątek, jak rowerzysta i tak ma zamiar opuścić jezdnię, np. zjazd w drogę osiedlową to nie musi desperacko przeskakiwać na DDR.
Teraz takiemu decydentowi bardziej opłaca się zbudować tylko DDR, bo i tak piesi na legalu będą mogli po niej chodzić, a w statystyce gminy ładnie wygląda kilometraż DDR. Jeszcze jakaś dotację przytulą za/na rozwój turystyki rowerowej w gminie. To, że z DDR nie da się korzystać jadąc na rowerze, że często DDR nie spełnia wymogów określonych w przepisach, to chuj. Statystyka się liczy, bo w kolejnych wyborach do samorządu, kmiotek będzie mógł się pochwalić, że wybudował X kilometrów dróg dla rowerów.
Pomijam już oznakowanie i warunki techniczne takich tworów. DDR z reguły kładą po jednej stronie drogi, zatem na upartego, a są już orzeczenia sądów w takich sprawach, jak poruszam się drugą stroną, to mnie oznakowanie po lewej nie interesuje.
Taka droga zwykle zaczyna się jakimś z dupy wjazdem w bocznej drodze albo krawężnikiem. Trzeba się zatrzymać i odjaniepawlać jakieś dziwne manewry, żeby na nią się dostać. Podobnie z powrotem na jezdnię jak się DDR kończy za ostatnim domem. O sinusoidzie już sam pisałeś, co 10-20 metrów obniżenie bo wyjazd z posesji i oczywiście to rowerzysta musi uważać, czy ktoś mu z posesji nie wyjedzie, bo nie ma szans trafiając w puszkę, mimo, że przepisy stanowią inaczej.
W takich wypadkach powinien być zrobiony pas rowerowy na jezdni. Nie jest to rozwiązanie idealne, ale dalece bezpieczniejsze niż taka DDR przyklejona do posesji. Niestety też jest znacząco droższe.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38946
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Rowerowe dyr-dymały
Tomku...
Taka moja inwokacja - piszę to niezłośliwie jako ten zjebany wpk, tylko zwyczajnie, z troską:
Zrób wreszcie prawo jazdy i kup samochód. Tak dla świętego spokoju, czyli oszczędzenia nerwów, i przede wszystkim dla oszczędzenia reszty siebie.
Bo frustracja jebie po całości - najpierw psychicznie, a w konsekwencji fizycznie.
I tego już się raczej nie da odwrócić.
I dla własnego bezpieczeństwa.
Jazda rowerem drogami, po których częściej niż raz na kwadrans jeżdżą samochody, to zwykłe proszenie się o śmierć.
Za ileś lat infrastruktura dróg rowerowych może będzie równorzędna dla dróg samochodowych - OK.
Ale do tego jeszcze daleko.
A przecież roweru można wciąż używać rekreacyjnie, z dala od niebezpieczeństw komunikacyjnych - do adrenaliny wystarczą stromizny, korzenie w drodze przełajowej, itp.
No chyba, że jeździ się, jak niektórzy, tylko dla publikowania wyników w apce - na to nie mam argumentów.
Ale akurat Ciebie o to nie podejrzewam.
Taka moja inwokacja - piszę to niezłośliwie jako ten zjebany wpk, tylko zwyczajnie, z troską:
Zrób wreszcie prawo jazdy i kup samochód. Tak dla świętego spokoju, czyli oszczędzenia nerwów, i przede wszystkim dla oszczędzenia reszty siebie.
Bo frustracja jebie po całości - najpierw psychicznie, a w konsekwencji fizycznie.
I tego już się raczej nie da odwrócić.
I dla własnego bezpieczeństwa.
Jazda rowerem drogami, po których częściej niż raz na kwadrans jeżdżą samochody, to zwykłe proszenie się o śmierć.
Za ileś lat infrastruktura dróg rowerowych może będzie równorzędna dla dróg samochodowych - OK.
Ale do tego jeszcze daleko.
A przecież roweru można wciąż używać rekreacyjnie, z dala od niebezpieczeństw komunikacyjnych - do adrenaliny wystarczą stromizny, korzenie w drodze przełajowej, itp.
No chyba, że jeździ się, jak niektórzy, tylko dla publikowania wyników w apce - na to nie mam argumentów.
Ale akurat Ciebie o to nie podejrzewam.
Re: Rowerowe dyr-dymały
Woytku, jak Ci już mówiłem PJ mi nie jest potrzebne. Jak zacznie, to zrobię.
Frustracja jest na kontrolowanym poziomie, po prostu są pewne okolice, gdzie się nie zapuszczam rowerem, bo jak mówisz szkoda zdrowia. Wokół Wrocławia mam to bardzo detalicznie obcykane i zasadniczo nie mam problemów ww. opisanych.
Czasem zapuszczam się w okolice, których nie odwiedzam, aby sprawdzić czy coś się zmieniło. Jeżeli jakkolwiek to zwykle na gorsze.
Poza promieniem 50-60 km już mniej się orientuję, ale radzę sobie. Szczegółowe planowanie trasy trochę pomaga. Poza tym mam blisko do Czech, a tam jazda rowerem to zupełnie inny wymiar koegzystencji drogowej.
Frustracja jest na kontrolowanym poziomie, po prostu są pewne okolice, gdzie się nie zapuszczam rowerem, bo jak mówisz szkoda zdrowia. Wokół Wrocławia mam to bardzo detalicznie obcykane i zasadniczo nie mam problemów ww. opisanych.
Czasem zapuszczam się w okolice, których nie odwiedzam, aby sprawdzić czy coś się zmieniło. Jeżeli jakkolwiek to zwykle na gorsze.
Poza promieniem 50-60 km już mniej się orientuję, ale radzę sobie. Szczegółowe planowanie trasy trochę pomaga. Poza tym mam blisko do Czech, a tam jazda rowerem to zupełnie inny wymiar koegzystencji drogowej.
Re: Rowerowe dyr-dymały
a ja mam pj, nawet dwa, a i tak jeżdżę po szosach na szosufce, jeżdżenie cały dzień wokół jeziora/ komina trochu nudne
- wpk
- wpkx
- Posty: 38946
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Rowerowe dyr-dymały
Jak to dwa? Jedno zapasowe?
- no_gravity_Carlos
- Posty: 4501
- Rejestracja: 06.2019
Re: Rowerowe dyr-dymały
podpiales w koncu ten rower pod to latajace krecidlo, zeby luszczana z gory trzaskac (sie o wszystko) 

Re: Rowerowe dyr-dymały
A i B