Koło wioski gdy budowali drogę szybkiego ruchu i po robocie, na fajrant, co i rusz wywrotkami podjeżdżali pod monopolowy, kuźwa błota było po całym rynku.
W Londynie był kiedyś port i doki Kompanii Zachodnioindyjskiej. Pewien Pan z krzywym nosem miał tam kantor.
Dzisiaj kompanii ani portu dawno nie ma, a kantory rozrosły się jak widać.
Canary Warf jest Suwerennym Stanem (tłumaczenie bylejakie) i tylko z uprzejmości władze spółki Canary Warf konsultują się z Londynem. Policja wstępu nie ma a porządku pilnują agencje ochrony wynajęte przez banki. Podatków też nie ma normalnych. Firmy płacą Koronie dzierżawę za wynajęty teren.
Z racji historycznej umowy z USA, Canary Warf był do niedawna główną bramą wjazdową bankierów Amerykańskich w Unii Europejskiej. Banki muszą być zarejestrowane w Unii żeby operować w Unii, chyba że korzystają z brulytyjskiego paszportu.
Brexit trochę namieszał, część banków przeniosła się w panice na kontynent, ale umowa okazała się dla nich zaskakująco łaskawa.