Na krotki czas to nie ma sensu:
- vid3
- Posty: 8694
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Miasto robotnicze
- Kontakt:
- poor
- Rich poor
- Posty: 4211
- Rejestracja: 07.2018
- Lokalizacja: Kraków
- poor
- Rich poor
- Posty: 4211
- Rejestracja: 07.2018
- Lokalizacja: Kraków
Re: Na krotki czas to nie ma sensu:
46,
Głóg:

Głóg:

- rbit9n
- Ribitibi
- Posty: 9542
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem
- poor
- Rich poor
- Posty: 4211
- Rejestracja: 07.2018
- Lokalizacja: Kraków
- wpk
- wpkx
- Posty: 38944
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Na krotki czas to nie ma sensu:
Taniec dzika na rurze? A może na rożnie?
- poor
- Rich poor
- Posty: 4211
- Rejestracja: 07.2018
- Lokalizacja: Kraków
Re: Na krotki czas to nie ma sensu:
Kielbasa z rozna..to byly czasy.
Re: Na krotki czas to nie ma sensu:
Kiełbasa z rożna? Rożno
to metal! To da się zjeść?
Kiełbasa z dzika! TO były czasy.

Kiełbasa z dzika! TO były czasy.
- poor
- Rich poor
- Posty: 4211
- Rejestracja: 07.2018
- Lokalizacja: Kraków
Re: Na krotki czas to nie ma sensu:
Oczywiście.
Mój ojciec polował. Dziczyzna przeważnie jest bardzo zdrowa, tzn. pozbawiona tłuszczu, bo i skąd zwierzęta dzikie miałyby go mieć? Niestety, z punktu widzenia konsumpcji dziczyzna ma za mało tłuszczu, i zwykle trzeba dodać wieprzowiny i/lub wołowiny i trochę tłuszczu, bo inaczej jest to tak suche, że aż niejadalne.
Abstrahując od kwestii moralnych polowania - tata robił wspaniałe pasztety z dziczyzny: dzika, sarny, zająca, oczywiście z domieszką mięsa zwierząt hodowlanych.
Kiełbasy też kiedyś robiliśmy - gdy wypalił Czernobyl, spółdzielnia Las wstrzymała skup dziczyzny, bo Zachód przestał ją od nas kupować. W przeddzień wyjazdu z wakacji na wsi zostaliśmy z dwiema sarnami, z którymi nie było co zrobić. Znajomy gospodarz miał zamrożone flaki po świniobiciu, objechaliśmy z nim kilka okolicznych wsi, gdzie ludzie bili jakiegoś świniaka czy cielaka, kupiliśmy trochę "normalnego" mięsa, i dalej robić kiełbasy... Jezus, Maria...
Mój ojciec polował. Dziczyzna przeważnie jest bardzo zdrowa, tzn. pozbawiona tłuszczu, bo i skąd zwierzęta dzikie miałyby go mieć? Niestety, z punktu widzenia konsumpcji dziczyzna ma za mało tłuszczu, i zwykle trzeba dodać wieprzowiny i/lub wołowiny i trochę tłuszczu, bo inaczej jest to tak suche, że aż niejadalne.
Abstrahując od kwestii moralnych polowania - tata robił wspaniałe pasztety z dziczyzny: dzika, sarny, zająca, oczywiście z domieszką mięsa zwierząt hodowlanych.
Kiełbasy też kiedyś robiliśmy - gdy wypalił Czernobyl, spółdzielnia Las wstrzymała skup dziczyzny, bo Zachód przestał ją od nas kupować. W przeddzień wyjazdu z wakacji na wsi zostaliśmy z dwiema sarnami, z którymi nie było co zrobić. Znajomy gospodarz miał zamrożone flaki po świniobiciu, objechaliśmy z nim kilka okolicznych wsi, gdzie ludzie bili jakiegoś świniaka czy cielaka, kupiliśmy trochę "normalnego" mięsa, i dalej robić kiełbasy... Jezus, Maria...
