Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Tak se po webkach poczytałem coście tu wypisywali w tzw. łikend majowy.
Jak się cieszę, że w Czechach byłem.
Jak się cieszę, że w Czechach byłem.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38985
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Wiadomo, samek jesteś.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Honza!wpk pisze:Wiadomo, samek jesteś.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Samek rzucił okiem i nie spodobało mu się to co zobaczył. A, że u Pepików lepiej to wiadomo.


- wpk
- wpkx
- Posty: 38985
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Myślisz, że to jego oko?
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Nic mi się ostatnio nie chce. Włącznie z pisaniem na forum. Nawet HerrIksa, bawiącego dziś w Rzeszy na foodtruckach, nie podjąłem, bo nie w czasie jestem, pogrzebowo-podróżnicze przygotowania. Jutro jeszcze pakowanie, a w poniedziałek praca, pogrzeb i wieczorne rozmowy z babami, co w dupie miały swego siostrzeńca, nigdy się nim nie interesowały a teraz przyjeżdżają na pogrzeb i porozmawiać o spadku, hieny. Nic, że moja babka jak żyła, ładowała w kuzynka krocie, ten ją okradał, ona wyciągała go z pierdla. Nie wiem czy nie pomógł babci przenieść się na tamten świat. Potem przez lata moja matka go żywiła, płaciła za mieszkanie itp. No a teraz te ciocie lecą się nachapać na samobójczej kawalerce 24m2 na 11 piętrze i udziale denata w mieszkaniu po babci. Zdziwią się, jak przedstawię dowody na wysokie długi kuzynka i konieczność zapłaty wysokich podatków z racji dalszego pokrewieństwa. No ale we wtorek via Katowice - Marsa Alam wita. szkoda tylko, że jak wrócimy, pewnie Zuza nie będzie już żyła. Piesa schudła i nic nie je, chyba końcówka. Na Uli nastroju można rozpisać dołującą piosenkę. Jakoś, kurwa, nie chce mi się tych ryb fotografować.
Sorki, musiałem się wypisać. Teraz trzeba opalić.
Sorki, musiałem się wypisać. Teraz trzeba opalić.
Sowy nie są tym, czym się wydają...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38985
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Sebastian, to się przecież musi stać...
Coraz częściej uczestniczymy w pogrzebach - to równia pochyła, aż do naszego własnego, potem dopiero spokój.
Zuzce przedłużyliście życie ile się dało.
Jestem z Wami.
Coraz częściej uczestniczymy w pogrzebach - to równia pochyła, aż do naszego własnego, potem dopiero spokój.
Zuzce przedłużyliście życie ile się dało.
Jestem z Wami.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Dzięki Wojtku. Nie lecielibyśmy, ale jak miesiąc temu wpłaciłem 7,5 klocka za wycieczkę, jeszcze nic nie zapowiadało tego bajzlu. Ula zabukowała u nurkowców polskich w Marsa Alam cztery nurkowania z butlą, więc różnie to jeszcze może być. Półtora toku temu, nurkując z ciapatymi, tak się nami zajmowali, że znalazłem się na nieodpowiedniej głębokości jak mi jakiś powierzchniowy pływak wytrącił nie wiem kiedy rurkę od aparatu oddechowego, a ja nienauczony, zacząłem się dusić, niezgrabnie szukając owej rurki. Niby do powierzchni miałem 1 metr ale ośmiokilowy pas ołowiany nie pozwolił dotrzeć do powierzchni. A że mam problem z kręgosłupem i ubierać mnie muszą w wodzie, to jakoś się nie porwałem nigdy na kurs, aby wiedzieć co i jak. Dobrze, że ciapaty wetknął mi rurkę w ryj w ostatniej chwili, bo już bym wąchał kwiatki od spodu. Samoloty, terroryści, uszkodzone aparaty nurkowe... heh.
Sowy nie są tym, czym się wydają...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Sebastian, daj se luz, na wakacje jedziesz, w spokojne miejsce, fajnie będzie! 
Piesa przeżyła ile mogła. Wy zrobiliście, co mogliście. Co więcej można? Już nic. Nie macie sobie nic do wyrzucania.
A hienami też się nie przejmuj. Jak się tak na to rzucają, to niech poczują, czym to smakuje.
A sytuację "hieny do (marnego) spadku też znam, bo zdarzyło się to u koligatów. Zmarła mojej babci bratowa, bezdzietna, która od lat była blisko z nami, a ze swoimi krewnymi prawie nie utrzymywała kontaktu. Pochowano ją "państwowo", pod płotem, wśród NN, bo w szpitalu podała, że nie ma rodziny, jej krewni nie byli na pogrzebie, ale potem przyjechali ciężarówką i opróżnili mieszkanie, bo mogli udowodnić pokrewieństwo. A moja babcia, jako nie-krewna, nie mogła nawet wejść do mieszkania, żeby poszukać jakichkolwiek dokumentów, np. kwitu od grobu, do którego ciotka miała prawo. Jej rodzina pojawiła się wtedy, gdy były stare graty do zabrania.

Piesa przeżyła ile mogła. Wy zrobiliście, co mogliście. Co więcej można? Już nic. Nie macie sobie nic do wyrzucania.
A hienami też się nie przejmuj. Jak się tak na to rzucają, to niech poczują, czym to smakuje.
A sytuację "hieny do (marnego) spadku też znam, bo zdarzyło się to u koligatów. Zmarła mojej babci bratowa, bezdzietna, która od lat była blisko z nami, a ze swoimi krewnymi prawie nie utrzymywała kontaktu. Pochowano ją "państwowo", pod płotem, wśród NN, bo w szpitalu podała, że nie ma rodziny, jej krewni nie byli na pogrzebie, ale potem przyjechali ciężarówką i opróżnili mieszkanie, bo mogli udowodnić pokrewieństwo. A moja babcia, jako nie-krewna, nie mogła nawet wejść do mieszkania, żeby poszukać jakichkolwiek dokumentów, np. kwitu od grobu, do którego ciotka miała prawo. Jej rodzina pojawiła się wtedy, gdy były stare graty do zabrania.

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Owi, mną się nie przejmuj. Jeszcze się zobaczymy. I to nie raz. Durnymi ludźmi się nie przejmuj, bo oni zawsze byli, są i będą. Poza tym ja się nimi przejmuję za trzech, to Ty już nie musisz. Piesy szkoda, ale na to nie masz wpływu. Przejmuj się żoną, bo żona to jedyna wartość w naszym życiu. I miłych wakacji. 
