Właśnie obejrzał-żem/polecam
- wpk
- wpkx
- Posty: 38945
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Właśnie obejrzał-żem/polecam
Ten film Cię tak uziemił?
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Właśnie obejrzał-żem/polecam
Sowy nie są tym, czym się wydają...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38945
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Właśnie obejrzał-żem/polecam
Dałeś mu te dodatkowe kuwety?
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Właśnie obejrzał-żem/polecam
Jutro ma przyjść dodatkowa kuweta. Przestawiłem obecną, ale nic. Natomiast kuriozalna jest 12stronicowa ankieta do wypełnienia przysłana przez behawiorystkę, z pytaniami o zawód domowników (!). I żądanie przesłania co najmniej pięciu filmików z życia kota. Ja pierdolę.
ps. jak tu wstawić pdfa?
ps. jak tu wstawić pdfa?

Sowy nie są tym, czym się wydają...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38945
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Właśnie obejrzał-żem/polecam
Nie znaju.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
- wpk
- wpkx
- Posty: 38945
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Właśnie obejrzał-żem/polecam
Ty znajesz…
Dodano po 14 minutach 55 strzałach znikąd:
Przeczytałem.
O-ja-pier-do-lę…
PS W dwóch miejscach kot jest psem...
Dodano po 14 minutach 55 strzałach znikąd:
Przeczytałem.
O-ja-pier-do-lę…
PS W dwóch miejscach kot jest psem...
- vid3
- Posty: 8695
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Miasto robotnicze
- Kontakt:
- wpk
- wpkx
- Posty: 38945
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Właśnie obejrzał-żem/polecam
Prezes umi.
Re: Właśnie obejrzał-żem/polecam
I dlatego jest Prezesem.
Wywiad wydaje się długi, ale wcale nie jest przesadzony, moim zdaniem. Te wykpiwane zawody domowników itp. mają przecież znaczenie - od tego zależy, w jakich godzinach te osoby bywają w domu, czy regularnie czy nie, i z kim lub czym mogą mieć kontakt w pracy (substancje, dużo ludzi, inne zwierzęta) i przynosić to na sobie do domu.
W zasadzie, jak pomyśleć, podobnie powinien wyglądać formularz wywiadu z pacjentem u dowolnego lekarza, także ludzkiego. Chodzi o zebranie maksimum informacji - szczególnie gdy, tak jak w tym przypadku, samego pacjenta nie da się przesłuchać, prawda?
Gdy jako student byłem w USA, niestety, tradycyjnie dla mnie, wysiadły mi płucotchawki i w ramach ubezpieczenia studenckiego musiałem (dwukrotnie) skorzystać z uczelnianej przychodni.
Za pierwszym razem stanąłem tylko przed obliczem Registered Nurse (byle czym się prawdziwemu lekarzowi głowy nie zawraca), która zebrała wywiad, zmierzyła temperaturę, ciśnienie, zajrzała do gardła, uszu, posłuchała płucotchawek, i kazała coś tam kupić w aptece i przyjść, jeśli nie będzie lepiej.
Nie było lepiej, więc zgłosiłem się ponownie, i tym razem uznano, że sprawa jest na tyle poważna, że zasługuję na stanięcie przed obliczem prawdziwego lekarza. (która to lekarka zresztą, jak się okazało, miała jakiś polski korzeń). Ale zanim do tego doszło, Registered Nurse kazała mi się rozebrać (do rosołu), dała taką kusą amerykańską koszulę szpitalną, wiązaną z tyłu, i zebrała naprawdę szczegółowy wywiad. Przed lekarką stanąłem już z formularzami niewiele mniejszymi, niż te Owaina, obejrzany, osłuchany, zważony, zmierzony, i co tam jeszcze.
Wywiad wydaje się długi, ale wcale nie jest przesadzony, moim zdaniem. Te wykpiwane zawody domowników itp. mają przecież znaczenie - od tego zależy, w jakich godzinach te osoby bywają w domu, czy regularnie czy nie, i z kim lub czym mogą mieć kontakt w pracy (substancje, dużo ludzi, inne zwierzęta) i przynosić to na sobie do domu.
W zasadzie, jak pomyśleć, podobnie powinien wyglądać formularz wywiadu z pacjentem u dowolnego lekarza, także ludzkiego. Chodzi o zebranie maksimum informacji - szczególnie gdy, tak jak w tym przypadku, samego pacjenta nie da się przesłuchać, prawda?
Gdy jako student byłem w USA, niestety, tradycyjnie dla mnie, wysiadły mi płucotchawki i w ramach ubezpieczenia studenckiego musiałem (dwukrotnie) skorzystać z uczelnianej przychodni.
Za pierwszym razem stanąłem tylko przed obliczem Registered Nurse (byle czym się prawdziwemu lekarzowi głowy nie zawraca), która zebrała wywiad, zmierzyła temperaturę, ciśnienie, zajrzała do gardła, uszu, posłuchała płucotchawek, i kazała coś tam kupić w aptece i przyjść, jeśli nie będzie lepiej.
Nie było lepiej, więc zgłosiłem się ponownie, i tym razem uznano, że sprawa jest na tyle poważna, że zasługuję na stanięcie przed obliczem prawdziwego lekarza. (która to lekarka zresztą, jak się okazało, miała jakiś polski korzeń). Ale zanim do tego doszło, Registered Nurse kazała mi się rozebrać (do rosołu), dała taką kusą amerykańską koszulę szpitalną, wiązaną z tyłu, i zebrała naprawdę szczegółowy wywiad. Przed lekarką stanąłem już z formularzami niewiele mniejszymi, niż te Owaina, obejrzany, osłuchany, zważony, zmierzony, i co tam jeszcze.