Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Szczęśliwiec.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Nic mnie nie boli, nic nie wyskoczyło z zawiasów.... ale w nie znasz dnia i godziny, więc w pewnym sensie tak.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ja pamiętam jak mi nic nie było. Obudziłem się, wymyłem, najadłem, pojechałem do fabryki. Jak zsiadłem z roweru poczułem, że coś mnie lekko w krzyżu boli. Pomyślałem, że zaraz przejdzie, ale już koło 10 nie mogłem z krzesła wstać. Lekarz, L4, proszki. Po tygodniu było już spoko. Za trzy miesiące to samo. Po tym jak mnie proszki wyleczyły, poszedłem do bardzo polecanej fizjoterapeutki, pokazała mi i przepisała ćwiczenia. O tej pory jak tylko coś poczuję zaczynam ćwiczyć i mam już od dwóch lat spokój.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Miałem też problem z kręgiem w okolicy lędzwiowej, właściwie z tym elastycznym wypełnieniem pomiędzy kręgami które jak się okazało było zbite.
Ból nie był jakiś tragiczny, ale nieprzyjemnie promieniował na prawą nogę. Wyleczyłem to poduszką którą zacząłem podkładać konsekwentnie za każdym razem
pod dolną część pleców siadając na sofie lub fotelu do komputera.
Ból nie był jakiś tragiczny, ale nieprzyjemnie promieniował na prawą nogę. Wyleczyłem to poduszką którą zacząłem podkładać konsekwentnie za każdym razem
pod dolną część pleców siadając na sofie lub fotelu do komputera.
- sorevell
- Posty: 2582
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ja przez Drohiczyn dzisiaj przeleciałem, ale skręciłem w prawo na rondzie w Siemiatyczach. Mielnik oglądałem z perspektywy kajaka tydzień temu.nordenvind pisze:Miałem dzisiaj jechać do Drohiczyna i Mielnika, ale pszes ten upał zrezygnowałem.
Zamiast tego całkiem spokojnie wypiłem czecie pifo i zrobiłem fczesno-jesnienne porządki na gumnie.
Jutro i pojuczszee gości zjadom, więc ordnung muss sein.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Zonka cisnęła mnie na https://ziolowyzakatek.pl/ w Korycinach, potem miał być Drohiczyn i Mielnik którego zupełnie nie znam.
W Drohiczynie ostatnio byłem gdzieś w 82-83, zrobiliśmy sobie plener pod skarpą nad Bugiem który zasadniczo skończył się paleniem Ganji
(pierwszy sort od afrykańskich studentów z Polibudy Warszawskiej) pod wiadomości (w języku polskim) z radia Tirana.
W Drohiczynie ostatnio byłem gdzieś w 82-83, zrobiliśmy sobie plener pod skarpą nad Bugiem który zasadniczo skończył się paleniem Ganji
(pierwszy sort od afrykańskich studentów z Polibudy Warszawskiej) pod wiadomości (w języku polskim) z radia Tirana.
- sorevell
- Posty: 2582
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
W Mielniku jest kopalnia kredy. Przewodniki, czy informacja turystyczna prowadzą na taras widokowy, ale naprawdę warto podjechać od drugiej strony. Ulica nazywa się Biała - i tak jest w rzeczy samej. Po deszczu krajobraz jest jakby z innej planety: niebieskie kałuże na białej ziemi.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Dzięki sorvell sprawdzę Mielnik we wrześniu. W takie upały muszę brać pod uwagę wytrzymałość naszego psa w bagażniku.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
No, Gorąc, w przeciwieństwie do Chłodu.