Dzięki, trzymam się jak mogę.
Denerwuje mnie niepewność tego, jak to się dalej potoczy. I nikt tego przewidzieć nie może. W każdym razie, nadal jest to sprawa raczej na długie tygodnie, może parę miesięcy, i, niestety, po próbach leczenia bezkrwawego może ostatecznie jednak zaistnieć potrzeba interwencji chirurgicznej, no i potem znów tygodnie dochodzenia do siebie.

Wariant opty to raczej wiele tygodni z drenem.
Tomku,
Był czas, że dość intensywnie tłumaczyłem różne instrukcje obsługi, i to też były przeważnie spore kwoty, stanowiące czasem istotną część ceny urządzenia, co miało znaczenie, jeśli np. sprzedawano jedną sztukę.
Dlatego zleceniodawcy często robili wycinankę i wysyłali tylko wybrane fragmenty, uznane za ważne. Dosłownie, robili kserokopię instrukcji, nożyczkami wycinali to, co ich zdaniem było istotne, i wysyłali np. faksem, przez co wszystko to było "czytelne" jak cholera, a ja byłem pozbawiony istotnych dla mnie informacji o urządzeniu (bo usuwali np. ilustracje). Kiedyś już miałem taką sytuację, że w połowie instrukcji ciągle nie wiedziałem jeszcze, czy to jest walec drogowy, czy maszynka do nawlekania igły nitką.

Innym razem zleceniodawca zadał sobie wiele trudu, żeby nie ujawnić marki i nazwy urządzenia (nie wiem, dlaczego), usuwając strony tytułowe i inne takie, w tym stronę z rysunkiem całej maszyny.
Na szczęście inny poważny, duży zleceniodawca w pewnym momencie okazał się sensowny i po początkowych numerach j.w. przekazywał już całą książeczkę z instrukcją, żółtymi karteczkami tylko zaznaczając fragmenty do tłumaczenia. Dzięki temu miałem cały obraz (były to czasy jeszcze przed-pdf-owe, większość tych instrukcji nie była dostępna w postaci elektronicznej).