Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38982
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Bogać tam...
Dawaj suszarkę z pupą.
Dawaj suszarkę z pupą.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Bo do tej pory, jak widać błędnie, zakładałem, że wirusy i choroby zakaźne to wszędzie indziej tylko nie u nas. Szczepię się na polia, tężce, wzw itd, ale grypa kojarzyła mi się co najwyżej z katarem i 37,5. A zimnolubny nigdy nie byłem, raczej odwrotnie. Tyle, że do biegania po prostu nie jest wskazane za ciepło się ubierać. Organizm można przyzwyczaić do zimna. Kierownik akademika na Brzeźnie, gdzie mieszkałem przez kilka lat, był jakimś przewodniczącym stowarzyszenia morsów i jak mówił, tam są normalni ludzie a nie jakieś terminatory. Ostatnio też tu linkowałem dobry dokument o ośmiornicy i człeku gdzie ten człek po prostu nauczył się nurkować za tą ośmiornicą w wodzie o temperaturze 8 stopni. Bez pianki. I też nie był supermanem. Nikogo nie namawiam do takich ekstremalnych wyczynów, ale trochę się zahartować chyba nikomu nie zaszkodzi. Chyba będę zgłębiał ten temat.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Aaa myślałam, że może coś wiesz, że coś z tą szczepionką nie tak. Ja też się nie szczepiłam, gdyż myślałam takoż samo jak Ty. Mamie natomiast zdobyłam po różnych dziwnych zabiegach. Dosłownie spod lady. Kurdę, mam jakieś paranoje, że wszyscy wiedzą coś o czym może ja nie wiem
No tak, jesteś odpowiedzialnym Podróżnikiem.
Jasne, że tak - bardzo podziwiam. Jeszcze trochę i normalnie wyjdę ze strefy komfortu i pójdę zmarznąć. Nie, no wiem, że przegrzewanie się jest znacznie gorsze.

No tak, jesteś odpowiedzialnym Podróżnikiem.
Jasne, że tak - bardzo podziwiam. Jeszcze trochę i normalnie wyjdę ze strefy komfortu i pójdę zmarznąć. Nie, no wiem, że przegrzewanie się jest znacznie gorsze.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ja w pracy mam kilkoro morsów i jeden z nich to taki trochę terminator. W pewnym momencie zaczął biegać i to nie jakieś tam popierdółki, ale setki górskie, rzeźniki itd. Prysznice tylko w zimnej wodzie, do tego jeszcze wege. Tyle, że jak mnie widzi zimą dojeżdżającego do fabryki rowerem, to mówi, że mnie podziwia, bo choć jest morsem to jednak zimą nie dałby rady jeździć rowerem.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Też mam takiego znajomego. Jako jedyny polak ukończył jakiegoś janosika czy coś. Triathlony te sprawy. I jest veganem ale nie dlatego, że mu szkoda zwierzątek tylko dla zdrowotności.
Ja podchodzę do zimnego prysznica już ze dwa lata i nie mogę. Kończę w okolicach śródstopia.
A Ty Tomek jeździsz nawet jak śnieg?
Ja podchodzę do zimnego prysznica już ze dwa lata i nie mogę. Kończę w okolicach śródstopia.
A Ty Tomek jeździsz nawet jak śnieg?
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Do fabryki tylko. Mam nawet komplet kół z kolcowanymi oponami, jakby lodem rzygło.
Dwie zimy temu, tuż przed 16 rozpętała się burza śnieżna. Doszedłem do połowy parkingu i stwierdziłem, że jednak przeczekam w biurze. Piętnaście minut później już dało się jechać i do tego byłem najszybszym pojazdem w mieście. Zrobiła się ślizgawka, a ja na kolcach, pyk, pyk, pyk i dojazd do domu zajął mi może z 5 minut więcej. Trzeba było tylko uważać i nie stawać obok samochodów na światłach. Stałem za jakimś dostawczakiem i przy ruszaniu najpierw przesunął się pół metra w kierunku krawężnika, a dopiero potem ruszył do przodu.
Te 20 lat i kilo temu jeździłem też weekendowo. O słońce świeci, idę na rower. O -13, no ale zima to musi być zimno. Tak 1,5-2 godzin było jeszcze spoko. Potem marzłem.
Teraz poniżej +5 już tylko do fabryki. Za wygodny się zrobiłem.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38982
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Aaa! Czyli masz jednak zimówki, i to kolczaste! Szacunek!
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Noo szacunek wielki. Owacje na stojąco i uznanie składam.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Tez w tym roku mam w planach zimowy rowerek do kieratu. Zazwyczaj konczyłem wrześniową porą, ale jak na razie źle nie jest. I niech tak pozostanie. Tylko tych opon nie mam. Najwyżej jak popada to się przebiegnę 
