laudanum wciągam jak tornado.wpk pisze:Ty pijesz laudanum.
Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
- rbit9n
- Ribitibi
- Posty: 9609
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
nie, nie tobie ja służę, ja służę bzdurze!
-
Ligo
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Dobry Ligo, dooobry...wpk pisze:Niedobry Ligo.
Owain pisze:bo miałbym rachunek transoceaniczny
-
Metanoia
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Olecko !wpk pisze:Ty pijesz laudanum.
Ad rem:
Ciekawe, do kogo jeszcze dzwonił...
Wpisujcie miasta!
Dzwonił do mnie ale nie na ten numer telefonu
-
puch24
- wpk
- wpkx
- Posty: 39040
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ściemniasz. Nie było Cię w komórce, ot co.Methanoia pisze:Dzwonił do mnie ale nie na ten numer telefonu
-
puch24
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Stoję ja sobie dzisiaj na poczcie, żeby coś nadać i coś odebrać, a przede mną młody i bardzo modny, mniej więcej męski przedstawiciel końcowej gimbazy, który listem poleconym A4 wysyłał do jakiejś firmy swoje świadectwo ukończenia tejże gimbazy. No i zonk, bo najpierw nie wiedział, co potrzebuje, żeby nadać list polecony, a gdy pani już dała mu kwitek do wypełnienia i kopertę do zaadresowania, chłopczyna zaczął zmagać się z wyzwaniem, niestety nieskutecznie, bo kwitek wypełnił nieprawidłowo (nie wiedział, co to jest NADAWCA i ADRESAT), a kopertę zaadresował zupełnie bez pojęcia.
Najwidoczniej robił to pierwszy raz w życiu, no i chyba nigdy w życiu też nie dostał żadnego listu, no bo by wiedział, jak takie cuś powinno wyglądać...
Kurczę blade, ja samodzielnie adresowałem i wysyłałem listy i pocztówki, gdy miałem jakieś 8 czy 9 lat, a poza tym, pamiętam, że w jakiejś 4, 5 czy 6 klasie uczyliśmy się adresowania listów w szkole, na języku polskim. I pamiętam, jaki byłem zdziwiony, że dla wielu było to nowością, bo dla mnie było to oczywistością...
Przypomniał mi się skecz Tomasza Jachimka:
Najwidoczniej robił to pierwszy raz w życiu, no i chyba nigdy w życiu też nie dostał żadnego listu, no bo by wiedział, jak takie cuś powinno wyglądać...
Kurczę blade, ja samodzielnie adresowałem i wysyłałem listy i pocztówki, gdy miałem jakieś 8 czy 9 lat, a poza tym, pamiętam, że w jakiejś 4, 5 czy 6 klasie uczyliśmy się adresowania listów w szkole, na języku polskim. I pamiętam, jaki byłem zdziwiony, że dla wielu było to nowością, bo dla mnie było to oczywistością...
Przypomniał mi się skecz Tomasza Jachimka:
-
cz4rnuch
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ale założę się, że emaile, twity, insty i inne whatsAppy kolega z gimbazy rozsiewa bez problemu. Idzie nowe
Pewnie za 15 lat dzieciory będą miały problemy nawet z odręcznym pisaniem, ale co z tego skoro nasze kciuki i tak już ewoluowały w stronę smartfonowych komunikatorów.
-
puch24
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
To prawda, bo sam nie pamiętam, kiedy ostatnio napisałem odręcznie więcej niż dwa akapity. 
-
Tom4sz
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
A odręczne pisanie może być zupełnie przyjemne 


- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Pięknie.
Ja natomiast załamuję ręce (nie po raz pierwszy) nad lokalnym pseudodziennikarstwem. Niestety jest tak, że wiele osób w Rzeszowie, raczej tych kiepsko wykształconych albo posiadających mocno wioskowe korzenie mawia: My były, my zrobiły, my pojechały na sklepy. Jak widać z poniższego linku, Barszcz Sosnowskiego wyrósł nie w strefie ekonomicznej Dworzysko, ale "na Strefie". Kurwa mać, pani dziennikarz powtarza - co prawda - po pani sportowiec, ale Marta kończyła tą samą podstawówkę, liceum i uczelnię co ja, a na dodatek ma doktorat. No i na strefie. Ponadto pani dziennikarz mogłaby się wysilić i skoczyć te 5 km i zrobić jakieś ludzkie zdjęcia a nie korzystać z kiepskich zdjęć z komórki zrobionych przez Martę N.
http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34 ... zysku.html
Ja natomiast załamuję ręce (nie po raz pierwszy) nad lokalnym pseudodziennikarstwem. Niestety jest tak, że wiele osób w Rzeszowie, raczej tych kiepsko wykształconych albo posiadających mocno wioskowe korzenie mawia: My były, my zrobiły, my pojechały na sklepy. Jak widać z poniższego linku, Barszcz Sosnowskiego wyrósł nie w strefie ekonomicznej Dworzysko, ale "na Strefie". Kurwa mać, pani dziennikarz powtarza - co prawda - po pani sportowiec, ale Marta kończyła tą samą podstawówkę, liceum i uczelnię co ja, a na dodatek ma doktorat. No i na strefie. Ponadto pani dziennikarz mogłaby się wysilić i skoczyć te 5 km i zrobić jakieś ludzkie zdjęcia a nie korzystać z kiepskich zdjęć z komórki zrobionych przez Martę N.
http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34 ... zysku.html
Sowy nie są tym, czym się wydają...