Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Taka sama nobilitacja jak być potrąconym przez kierowcę w Mercedesie.
- danz1ger
- Posty: 5966
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Gdańsk
- wpk
- wpkx
- Posty: 38952
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
A jeszcze lepiej przez rowerzystę, bo to bio, eko i wege.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ale tylko na drogim rowerze, bo jak na tanim to już lepiej dostać wpierdol od dresów. W byciu poturbowanym też jest pewna hierarchia.
U nas w firmie wprowadzili obowiązek zakrywania ust i nosa jeżeli nie przebywa się przy swoim stanowisku. Przez moment nawet było, że jeżeli w pomieszczeniu jest więcej niż jedna osoba to trzeba zakrywać, niezależnie czy jest się przy swoim biurku czy nie. Czyli w przypadku open space, właściwie zawsze. Szybko się z tego wycofali. Jak tylko kolejne rozporządzenie pozwoliło decydować pracodawcy. Problemu nie ma bo i tak biuro leci na zdalnej, ale jak na przykład przyjeżdżamy z kolegą zdjęcia robić, to w maseczkach, bo nie ma opcji utrzymania dystansu.
Jak się trafi tak z 6 godzin lub więcej to mnie drapie w gardle, ale zwykle najpóźniej na drugi dzień przechodzi. Jak to jakieś 3-4 godziny to zwykle nie odczuwam efektów noszenia maseczki. Nie mam pojęcia co by było, jakbym musiał nosić maseczkę codziennie przez 8 godzin. Albo bym się przyzwyczaił, albo bym się czegoś w gardle nabawił.
U nas w firmie wprowadzili obowiązek zakrywania ust i nosa jeżeli nie przebywa się przy swoim stanowisku. Przez moment nawet było, że jeżeli w pomieszczeniu jest więcej niż jedna osoba to trzeba zakrywać, niezależnie czy jest się przy swoim biurku czy nie. Czyli w przypadku open space, właściwie zawsze. Szybko się z tego wycofali. Jak tylko kolejne rozporządzenie pozwoliło decydować pracodawcy. Problemu nie ma bo i tak biuro leci na zdalnej, ale jak na przykład przyjeżdżamy z kolegą zdjęcia robić, to w maseczkach, bo nie ma opcji utrzymania dystansu.
Jak się trafi tak z 6 godzin lub więcej to mnie drapie w gardle, ale zwykle najpóźniej na drugi dzień przechodzi. Jak to jakieś 3-4 godziny to zwykle nie odczuwam efektów noszenia maseczki. Nie mam pojęcia co by było, jakbym musiał nosić maseczkę codziennie przez 8 godzin. Albo bym się przyzwyczaił, albo bym się czegoś w gardle nabawił.
- von Boroszlo
- Posty: 1239
- Rejestracja: 09.2019
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Jak dla.mnie te restrykcje są z czapy. Mało było latem covidów to otworzyli szkoły i zrobiło się 20 tysięcy. Później sztuczkę powtórzyli i mamy trzecią falę.
Albo mamy pandemię i trzeb zamknąć granice permanentnie i na miesiąc pełny lockdown, albo nie. Takie popierdywanie jest nieskuteczne. Te brytyjskie wirusy jakim cudem do nas niby dotarły w takiej masie?
Jedyny efekt takiej walki to biliony świeżo wydrukowanych dolarów.
Albo mamy pandemię i trzeb zamknąć granice permanentnie i na miesiąc pełny lockdown, albo nie. Takie popierdywanie jest nieskuteczne. Te brytyjskie wirusy jakim cudem do nas niby dotarły w takiej masie?
Jedyny efekt takiej walki to biliony świeżo wydrukowanych dolarów.
Gundrum von Grynberg
- abishai
- Osia mówiła - Abiszabi
- Posty: 1521
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Swindon
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
No jak to jak? Nie pamiętasz tych samolotów wysłanych przez rząd do UK, żeby przywieźć rodaków z funtami na święta? Widać nie tylko funty przywieźli.von Boroszlo pisze: ↑17 mar 2021, 23:40..Te brytyjskie wirusy jakim cudem do nas niby dotarły w takiej masie?..
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Dokładnie.
Podobnie jak niehonor zostać potrąconym przez Trabanta (zamiast Mercedesa).
Zmarła matka mojego dobrego kolegi. 13 lutego wylądowała w szpitalu z diagnozą raka. Po dwóch czy trzech tygodniach zabrał ją do hospicjum. 13 marca zmarła.
Same, kurwa, radosne wieści.
Nie mam tygodnia bez takich.
Podobnie jak niehonor zostać potrąconym przez Trabanta (zamiast Mercedesa).
Zmarła matka mojego dobrego kolegi. 13 lutego wylądowała w szpitalu z diagnozą raka. Po dwóch czy trzech tygodniach zabrał ją do hospicjum. 13 marca zmarła.
Same, kurwa, radosne wieści.

- sorevell
- Posty: 2582
- Rejestracja: 11.2016
- vid3
- Posty: 8699
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Miasto robotnicze
- Kontakt: