Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
- cichykot
- Tamarukam
- Posty: 1820
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: zewszont
Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
oskar900
ps
już widzę jak się pierdolisz z sokami.
robiłem wiec wiem ile czasu i atłasu tl kosztuje.
przestań jeść słodkie i tluste czyli rzeczy typu ciasteczka chipsy pizza i inne śmieci.
jak najmniej węglowodanów mogą być tylko te z piwa
poza tym tłuszczu i białko do oporu można.
ps
już widzę jak się pierdolisz z sokami.
robiłem wiec wiem ile czasu i atłasu tl kosztuje.
przestań jeść słodkie i tluste czyli rzeczy typu ciasteczka chipsy pizza i inne śmieci.
jak najmniej węglowodanów mogą być tylko te z piwa
poza tym tłuszczu i białko do oporu można.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
My mamy Philipsa HR1897.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Nie jem ciasteczek, chipsów i pizzy. Generalnie żywię się dość zdrowo, ryby, chude mięso drobiowe, sery, oliwki, pomidory, borówka amerykańska, zupy tajskie jakieś. A bebzon rośnie porażająco. Z tym, że ja potrafię 9 piwek siorbnąć zanim się obejrzę. Tyle że ja mam ruch ograniczony, swoimi śrubami w kręgach, biegać już nie pobiegam. Warzywa chcę jeść, ale nie lubię się z nimi pierdolić, a sok można zrobić raz na trzy dni, znaczy ze trzy różne soki i mieć z głowy. Zresztą lubię od zawsze pić soki warzywne, kupowałem różne smoothie ale to zawsze oszukane, tego co najlepsze mało, a jabłek nasrane.
ps.
Kupiłem Kuvings EVO820 Plus
ps.
Kupiłem Kuvings EVO820 Plus

Sowy nie są tym, czym się wydają...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Trudno. Co robić?
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Piwko to chyba też nie jest dobry pomysł. Może dobry jak ktoś biega tyle co Ty
(edit: musiałem, bo to do kota było) Ja już od ponad roku prawie w ogóle piwa nie piję (czasami bezalkoholowe po wysiłku jakimś, albo ja mi się mocno zachce), bo szło mi w bebzon. To plus (nie)odpowiednia dieta ofkors. Bez piwka, koli oraz ograniczając mięsko bez jakichś innych wyrzeczeń zeszło mi 9kg. No może jeszcze trochę więcej się ruszam, ale od tego ostatniego aż tak bardzo się nie chudnie. Nie bez zmiany nawyków żywieniowych. Wyciskarkę miałem jakąś wolnoobrotową z lidla, nie wiem czy zła czy dobra, ale jakoś szybko się znudziła. W wielu owocach i warzywach to co najcenniejsze jest w skórce lub błonce więc wolę jeść calaki. To takie moje przemyślenia, ale ja się za bardzo nie znam. Mnie generalnie w schudnięciu pomogło odstawienie piwa i ograniczenie mięsa. A przynajmniej tak mi się wydaje.
Dodano po 1 minucie 54 strzałach znikąd:
I mało kalorii.

Dodano po 1 minucie 54 strzałach znikąd:
Jak dużo jabłek to najlepsze

Ostatnio zmieniony 29 lip 2021, 09:41 przez cz4rnuch, łącznie zmieniany 1 raz.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Niech Czelnik je selery jak jabłka.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Seler zatyka każdą wyciskarkę 

Sowy nie są tym, czym się wydają...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Na zrzucanie bebzona to jednak ruch. Wiem po sobie.
Nawyków żywieniowych nie zmieniam, lubię słodkie, pizzę też. Natomiast zacząłem się intensywniej ruszać. Oczywiście rower. Jak pracowałem stacjonarnie, to niby dbałem żeby przejeżdżać te 200+ km tygodniowo, ale dojazdy do pracy to jednak dupa był nie wysiłek. Te 14 km w jedną stronę, to ledwie rozgrzewka była. Teraz przejeżdżam 300+ km tygodniowo, ale w pon-cz, po 50+ po zdalnej i w sobotę lub niedzielę 100+ km. Nawet jak raz w tygodniu jadę do fabryki, to mocno na około, żeby zrobić w dzień też 50+ km. No i efekt jest taki, że już w zeszłym roku schudłem 7 kg. Potem odrobiłem to z nawiązką w zimie, może byłoby lepiej jakbym nie rozjebał roweru we wrześniu. Obecnie znowu zrzuciłem 9 kg i nadal spada.
Nie mówię, że masz zacząć jeździć na rowerze, ale na pewno znajdziesz coś w czym śruby nie będą Ci za bardzo przeszkadzać. Nie wiem, basen na przykład. Konsultacja z lekarzem na pewno pomoże, tylko lepiej iść do takiego od sportowców, bo zwykły to powie, że co najwyżej szachy zostają.
Nawyków żywieniowych nie zmieniam, lubię słodkie, pizzę też. Natomiast zacząłem się intensywniej ruszać. Oczywiście rower. Jak pracowałem stacjonarnie, to niby dbałem żeby przejeżdżać te 200+ km tygodniowo, ale dojazdy do pracy to jednak dupa był nie wysiłek. Te 14 km w jedną stronę, to ledwie rozgrzewka była. Teraz przejeżdżam 300+ km tygodniowo, ale w pon-cz, po 50+ po zdalnej i w sobotę lub niedzielę 100+ km. Nawet jak raz w tygodniu jadę do fabryki, to mocno na około, żeby zrobić w dzień też 50+ km. No i efekt jest taki, że już w zeszłym roku schudłem 7 kg. Potem odrobiłem to z nawiązką w zimie, może byłoby lepiej jakbym nie rozjebał roweru we wrześniu. Obecnie znowu zrzuciłem 9 kg i nadal spada.
Nie mówię, że masz zacząć jeździć na rowerze, ale na pewno znajdziesz coś w czym śruby nie będą Ci za bardzo przeszkadzać. Nie wiem, basen na przykład. Konsultacja z lekarzem na pewno pomoże, tylko lepiej iść do takiego od sportowców, bo zwykły to powie, że co najwyżej szachy zostają.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Szachy, ale wielkości człowieka.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
I chyba jak się jest figurą, a o biciu decyduje, która figura zwycięży w pojedynku.