Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

[wpk]

Nie.
O grubej, nastometrowej linie, którą sobie wypuścił z kąpielówek na plenerze.

[Owain]

O, to prawie jak kolega Brodatego, niejaki Władek z Leżajska. Końcem lat 80tych lubił wchodzić do Społem, kupował kiełbasę, po czym wkładał ją sobie w majtki a potem uderzał nią w blat monopolowego krzycząc: wódki!

[wpk]

My man!

[Owain]

Do niejakiego Władka z Leżajska (wg opowieści Brodatego) należało ponoć już kultowe u nas hasło, które ów Władek rzekł niewieście podczas zbliżenia pod namiotem:

- Władeczku, kocham Cię!
- Ja cię nie, ale rżniesz się dobrze!!!

[wpk]

My man II!

[Owain]

Władek był chamem i antybohaterem, ale był istotną postacią opowieści, które chłonęliśmy. Opowieści rodem z "Nad Rzeką Której Nie Ma", opowieści pełnych kolesi w skórzanych marynarkach, jarających Klubowe i pijących jabole. Słuchających Republiki i Joy Division. Nie mających nic do roboty, zagniewanych, kochających najebkę, pseudoromantyczny seks i kiełbasę.

[wpk]

I gdzie on teraz?

[Owain]

Podobno six feet under.

[wpk]

Cześć jego pamięci...

[sorevell]