Sprzętowe przekleństwo
- wpk
- wpkx
- Posty: 38886
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Sprzętowe przekleństwo
Skoro piękniejsze, to o to chodzi przecież.
Bar, dwa pijane koty.
Pierwszy:
- Widzę... białe... myszy...
Drugi:
- Wreszcie to, o co chodzi!
Bar, dwa pijane koty.
Pierwszy:
- Widzę... białe... myszy...
Drugi:
- Wreszcie to, o co chodzi!
Re: Sprzętowe przekleństwo
Pewnie nie miałbym nic na vis a vis.
Dodano po 4 minutach 17 strzałach znikąd:
W Samsunga NX wlazłem w sumie przypadkiem. Kiedyś odbiła mi szajba i nagle naszła mnie ochota, żeby kupić sobie cyfrową dupkę do różnych posiadanych obiektywów do Zorki, M42, Pentaxa, Minolty MD, i kupiłem używanego Samsunga NX100, po prostu dlatego, że był najtańszy. Poza tym on właśnie cholernie spodobał mi się z wyglądu.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Sprzętowe przekleństwo
Ja żem zmienił na FF bo:
1. Sony olało obiektywy apsc i jak wychodzi jeden, to do A7 wychodzi dziesięć :>
2. Wrurwia mnie coś w obrazku z a6000. Ni to szum, ni to zafarb fioletowy. A ja po ciemku lubię
1. Sony olało obiektywy apsc i jak wychodzi jeden, to do A7 wychodzi dziesięć :>
2. Wrurwia mnie coś w obrazku z a6000. Ni to szum, ni to zafarb fioletowy. A ja po ciemku lubię
Sowy nie są tym, czym się wydają...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38886
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Sprzętowe przekleństwo
Fstydniś.
Re: Sprzętowe przekleństwo
Alesz drogi Owianinie, nikt przecież nie krytykuje Twej diecezji o pójściu w FF (czy FX, jak chce tego Nikon).
Ja tesz jestem przekonany, że większy format kadru jest lepszy, i dlatego bezlitośnie nabijam się, że 4/3 i micro 4/3 to kadr taki, jak w Pocket Instamatic typ 110 Kodaka: 13x17 mm. Za czasów swej popularności, czyli w latach 70-tych, system ten był powszechnie wykpiwany za wyjątkowo niską jakość obrazu, spowodowaną właśnie przede wszystkim mikroskopijnym negatywem. Same aparaty zresztą też nie były arcydziełami sztuki inżynierskiej - głównie dlatego, że te nieliczne, które były, znacznie większym kosztem dawały nieznacznie lepszy obraz. Kiedy wyciągnąłem z szafy starego Kodaka mojego dziadka, na błonę typu 620 (niech Kodaka przeklną wszyscy za te pomysły z nowymi formatami błon), to od razu doceniłem większy format, bo zdjęcia były... jakieś inne, niż z błony małoobrazkowej. Do tego stopnia, że w końcu kiedyś kupiłem sobie paskudnego ruskiego Ljubitiela 166W, żeby trochę popstrykać na szerokiej błonie.
I przypuszczam, że gdyby teraz kiedyś, za jakiś czas, dało się kupić aparat cyfrowy z matrycą 6x9 cm za sensowne pieniądze, pewnie bym do tego dążył.
Ja nie wyśmiewam Sony A7 dlatego, że wyśmiewam FF. Pokpiwam sobie z Sony, bo nie wyczuwam w tej firmie "ducha fotografii". Mam wrażenie, że gdyby okazało się, że lepszy interes niż na formacie 24x36 w fotografii można zrobić np. na zapałkach formatu 24x36, to Sony z dnia na dzień zamknęłoby dział fotograficzny i zaczęłoby produkować zapałki...
Trochę tak, jak to wyczytałem wczoraj na pewnym blogu, o tym, że w latach 90-tych ludzie w Polsce, masowo, zwęszywszy interes w fotografii, przeszli od handlu koperkiem czy sklepu mięsnego do fotolabów.
To trochę tak, jak w sprzęcie audio: firmy o korzeniach muzycznych były jakoś cenione wyżej. Yamaha, bo jest producentem instrumentów. Denon i JVC, bo obie są firmami nagraniowymi (JVC pochodzi od RCA Victor). Itd. Takie firmy postrzegane były jako "szlachetniejsze", bo pracowali tam ludzie, którzy na co dzień byli zaangażowani w muzykę, tworzoną prawdziwymi instrumentami.
A Sony stosunkowo niedawno stało się firmą nagraniową, i również stosunkowo niedawno stało się firmą fotograficzną, i odbieram ją tak, jakby ciągle brakowało jej "fotograficznego ducha". Część rzemieślniczą jako tako opanowała, ale ciągle brakuje jej ducha i tradycji. To trochę jak Hyundai, Kia i Daewoo wobec Forda, Fiata czy Peugeota... ta drobna różnica 80 lat tradycji i doświadczenia.
Ja tesz jestem przekonany, że większy format kadru jest lepszy, i dlatego bezlitośnie nabijam się, że 4/3 i micro 4/3 to kadr taki, jak w Pocket Instamatic typ 110 Kodaka: 13x17 mm. Za czasów swej popularności, czyli w latach 70-tych, system ten był powszechnie wykpiwany za wyjątkowo niską jakość obrazu, spowodowaną właśnie przede wszystkim mikroskopijnym negatywem. Same aparaty zresztą też nie były arcydziełami sztuki inżynierskiej - głównie dlatego, że te nieliczne, które były, znacznie większym kosztem dawały nieznacznie lepszy obraz. Kiedy wyciągnąłem z szafy starego Kodaka mojego dziadka, na błonę typu 620 (niech Kodaka przeklną wszyscy za te pomysły z nowymi formatami błon), to od razu doceniłem większy format, bo zdjęcia były... jakieś inne, niż z błony małoobrazkowej. Do tego stopnia, że w końcu kiedyś kupiłem sobie paskudnego ruskiego Ljubitiela 166W, żeby trochę popstrykać na szerokiej błonie.
I przypuszczam, że gdyby teraz kiedyś, za jakiś czas, dało się kupić aparat cyfrowy z matrycą 6x9 cm za sensowne pieniądze, pewnie bym do tego dążył.
Ja nie wyśmiewam Sony A7 dlatego, że wyśmiewam FF. Pokpiwam sobie z Sony, bo nie wyczuwam w tej firmie "ducha fotografii". Mam wrażenie, że gdyby okazało się, że lepszy interes niż na formacie 24x36 w fotografii można zrobić np. na zapałkach formatu 24x36, to Sony z dnia na dzień zamknęłoby dział fotograficzny i zaczęłoby produkować zapałki...
Trochę tak, jak to wyczytałem wczoraj na pewnym blogu, o tym, że w latach 90-tych ludzie w Polsce, masowo, zwęszywszy interes w fotografii, przeszli od handlu koperkiem czy sklepu mięsnego do fotolabów.
To trochę tak, jak w sprzęcie audio: firmy o korzeniach muzycznych były jakoś cenione wyżej. Yamaha, bo jest producentem instrumentów. Denon i JVC, bo obie są firmami nagraniowymi (JVC pochodzi od RCA Victor). Itd. Takie firmy postrzegane były jako "szlachetniejsze", bo pracowali tam ludzie, którzy na co dzień byli zaangażowani w muzykę, tworzoną prawdziwymi instrumentami.
A Sony stosunkowo niedawno stało się firmą nagraniową, i również stosunkowo niedawno stało się firmą fotograficzną, i odbieram ją tak, jakby ciągle brakowało jej "fotograficznego ducha". Część rzemieślniczą jako tako opanowała, ale ciągle brakuje jej ducha i tradycji. To trochę jak Hyundai, Kia i Daewoo wobec Forda, Fiata czy Peugeota... ta drobna różnica 80 lat tradycji i doświadczenia.
- vid3
- Posty: 8662
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Miasto robotnicze
- Kontakt:
Re: Sprzętowe przekleństwo
Firma która nie przeszła przez etap sierpów i kos nie powinna produkować samobieżnych kosiarek ogrodowych?
Re: Sprzętowe przekleństwo
Dokładnie tak, ponieważ nie posiada tradycji i nołhału.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38886
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Sprzętowe przekleństwo
A kat, który wcześniej na pal nie nabijał, kołem nie łamał i na stosie nie palił, nie powinien brać się za wieszanie!
Re: Sprzętowe przekleństwo
Dokładnie tak, bo nie zrobi tego zgodnie ze wszystkimi wymogami sztuki wieszalniczej.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38886
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Sprzętowe przekleństwo
No to trzeba anulować większość egzekucji.