
Fantastyczny, polecam.
W sumie nie wiem co napisać. Że lepszy niż fabuła? Że Beksińscy w moim życiu byli od zawsze, najpierw Ojciec, obrazy, potem Syn, muzyka? Że byli nasi, stąd, obok?
Oczywiście wiele z tych nagrań znałem jeszcze wcześniej, zresztą kasety z audycjami Tomka mam do dziś. A jeden z obrazów Zdzisława przemalowany przez niejakiego Pedra w 1993 r. wisi mi na ścianie.
Co fajnego? Pięknie mówili po polsku. Pięknym, lekko zaciągającym słowem. Ojciec, pogodzony, Syn, niepogodzony. Nie oceniam, nie wytykam, rodzina. Rodzina. Bez zadęcia, bez pieprzenia, bez apoteozy śmierci, która była ich towarzystwem cały czas. Jak naszym jest, tylko nie chcemy jej widzieć, kątem oka.
Dokument dobrze zmontowany, prawdziwy, jak to dokument, ale i dający do myślenia.
Wspominam słowa WPK, że zdjęcia robić warto, nawet te, które są ułomne i nienikoniarskie. Bo z tyłu, tam, w kącie, w winiecie lub w bokehu, kryją się sowy, które nie są tym, czym się wydają.