Właśnie obejrzał-żem/polecam

[aisoglaM]

Nie wiem co mnie podkusiło, żeby obejrzeć raz jeszcze Once Upon a Time in Hollywood
Pewnie dlatego, że się pojawił na Netfie. Zasnęłam. Oto rekomendacja.

[zdyboo]

Film nie jest łatwy. Zwłaszcza dla kogoś, kto nie jest takim maniakiem kina jak QT. Byłem na tym w kinie i było OK. Na HBO czy na Netflixie nie zamierzam.

"The Legend of Tarzan" z Alexandrem Skarsgardem, Margot Robbie, Samuelem L. Jacksonem i Christophem Waltzem. Nieco inne, uwspółcześnione podejście do legendy o Tarzanie. Dobry zestaw aktorski i całkiem przyjemny film. Netflix.

"Mute" znowu z Alexandrem Skarsgardem, Paulem Rudd i Justinem Theroux. Niedaleka, nieco cyberpunkowa przyszłość. Dobre aktorstwo i dobry klimat. Netflix.

Dodano po 5 minutach 40 strzałach znikąd:
Ach i jeszcze jeden z Netflixa.

"The dead don't die" - film o zombie Jima Jarmusha. Jak lubicie tego reżysera, to pewnie Wam się spodoba, jak lubicie filmy o zombie to już niekoniecznie. Mnie się podobał, masa gwiazd, dobre aktorstwo i zabawne dialogi.

[wpk]

Margo śpioszyca!

[aisoglaM]

Też byłam w kinie i przełknęłam tą gorzką pigułkę. Lubię QT ale ostatnie dwa filmy mnie zawiodły.
Oj śpioszyca naprawdę

[zdyboo]

"The Hateful Eight" jest jeszcze spoko. Przegadany jak to u QT, ale daje się obejrzeć. Niedawno na Netflixie nawet sobie powtórzyłem. Nie zmienia to faktu, że jednak po "Django" też mam odczucia, że jest trudniej.
Mnie do dobrej zabawy na "Once Upon a Time... in Hollywood" brakuje kontekstu. Myślę, że jak większości, która nie żyła pod koniec lat 60 w LA. To nie jest film zły. Przecież tam Pitt jedzie ostro po bandzie, Robbie też co najmniej dobra. DiCaprio już mniej, ale po "Django" ciężko będzie znaleźć lepszą rolę. MZ za to mu się należał Oskar, a nie za "The Revenant". Że nie było nawet nominacji uważam za skandal. Nie mogłem się napatrzeć jak na Waltza w pierwszej scenie Bękartów.
QT nakręcił baśń o Hollywood tamtego okresu i mam wrażenie, że to jest chyba najbardziej osobisty z jego filmów. Wymaga jednak sporej wiedzy i znajomości tematu, żeby się na nim dobrze bawić. Nie jest to taka uniwersalna historia jak we wcześniejszych filmach.
Taki sam problem mam z "Mank" Finchera. Świetny film, ze świetną rolą Garego Oldmana, ze znakomitymi dialogami i klimatem filmów z epoki. Tylko znowu brakuje mi kontekstu.

[Owain]

QT skończył się na Django. Choć w sumie już od Jackie Brown już słabował.

[zdyboo]

"Jackie Brown" było słabe, bo to nie autorski wymysł QT, tylko ekranizacja. Dla mnie pierwsza trójka jego filmów to Bękarty, Pulp Fiction i Wściekłe psy. Dokładnie w tej kolejności. Bardzo też lubię Kill Bill jako całość rzecz jasna.
Mało kto wie, ale QT wyreżyserował też jeden odcinek serialu "Ostry dyżur". W 1995 roku nie miał jeszcze tej pozycji co kilka lat później. Tak się obawiał, że NBC mu to przemontuje, że na każdą scenę poświęcił tylko jedno ujęcie. Żeby nie mieli za dużego wyboru.

[Owain]

Wiem że reżyserował ostry dyżur, ale nigdy nie oglądałem tego gówna. U mnie Cztery Pokoje, Pulp Fiction i Jackie Brown. No w sumie Wściekłe Psy spoko, kultowe z czasów jarania studenckiego, ale nie wiem czy bym powtórzył. Ale Cztery Pokoje to chyba bardziej Rodriguez i reszta, ale cześć QT była chyba najlepsza

[cz4rnuch]

Na razie u QT nie widać pechowej serii. W przeszłości zdarzały mu się średnie filmy: grindhouse czy JB, która w sumie też nie była taka zła, ale po tych średnich wychodził na prostą. Zobaczymy jak będzie po holywudzie. Mnie zainteresowało zdybowe "The dead don't die" Dżarmusza. Lubię prawie wszystkie jego filmy, ale o tym nawet nie słyszałem. Obsada faktycznie all-star a oceny na fw denne. Trzeba samemu się przekonać.

[Owain]

Mnie zainteresowało zdybowe "The dead don't die" Dżarmusza. Lubię prawie wszystkie jego filmy, ale o tym nawet nie słyszałem. Obsada faktycznie all-star a oceny na fw denne. Trzeba samemu się przekonać.

Niewykluczone, że warto oglądać po wziewach.