Film zrealizowany dokładnie wg zasady hitchcockowskiej - zaczyna się trzęsieniem ziemi a potem napięcie rośnie. Tempo spada może na dwie minuty gdzieś 15 min przed końcem, tak to zapierdala, że nie ma kiedy paznokci obgryzać. Oczywiście film ma głęboko w dupie wszelkie prawa fizyki jak i logiki i przyczynowości. No ale ale. Jest androgeniczna Kirsten latająca w samych majtach jak Ripley? Jest. Film mocno feminizujący, bo panowie to albo giną od razu, albo są idiotami (i też giną), albo są ratowani przez niewiasty. Trochę takie kino klasy B z lat 80tych, co mi potęgował wymuszony na vod lektor, którey każde "fuck" tłumaczył jako "kurna!". Słodkie to było. Niestety w ostatnich minutach filmu jakiś ktoś się oparł o dźwignie z napisem "przesada", "patos do kwadratu" oraz "kurna, co to jest?!" no i totalnie zjebał owo "dzieło". No ale skoro oglądnałem do końca i bez przewijania, to może się da oglądnąć
"Oxygene" - dzisiejsza premiera Netflixa z Melanie Laurent w głównej roli. Całkiem spoko, dużo zwrotów akcji. Pod koniec nieco nieścisłości naukowych, ale bez wpływu na fabułę. Całkiem zgrabny thriller.
"Fast & Furious Presents: Hobbs & Shaw" - nieskomplikowane kino akcji. Dobrze się to ogląda jako kino czysto rozrywkowe, gdzie nie trzeba z uwagą śledzić zawiłości fabuły. Siłę stanowi pasywno-agresywna relacja dwójki bohaterów tytułowych. Netflix.