Rowerowe dyr-dymały
- wpk
- wpkx
- Posty: 38947
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Rowerowe dyr-dymały
A nie lepsze kierowanie przez Wi-Fi?
Re: Rowerowe dyr-dymały
Przez Wi-Fi można zmieniać biegi, no w każdym razie radiowo. I już podobno są prowadzone prace nad heblami bezprzewodowymi.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38947
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Rowerowe dyr-dymały
Ino patrzyć, jak bezdrutowe szprychy sie pojawio.
Re: Rowerowe dyr-dymały
Szprychy to nie, ale koła bez szprych już są.


- wpk
- wpkx
- Posty: 38947
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Rowerowe dyr-dymały
To wiem, ale co to za rower bez szprych? 

Re: Rowerowe dyr-dymały
Przypomniało mi się, są szprychy bezdrutowe. Ze sznurka.
https://berdspokes.com/
https://berdspokes.com/
- wpk
- wpkx
- Posty: 38947
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Rowerowe dyr-dymały
O kurwa.
Ale z tym Wi-Fi to mi się zasadniczo o kierowanie rozchodziło.
I imaginujcie sobie, że bezprzewodowych kierowników rowerykowych widywałem już w latach sześćdziesiątych - a przecież Wi-Fi wtedy chyba jeszcze nie było...
Ale z tym Wi-Fi to mi się zasadniczo o kierowanie rozchodziło.
I imaginujcie sobie, że bezprzewodowych kierowników rowerykowych widywałem już w latach sześćdziesiątych - a przecież Wi-Fi wtedy chyba jeszcze nie było...
Re: Rowerowe dyr-dymały
Jakie kierowanie? Jakie lata 60-te?
Zasadniczo to są rowery bez kierownicy i można je uznać za sterowane bezprzewodowo. Monocykle znaczy się.
Zasadniczo to są rowery bez kierownicy i można je uznać za sterowane bezprzewodowo. Monocykle znaczy się.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38947
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Rowerowe dyr-dymały
Ano takie.
Bo jechał sobie gość - ręce opuszczone, kierownica luzem - i tylko pedałował nogami.
Nie raz takich widziałem. Mój kolega Boguś na odkupionym ode mnie Flamingu to nawet kurtkę w trakcie jazdy zdejmował.
Więc zazdrościłem, ale gdy sam spróbowałem, to mało się nie wypierdoliłem, bo mój rower jednak nie miał tego Wi-Fi.
Za to stryj opowiadał, że jednego takiego bezprzewodowca to nawet milicjant zatrzymał, kierownicę zabrał i puścił dalej, żeby zobaczyć, czy Wi-Fi wciąż działa... Nie działało.
Bo jechał sobie gość - ręce opuszczone, kierownica luzem - i tylko pedałował nogami.
Nie raz takich widziałem. Mój kolega Boguś na odkupionym ode mnie Flamingu to nawet kurtkę w trakcie jazdy zdejmował.
Więc zazdrościłem, ale gdy sam spróbowałem, to mało się nie wypierdoliłem, bo mój rower jednak nie miał tego Wi-Fi.
Za to stryj opowiadał, że jednego takiego bezprzewodowca to nawet milicjant zatrzymał, kierownicę zabrał i puścił dalej, żeby zobaczyć, czy Wi-Fi wciąż działa... Nie działało.
Re: Rowerowe dyr-dymały
Swego czasu z Żórawiny, która jest 30 km od Wrocławia potrafiłem bez trzymanki wrócić do domu. Za kierownicę łapałem dopiero w mieście. Inne czasy, inny ruch na drogach, inna nawierzchnia, inny ja.