Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ale co ma wspólnego używanie LSD i grzybów z autohipnozą lub transem?
To jest jedynie zmiana sposobu postrzegania rzeczywistości, do tego dochodzi paraliż mechanizmu pośredniego odbioru bodźców zmysłowych.
Nie ma we mnie macierzyństwa. Jest we mnie od zawsze, od urodzenia pragnienie wolności i miłości.
Macierzyństwo ma tyle wspólnego z miłością co krzesło elektryczne z krzesłem.
Macierzyństwo to niewola, zawłaszczenie, nadużycie.
Ten świat rozpadnie się pod naporem wewnętrznych naprężeń właśnie dlatego, ze staje się macierzyński.
Staje się niewolą i udręką dla ludzi, ale co jest pocieszające ludzi prawdziwych tu nie ma.
Jeśli ktoś staje się człowiekiem widzi niewolę i udrękę tego świata.
Widzi jego bezsens.
Jak to jest, że mój pies pół roku chodzi koło mojej suki i nie zwraca na nią uwagi.
Nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczyna ona interesować go seksualnie.
Czy mój pies ma jakiś wybór, kopulować/nie kopulować?
Nie ma żadnego wyboru.
Realizuje program, który otrzymał od węża. Jest tak zaprogramowany, że ta sama siła, która zmusza go do jedzenia, spania, zmusza go też do podtrzymania gatunku. Zmusza go do kopulacji.
Czy zwierzę ludzkie różni się czymś w swojej seksualności od mojego psa?
Tak, zwierzę ludzkie nie podlega programowi rozrodu w sposób cykliczny ale ciągły.
Zwierzę ludzkie jest ciągle zmuszane do kopulacji.
Tak zostało zaprogramowane.
Nic co czyni zwierzę ludzkie nie płynie z niego samego. Mocą napędową ciała zwierzęcia ludzkiego jest popęd.
Zwierzę ciągle jest do czegoś zmuszane, ciągle czegoś chce.
I ten kto nazwie ten ciągły przymus, jedzenia, kupowania, posiadania, kopulacji wolnością jest kompletnie oderwany od Prawdy.
W świecie zwierząt nie ma wolności bo jest Prawo.
Zwierzętami kieruje program.
Podobają się wam kobiety bo tak zostaliście zaprogramowani, błąd kodu spowoduje, że będziecie się podniecać na widok kombinezonu strażackiego. Tu nie ma wolności, tutaj jest program.
I dlatego Paweł z Tarsu zauważa dość inteligentnie w Liście do Galatów, że jedyna wolności jaka jego dotyczy to wolność wybrania sobie mocy, w jakie się funkcjonuje.
Moc popędu=cielesność, moc ofiarowania=duchowość.
Brać albo dawać.
Ale co dawać aby dawać trzeba coś mieć.
I czym jest depresja?
Jest miejscem pomiędzy tymi dwiema mocami. Kiedy pożeranie przestaje smakować, kolejny samochód nie cieszy stajemy w bezruchu. I możemy w tym stanie obumrzeć. Nagle przestajemy być zmuszani nawet do jedzenia.
To tak działa.
Więc cała rzesza psychologów stara się przywrócić takiego delikwenta w moc pożądliwości, aby znów czegoś pragnął, aby znów wytyczył sobie jakiś cel...
Znów pożerał.
Nikt nie próbuje pójść dalej, przesunąć się jeszcze krok dalej aby czerpać z mocy ofiarowania.
To za trudne bo wymaga rozwoju całej przestrzeni świata wewnętrznego, świata duchowego.
Bo czym się dzielić, co dawać kiedy kieszenie wciąż puste.
I jak słyszę, że kopulacja i miłość to to samo i jak czytam Ratzingera (którego mam za świetnego teologa), który pisze, że Eros i Agape to dwie strony jednego medalu to załamanie mnie ogarnia.
Niewola popędu i miłość czyli wolność absolutna to dwie strony tej samej rzeczywistości?
Co za brednie.
Miłość jest wolnością od kopulacji, nie może realizować się przez jakikolwiek przymus tak jak miłość nie może realizować się przez macierzyństwo.
Jest taki film, "Maudie", opowieść o jednej malarce.
I ta jest piękna scena, kiedy Maud tłumaczy na czym polega miłość, "wystarczy mi abyś tylko był". Daj mi swoje "być" a ja dam tobie swoje "być". Dzielmy się tym jak chlebem a nie pożerajmy się jak zwierzęta.
To jest jedynie zmiana sposobu postrzegania rzeczywistości, do tego dochodzi paraliż mechanizmu pośredniego odbioru bodźców zmysłowych.
Nie ma we mnie macierzyństwa. Jest we mnie od zawsze, od urodzenia pragnienie wolności i miłości.
Macierzyństwo ma tyle wspólnego z miłością co krzesło elektryczne z krzesłem.
Macierzyństwo to niewola, zawłaszczenie, nadużycie.
Ten świat rozpadnie się pod naporem wewnętrznych naprężeń właśnie dlatego, ze staje się macierzyński.
Staje się niewolą i udręką dla ludzi, ale co jest pocieszające ludzi prawdziwych tu nie ma.
Jeśli ktoś staje się człowiekiem widzi niewolę i udrękę tego świata.
Widzi jego bezsens.
Jak to jest, że mój pies pół roku chodzi koło mojej suki i nie zwraca na nią uwagi.
Nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczyna ona interesować go seksualnie.
Czy mój pies ma jakiś wybór, kopulować/nie kopulować?
Nie ma żadnego wyboru.
Realizuje program, który otrzymał od węża. Jest tak zaprogramowany, że ta sama siła, która zmusza go do jedzenia, spania, zmusza go też do podtrzymania gatunku. Zmusza go do kopulacji.
Czy zwierzę ludzkie różni się czymś w swojej seksualności od mojego psa?
Tak, zwierzę ludzkie nie podlega programowi rozrodu w sposób cykliczny ale ciągły.
Zwierzę ludzkie jest ciągle zmuszane do kopulacji.
Tak zostało zaprogramowane.
Nic co czyni zwierzę ludzkie nie płynie z niego samego. Mocą napędową ciała zwierzęcia ludzkiego jest popęd.
Zwierzę ciągle jest do czegoś zmuszane, ciągle czegoś chce.
I ten kto nazwie ten ciągły przymus, jedzenia, kupowania, posiadania, kopulacji wolnością jest kompletnie oderwany od Prawdy.
W świecie zwierząt nie ma wolności bo jest Prawo.
Zwierzętami kieruje program.
Podobają się wam kobiety bo tak zostaliście zaprogramowani, błąd kodu spowoduje, że będziecie się podniecać na widok kombinezonu strażackiego. Tu nie ma wolności, tutaj jest program.
I dlatego Paweł z Tarsu zauważa dość inteligentnie w Liście do Galatów, że jedyna wolności jaka jego dotyczy to wolność wybrania sobie mocy, w jakie się funkcjonuje.
Moc popędu=cielesność, moc ofiarowania=duchowość.
Brać albo dawać.
Ale co dawać aby dawać trzeba coś mieć.
I czym jest depresja?
Jest miejscem pomiędzy tymi dwiema mocami. Kiedy pożeranie przestaje smakować, kolejny samochód nie cieszy stajemy w bezruchu. I możemy w tym stanie obumrzeć. Nagle przestajemy być zmuszani nawet do jedzenia.
To tak działa.
Więc cała rzesza psychologów stara się przywrócić takiego delikwenta w moc pożądliwości, aby znów czegoś pragnął, aby znów wytyczył sobie jakiś cel...
Znów pożerał.
Nikt nie próbuje pójść dalej, przesunąć się jeszcze krok dalej aby czerpać z mocy ofiarowania.
To za trudne bo wymaga rozwoju całej przestrzeni świata wewnętrznego, świata duchowego.
Bo czym się dzielić, co dawać kiedy kieszenie wciąż puste.
I jak słyszę, że kopulacja i miłość to to samo i jak czytam Ratzingera (którego mam za świetnego teologa), który pisze, że Eros i Agape to dwie strony jednego medalu to załamanie mnie ogarnia.
Niewola popędu i miłość czyli wolność absolutna to dwie strony tej samej rzeczywistości?
Co za brednie.
Miłość jest wolnością od kopulacji, nie może realizować się przez jakikolwiek przymus tak jak miłość nie może realizować się przez macierzyństwo.
Jest taki film, "Maudie", opowieść o jednej malarce.
I ta jest piękna scena, kiedy Maud tłumaczy na czym polega miłość, "wystarczy mi abyś tylko był". Daj mi swoje "być" a ja dam tobie swoje "być". Dzielmy się tym jak chlebem a nie pożerajmy się jak zwierzęta.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Methanoia pisze: ↑13 paź 2017, 12:21 Ale co ma wspólnego używanie LSD i grzybów z autohipnozą lub transem?
To jest jedynie zmiana sposobu postrzegania rzeczywistości, do tego dochodzi paraliż mechanizmu pośredniego odbioru bodźców zmysłowych.
Nie ma we mnie macierzyństwa. Jest we mnie od zawsze, od urodzenia pragnienie wolności i miłości.
Macierzyństwo ma tyle wspólnego z miłością co krzesło elektryczne z krzesłem.
Macierzyństwo to niewola, zawłaszczenie, nadużycie.
Ten świat rozpadnie się pod naporem wewnętrznych naprężeń właśnie dlatego, ze staje się macierzyński.
Staje się niewolą i udręką dla ludzi, ale co jest pocieszające ludzi prawdziwych tu nie ma.
Jeśli ktoś staje się człowiekiem widzi niewolę i udrękę tego świata.
Widzi jego bezsens.
Jak to jest, że mój pies pół roku chodzi koło mojej suki i nie zwraca na nią uwagi.
Nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczyna ona interesować go seksualnie.
Czy mój pies ma jakiś wybór, kopulować/nie kopulować?
Nie ma żadnego wyboru.
Realizuje program, który otrzymał od węża. Jest tak zaprogramowany, że ta sama siła, która zmusza go do jedzenia, spania, zmusza go też do podtrzymania gatunku. Zmusza go do kopulacji.
Czy zwierzę ludzkie różni się czymś w swojej seksualności od mojego psa?
Tak, zwierzę ludzkie nie podlega programowi rozrodu w sposób cykliczny ale ciągły.
Zwierzę ludzkie jest ciągle zmuszane do kopulacji.
Tak zostało zaprogramowane.
Nic co czyni zwierzę ludzkie nie płynie z niego samego. Mocą napędową ciała zwierzęcia ludzkiego jest popęd.
Zwierzę ciągle jest do czegoś zmuszane, ciągle czegoś chce.
I ten kto nazwie ten ciągły przymus, jedzenia, kupowania, posiadania, kopulacji wolnością jest kompletnie oderwany od Prawdy.
W świecie zwierząt nie ma wolności bo jest Prawo.
Zwierzętami kieruje program.
Podobają się wam kobiety bo tak zostaliście zaprogramowani, błąd kodu spowoduje, że będziecie się podniecać na widok kombinezonu strażackiego. Tu nie ma wolności, tutaj jest program.
I dlatego Paweł z Tarsu zauważa dość inteligentnie w Liście do Galatów, że jedyna wolności jaka jego dotyczy to wolność wybrania sobie mocy, w jakie się funkcjonuje.
Moc popędu=cielesność, moc ofiarowania=duchowość.
Brać albo dawać.
Ale co dawać aby dawać trzeba coś mieć.
I czym jest depresja?
Jest miejscem pomiędzy tymi dwiema mocami. Kiedy pożeranie przestaje smakować, kolejny samochód nie cieszy stajemy w bezruchu. I możemy w tym stanie obumrzeć. Nagle przestajemy być zmuszani nawet do jedzenia.
To tak działa.
Więc cała rzesza psychologów stara się przywrócić takiego delikwenta w moc pożądliwości, aby znów czegoś pragnął, aby znów wytyczył sobie jakiś cel...
Znów pożerał.
Nikt nie próbuje pójść dalej, przesunąć się jeszcze krok dalej aby czerpać z mocy ofiarowania.
To za trudne bo wymaga rozwoju całej przestrzeni świata wewnętrznego, świata duchowego.
Bo czym się dzielić, co dawać kiedy kieszenie wciąż puste.
I jak słyszę, że kopulacja i miłość to to samo i jak czytam Ratzingera (którego mam za świetnego teologa), który pisze, że Eros i Agape to dwie strony jednego medalu to załamanie mnie ogarnia.
Niewola popędu i miłość czyli wolność absolutna to dwie strony tej samej rzeczywistości?
Co za brednie.
Miłość jest wolnością od kopulacji, nie może realizować się przez jakikolwiek przymus tak jak miłość nie może realizować się przez macierzyństwo.
Jest taki film, "Maudie", opowieść o jednej malarce.
I ta jest piękna scena, kiedy Maud tłumaczy na czym polega miłość, "wystarczy mi abyś tylko był". Daj mi swoje "być" a ja dam tobie swoje "być". Dzielmy się tym jak chlebem a nie pożerajmy się jak zwierzęta.

Sowy nie są tym, czym się wydają...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Szanowna Le... onardo - "jeden szedł boso, a drugi w milczeniu".
Albo dosadniej - "jeden woli ogórki, drugi ogrodnika córki".

Albo dosadniej - "jeden woli ogórki, drugi ogrodnika córki".

- rbit9n
- Ribitibi
- Posty: 9554
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
o, chyba sobie przypomniałem, czemu mnie tu nie było dwa miechy.
w każdym razie, czy mówiłem Wam, że piątek trzynastego to dla mnie szczęśliwa data? dziś znów uniknąłem stłuczki (bycia najechanym od tyłu przez półciężarówkę) na Okulickiego pod Rotundą. zresztą niedaleko tego miejsca, gdzie już raz uniknąłem stłuczki (bycia najechanym od tyłu przez ciężarówkę) jakiś czas temu, o czym i tu pisałem Wam.
swoją drogą, mógłby się jakiś debil z zarządu dróg w końcu pierdolnąć w łeb i wprowadzić na "obwodnicy" ograniczenie do 50 km/h. wszak to żadna obwodnica. w moich rodzinnych Zarawiejach, na żadnej adekwatnej dwupasmówce nie ma ograniczenia do 70 km/h, wszędzie 50 km/h, o czym zawsze zapominam.
w każdym razie, czy mówiłem Wam, że piątek trzynastego to dla mnie szczęśliwa data? dziś znów uniknąłem stłuczki (bycia najechanym od tyłu przez półciężarówkę) na Okulickiego pod Rotundą. zresztą niedaleko tego miejsca, gdzie już raz uniknąłem stłuczki (bycia najechanym od tyłu przez ciężarówkę) jakiś czas temu, o czym i tu pisałem Wam.
swoją drogą, mógłby się jakiś debil z zarządu dróg w końcu pierdolnąć w łeb i wprowadzić na "obwodnicy" ograniczenie do 50 km/h. wszak to żadna obwodnica. w moich rodzinnych Zarawiejach, na żadnej adekwatnej dwupasmówce nie ma ograniczenia do 70 km/h, wszędzie 50 km/h, o czym zawsze zapominam.
nie, nie tobie ja służę, ja służę bzdurze!
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Chwalmy pana!
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
A u mnie dziś jak raz humor jak u Pucha. Mechanik znów mnie w chuja zrobił, a ostatnio kilka innych osób też. I wierz tu człowieku w Człowieka :/
Sowy nie są tym, czym się wydają...
- rbit9n
- Ribitibi
- Posty: 9554
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
pana, ale którego? tego od fletni?
Dodano po 56225 strzałach znikąd:
dawaj, chętnie poznam tę chłodną historię towarzyszu. bo tak się składa, że siedzę na dyżurze (w sumie jeszcze 35 minut do dyżuru), a wszyscy w powiecie kolbuszowskim zdrowi, także tego.
nie, nie tobie ja służę, ja służę bzdurze!
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
studiuję prawo
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Chwalisz się, grozisz, czy 2in1?
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
prawo plata o plomo...