nordenvind pisze: ↑22 maja 2019, 23:29
puch24 pisze: ↑22 maja 2019, 23:22
Grzesiu, zazdroszczę, słyszysz paczeniem...
No tak, podążam wzrokiem za dźwiękiem na niebie...
Nadal podążanie wzrokiem za dźwiękiem budzi mój podziw - jesteś jedną z niewielu osób, które widzą fale dźwiękowe!
126p, owszem, był obiektem pożądania, gdy nie było niczego innego i nawet on był luksusem, i wiele osób nawet pomarzyć o nim nie mogło. Gdy Maluch kosztował ok. 100 tys. pod koniec lat 70, moja mama zarabiała jakieś 3 tys. i mogła sobie go co najwyżej narysować.
Ja dorobiłem się starego 126p dość późno, i jeździłem nim ładne parę lat, w kółko go łatając i naprawiając, i przejechałem nim jakieś 70 tys. km, ale od pewnego momentu już nie było to frajdą, a raczej udręką. Mam do niego TROCHĘ sentymentu.
Mój ojciec miał od nowości Malucha z 1989 roku, i był to od samego początku nieprawdopodobny rupieć, psujący się bez przerwy, doprowadzający wszystkich do rozpaczy, w stanie permanentnej awarii od samej nowości. Kiedyś na wakacjach miałem w nim dwie poważne awarie jednego dnia, a było to parę dni po odebraniu go z naprawy po innej poważnej awarii. Bardzo serdecznie go nie znosiłem.
Siostra pojechała nim na przegląd, gdy miała w dowodzie miejsce już tylko na jeden wpis, i diagnosta tak popatrzył, powiedział: "Niech już pani nie wyrabia nowego dowodu..."
