Stream of consciousness
Re: Stream of consciousness
Teraz też mam z turbina. Choc jakby się dalo - wolalbym bez. Ale samochody, na ktorych się wyznaje, ktore rozrozniam i cos o nich wiem odchodza jeden za drugim. Auto z 2002 r. to w swietle definicji youngtimer. A ja w zyciu nie mialem tak mlodego samochodu.
Trza się dostosowac.
Trza się dostosowac.
Re: Stream of consciousness
Trochę się wyznaję na rynku ciężarówek i otóż w takiej Japonii do niedawna były popularne jednostki bez doładowania, ale za to o pojemności 20, a nawet 30 litrów, podczas gdy w świecie 13-16l zaturbione. Co lepsze, nie wiem, nie jeździłem z tak wielkim silnikiem bez turbo. Ale pewnie jakieś powody były.
Re: Stream of consciousness
Prostota i jeszcze raz trwalosc. Choc na ciezarowkach niespecjalnie się znam
Re: Stream of consciousness
To na pewno. Turbina, jaka by nie była, daje silnikowi w dupę. Trwałość wyraźnie mniejsza. Ale silniki produkcji US, konkretnie Detroit Diesel, Cummins, albo Caterpillar, wytrzymują do remontu spokojnie ten milion mil. Tyle, że sprężarkę wymienia się mniej więcej co 600-700 tys. mil.
Re: Stream of consciousness
W europie mb czy scania daja gwarancje na milion kilometrow mimo turbin. Mnie wkurwia to, że skoro daje się w tirze, to czemu nie mozna robic takich osobowek. Ale powod jest tak oczywisty, że nie ma co nawet gadac.
Re: Stream of consciousness
Czy ten samochód sprzed 20 lat waży tyle samo co współczesne jednostki? Może mi na oczy padło, ale chyba dzisiejszy Golf jest tak ze 4 razy większy niż jego pradziadek. Nie bagatelizuję waszego bogatego doświadczenia motoryzacyjnego, ale takie testy spalania, które dzieli 20 lat to chyba zbyt miarodajne nie są. Niedawno Chory pisał o tym, że jego nowy mały samochodzik pali tyle co nic, ale wtedy jakoś nikt nie podchwycił tematu, bo pewnie nie pasował do tezy
Mój wujas do 100 lat (albo bardziej od 10 czy 15) jeździ tylko Yariską i ta najnowsza, tak się przynajmniej ojcu chwali z pięć razy w roku, w mieście pali mniej niż starszy model i to mimo, że urosła i się jej nawet trochę przytyło.

Re: Stream of consciousness
No to wkoncusmy się spotkali, jeszcze ta Methanoje musze poznac i prawie jak w domu.cz4rnuch pisze:Czy ten samochód sprzed 20 lat waży tyle samo co współczesne jednostki?
Samochod sprzed 20 lat wazy prawie tyle samo co ten wspolczesny, A jak jestes gruby jak ja, to waga wozu jest w ogole pomijalna.
Auto sprzed 25 lat wazy wiecej. Ma silnik 2.0. I od tego czasu, w obrebie tej samej marki nie udalo się tego wyniku poprawic.
Wiec, jakoś niemotoryzacyjny, pierdol znaczki. Jezdzij tym, co z grubsza rozumiesz jak dziala. Lepiej starszym niż nowszym, dopóki się jeszcze da, choc teraz youngtimerami sa auta z 2002, a ja do tej pory nie mialem tak mlodego wozu.
Re: Stream of consciousness
Efektem ubocznym downsizingu silników jest dramatyczna komplikacja konstrukcji samochodów. Do tego jeszcze producenci narzucają chore ceny części zamiennych. Jak policzono, samochód złożony z części kupowanych oddzielnie może kosztować nawet 10 i więcej razy tyle, co gotowy, zmontowany w fabryce - i jest to tylko sam koszt części, bez kosztu ich ewentualnego zmontowania w samochód. Nawet jeśli uwzględni się koszt jednostkowego pakowania, dystrybucji, i czego tam jeszcze, nie uwierzę, że podnosi to koszt takiej części 10-krotnie, a przecież w kompletnym samochodzie mamy jeszcze koszt zmontowania go w fabryce! Narzut na częściach musi więc być horrendalny.
A to powoduje, że nawet umiarkowanie zużyte nowoczesne auta w przypadku awarii mogą okazać się nieopłacalne w naprawie - dotyczy to głównie silnika i jego osprzętu, także skrzyń biegów. Czytałem o kosztach w okolicach 7-10 tys zł za np wymianę wtryskiwaczy, dwumasowego koła zamachowego czy turbiny, itp. Jeśli ssmochód ma kilka lat i np. 120 tys km przebiegu, jest już nieopłacalne, bo taki samochód sprawny jest wart np. 15-20 tys.
I to spowoduje, że za parę lat takie kilkuletnie auta będą niemal pozbawione wartości i niesprzedawalne, będą warte tyle, co na kilogramy...
A to powoduje, że nawet umiarkowanie zużyte nowoczesne auta w przypadku awarii mogą okazać się nieopłacalne w naprawie - dotyczy to głównie silnika i jego osprzętu, także skrzyń biegów. Czytałem o kosztach w okolicach 7-10 tys zł za np wymianę wtryskiwaczy, dwumasowego koła zamachowego czy turbiny, itp. Jeśli ssmochód ma kilka lat i np. 120 tys km przebiegu, jest już nieopłacalne, bo taki samochód sprawny jest wart np. 15-20 tys.
I to spowoduje, że za parę lat takie kilkuletnie auta będą niemal pozbawione wartości i niesprzedawalne, będą warte tyle, co na kilogramy...

Re: Stream of consciousness
No toz przeciez napisalem, że:
[quote="Francisco"](...) Mnie wkurwia to, że skoro daje się w tirze, to czemu nie mozna robic takich osobowek. Ale powod jest tak oczywisty, że nie ma co nawet gadac.[/quote
[quote="Francisco"](...) Mnie wkurwia to, że skoro daje się w tirze, to czemu nie mozna robic takich osobowek. Ale powod jest tak oczywisty, że nie ma co nawet gadac.[/quote
Re: Stream of consciousness
Ja też nie mam zbyt młodego rocznika (2003 lub 4), ale najnowszy wypust z tym samym znaczkiem i wyższą cyferką waży ok 10% więcej. To wcale nie tak mało, szczególnie przy silnikach o małej mocy. Silniczek mam na tyle mały, że wystarczy, że ojcu ukradnę dwa worki ziemniaków i już czuję różnicę w dynamice (choć dynamiki w moim autku ogólnie nie ma). Na chłopski rozum to taka waga też jest jednak dość istotna przy spalaniu. Tendencja do tycia jest bardziej widoczna gdy się weźmie większe widełki, bo tu robią się różnice nawet kilkuset kilogramowe. Takiemu Golfowi jedynce to wymiarami i wagą bliżej jest już nawet nie do Polo a do Lupo. U innych marek obserwuję podobną tendencję. Ale właściwie to chodziło mi o to, że nawet jeśli macie większe doświadczenie za kółkiem niż ja (a na pewno macie, bo mnie wozidełka mało interesują) to w dalszym ciągu jest to za mało by empirycznie ocenić jak zmieniał się w przeciągu tych lat tak prosty parametr jak spalanie. Nawet jeśli zmieniacie samochody jak rękawiczki to w dalszym ciągu jest to tylko promil tego czym można wozić dupę w skali globalnej. Silników na rynku też jest od groma, każdej firmie zdarzają się także zbuki czy średnio udane konstrukcje i życia wam nie starczy by to wszystko sprawdzić. Nie chcę dalej brnąć w dyskusję na tematy , o których mam mgliste pojęcie, ale mnie się tylko rozchodziło o to czy więcej spalin nawdycham się ja i moje jeszcze nienarodzone murzyniątka z wyziewu Hummera czy z takiej szarej myszki jak Cosiarka? Może to głupie i za bardzo jestem uparty, ale nie dałem się jeszcze przekonać do tego, że silniki 2,5 (i w górę) są bardziej ekologiczne od 1,2. I chyba już nie dam się przekonać.