Drodzy moi konsultanci!
Wielkie dzięki za wszystkie Wasze rady i sugestie.
Właśnie z duszą na ramieniu zgrałem zdjęcia i robię im tylko drobną, w większości jedynie standardową kosmetykę w Lr.
Analog korcił, w tym szczególnie portrety z Aero na statywie, że o Contaksie nie wspomnę, jednak przeważyła indolencja i lenistwo (shame on me).
Ostatecznie wziąłem M9 z Summiluksem 1.4/35 i kartę 4 GB na 108 zdjęć.
Ale do tego drugą kartę 8 GB, drugą baterię, Noctiluxa i Canona G7x dla jaj, tzn. do selfików.
I wszystko się przydało jak cholera.
Zdjęć napstrykałem dwieściekilkadziesiąt z M9 i trzydzieścikilka z G7 - łącznie poniżej 300.
Oczywiście są wśród nich nietrafione, poruszone i zaszumione, ale i tak dają się oglądać, więc jestem zwyczajnie i po prostu bardzo zadowolony, bo spodziewałem się znacznie gorszych efektów.
Leica rulez.
Nie wyobrażam sobie, co byłoby, gdybym zamiast niej wziął Sony.
Jacek, szczególne dzięki Tobie za podtrzymanie mnie na duchu odnośnie AeFa i zooma.
PS Z Canona w żakiecie Yoli (mistrzem drugiego planu jest George, chłopak Julki):
