W radiumie jakiś czas temu słyszałem, że obecnie linie lotnicze masowo oferują vouchery na loty w przyszłości zamiast oddać pieniądze. Z prostego powodu: pieniędzy po prostu nie mają.
Na to jakaś agenda UE odparła, że sorry Batory, ale to działanie nielegalne, sprzeczne z prawem UE, i linie lotnicze muszą oddać pieniądze.
Kto wie, czy nie będzie serii bankructw, linie tanio powyprzedawają sprzęt, żeby zdobyć kasę, a jak się w piętnastu zrzucimy, to może starczy na jakiegoś 737?
Jakby ruina nie miała tak aroganckiego CEO i co chwila nie zmieniała zasad, może bym się zgodził na voucher. Z drugiej strony nie wiadomo ile czasu to jeszcze potrwa i voucher do kwietnia 2021 może nie być wystarczający. Ja lubię latać jak jest ciepło, ale lato w tym roku raczej odpada, może jesień, ale nie sądzę. Zima ma tak chujową pogodę, że mało jest miejsc w Europie gdzie da się wypocząć na zewnątrz. Zatem zostaje wiosna przyszłego roku, jakiś miesiąc, góra dwa. Za rok to mogę ja nie mieć kasy na podróżowanie.
Wczoraj jeszcze próbowałem na czacie się spiknąć z kimś, ale cisza głucha. Dziś od ósmej wisi moje pytanie bez odpowiedzi.
Mam świadomość, że cała branżą turystyczna jest w dupie i to coraz głębiej. Ale na przykład Brytole po pomoc z Chin wysłali rejsowe, pasażerskie samoloty British Airways. Czesi wysłali transportowce wojskowe. U nas zamówili sobie Mirję, żeby pinokio mógł zobaczyć największy samolot na świecie z bliska i polansować się mediach. KGHM się odgraża, że organizują następne transporty.
Dodano po 10 minutach 41 strzałach znikąd:
A jeszcze a propos bankructw. Ponad 15 lat temu jeździliśmy z p. Bogdanem na rowery w góry. Pan Bogdan miał biuro podróży we Wrocławiu, które prowadziły głównie jego córki, a on jako emeryt miał dużo czasu. Pan Bogdan miał też busa VW Transportera, do którego mieściło się 6 osób z rowerami. Woził nas w miejsca, które były nieosiągalne ciapongiem. Człowiek z pasją do podróżowania.
Zawiózł nas też na tydzień w Alpy cobyśmy prawdziwych gór zaznali. Kilka miesięcy po powrocie, w lokalnej telewizji podali, że jego biuro splajtowało. Z tego się potem dowiedziałem p. Bodgan musiał dom sprzedać, żeby spłacić zobowiązania.