No, mnie takie rozwiązanie "nie grozi".
Faktem jest, że mnóstwo ludzi wynajmuje mieszkania. W moim bloku, w mojej klatce przynajmniej z 10% to mieszkania wynajmowane.
Ale poza - przyznać muszę - dość chaotyczną zabudową mieszkaniową, która nie zawsze mi się podoba, powstaje też bardzo dużo budynków biurowych, firmowych, produkcyjnych...
W przypadku "mieszzkaniówki" - to są całe nowe osiedla mieszkaniowe, po kilka budynków na większym obszarze, ale też pojedyncze budynki na pojedynczej parceli, gdzie kiedyś były jakieś dość ruderowate stare domy albo czasem fabryczki. Ta zabudowa średnio mi się podoba, bo są one takie "od sasa do lasa", często na sąsiednich parcelach powstają bloki budowane przez zupełnie innych inwestorów, i pasują one często jak pięść do nosa. Niestety, często są po prostu brzydkie, i w żaden sposób nie zharmonizowane z sąsiedztwem. A chyba najbardziej denerwują sąsiednie domy, postawione przez różne firmy, i trochę różniące się między sobą. W sumie podobne, ale jednak inne, robią wrażenie, jakby były swoimi niezbyt dokładnymi kopiami. Piętra przesunięte względem siebie o 30 cm... trochę inne okna, tu i tu czerwona blachodachówka, ale z innym wzorem, albo z takim samym wzorem, ale tu czerwona, a tam szara czy brązowa... tak trochę ni przypiął, ni przyłatał.
Bardzo dużo buduje się w Śródmieściu, gdzie wdrożono plany "rewitalizacji" centrum miasta, i całe kwartały są albo burzone i zabudowywane na nowo, albo wyburzane częściowo, a częściowo remontowane.
Niestety, stara, stu-, studwudziesto-, stutrzydziestoletnia substancja mieszkaniowa w Łodzi jest obecnie prawie bezwartościowa. W większości są to kamienice budowane pospiesznie, byle jak i jak najmniejszym kosztem, w okresie boomu końca XIX wieku. W większości są to duże ale byle jakie kamienice, niemal całkowicie pozbawione fundamentów. Gdzieś czytałem, że bywa tak, że cały kwartał stoi tylko dzięki kamienicom narożnym, które bywały nieco solidniej osadzone w gruncie, i to one trzymają wszystko pomiędzy nimi.
Podobno w początku lat 50-tych w okresie hurra-optymistycznego socjalizmu powstał plan wyburzenia całego łódzkiego centrum i zlikwidowania tych "pamiątek kapitalizmu", ale nie został on wdrożony, a w każdym razie - tylko częściowo, w celu np. poszerzenia niektórych ulic. Teraz pomału ten pomysł zaczyna być realizowany, ale to w dużej mierze dlatego, że ta zabudowa jest już w takim stanie, że ani nie odpowiada potrzebom, ani nie nadaje się do jakiegokolwiek remontu.
Faktem jest, że niektóre obszary Łodzi naprawdę wołają o pomstę do nieba i tylko proszą o to, by przyjechał spychacz i wyrównał tak, żeby nic nie zostało, bo tylko oko i dusza boli.