Dodano po 2 minutach 10 strzałach znikąd:
A tę oto niewiastę zwaną Kasią uprowadziłem w ostatnia noc obozu sportowego na Słowacji celem jej spędzenia w ruinach zamku nad jeziorem Vinnym. Niestety przyplątał się z nami niejaki Radek, który chodził całą noc z młoteczkiem. Na chuj mu młoteczek? W wieku 16 lat chciał zostać geologiem. Kurwa, jakie marzenia.
Dodano po 1 minucie 5 strzałach znikąd:
Petro, toż to chujnia przy Twoich ale mnie dziś naszuo bo znalazłem. Jutro jeszcze z paryżewa z 1997 r. wrzucę, bo co się ich oszukałem! hu hu!
Ja to nie wiem. Nic nie wiem. Niestabilny psychicznie jestem ostatnio, problem zdrowotny odcisnął mi się na psyche, a pomysły doleczania antydepresantami, przeciwpadaczkowymi czy opiaty przeciwbólowe chyba też ryją beret.
Enyłej, jak pisałem wielokrotnie, żodyn ze mnie fotograf. Tak się złożyło, że w mojej podstawówce, w ramach pracy-techniki pojawiła się ciemnia fotograficzna, ale raczej to nie były żadne zajęcia, po prostu była taka salka ze sprzętem przedpotopowym i kolega jeden coś się zaczął przy tym kręcić, ja podobnie, ale nikt nas niczego nie uczył, nie pokazywał, nie było internetów a i przecież nikt tego nie traktował poważnie. Po prostu jako jedna z kolejnych rzeczy między piłką, wygłupami i podkochiwaniem się w dziewczynach z siódmej be. Moja obsługa wysępionego od dziadka Altixa z jakimś 50/2.8 chyba była bardzo intuicyjna, mgliście wiedziałem co to przysłona, Altix miał wizjer zupełnie niepołączony z obiektywem, no ale coś tam wychodziło. Około roku 1991 olałem to, wymyśliłem sobie na poczekaniu taką teorię (chuja tam wymyśliłem, indianuf cytowałem), że zdjęcia kradną duszę, czytaj - szkoda czasu na foto, lepiej żyć chwilą i mieć wspomnienia w mózgu niż na kartce. Oczywiście jakieś zdjęcia się przez następne 20 lat pojawiały, ale głównie z idioten-kamer, w formie samych odbitek, często nie wiadomo czyich, przez kogo robionych i jakim cudem się pojawiających w moim posiadaniu. Oczywiście bez szans na dorwanie klisz (choć kilka wczoraj znalazłem, ale boję gniewu Ozyrysa gdybym wysłał do Buska, bo pewnie zrysowane niemiłosiernie. Nikt mnie kurwa nie uczył jak miałem 13 lat jak obchodzić się z negatywami). No i teraz pytanie, czy warto ocalić od zapomnienia nawet poprzez skany odbitek? Zawsze to coś... choć nie wiem, nie wpływa mi to dobrze na psychikę, raczej dopada mnie smutek nad upływającym czasem niż pozytywne wspomnienia. Chuj znajet.
Dodano po 23 minutach 46 strzałach znikąd:
Oczywiście fajnie, gdy zdjęcie okrasi jakaś ciekawie przedstawiona słowem pisanym historia. Ale tu już Miszczem jest Petro. W ogóle Petro to coś podejrzanie doskonały transfer dla tego forum, więc albo jest:
a) Botem, tworem wirtualnym testowanym na żywym organizmie foruma, wraz z takimi osiągnięciami AI jak własna facjata, historia itepe,
b) Jest Tomfootem.